Artykuły

Teatr faktu

Pierwsza niespodzianka na najnowszym spektaklu Teatru Małego: nie ma programów. Jedynie z afiszów rozwieszo­nych w poczekalni, możemy się dowiedzieć, że "Relacje" Han­ny Krall, w opracowaniu Zo­fii Kucówny, gra trójka akto­rów: Henryk Machalica, Gustaw Kron, Zofia Kucówna.

Scena jest pusta, przedstawienie rozgrywa się bez rekwizy­tów i dekoracji, stoi tylko kil­ka niezbędnych mebli. Brak muzyki i dramaturgii. Jest to więc teatr nie tylko oszczędny, ale i "ubogi", w sensie używa­nym przez Grotowskiego. Pozo­stawiony jedynie słowu i ak­torom.

Rzeczywistość, która nas ota­cza, jest tak dramatyczna, że bez trudu można zrozumieć for­mułę "teatru faktów" (czy fak­tu). Wystarczy opowiedzieć zja­wiska, by znaleźć ich genezę i wytłumaczenie. Ale takie wi­dowisko jest trudne, wymaga wysiłku, kunsztu i ostrożności wykonawców. Tyle już widzie­liśmy prób dramatyzowania pu­blicystyki, które zostawiały uczucie niedosytu. Dramatopisarz może dać wstrząsające uogól­nienie, kreacja fabularna poz­wala spojrzeć na zjawiska w sposób bardziej sugestywny. Granica między lekturą tygod­nika czy dziennika, a spektak­lem nie zawsze może być prze­kraczana.

Na szczęście, Hanna Krall jest mistrzynią nie tylko opisu, ale i jego wyjaśnienia, a więc ożywienia. To, co nam opo­wiada, najściślej się wiąże z losem poszczególnych ludzi, oraz sprawami, jakie przeżywa Polska współczesna. Dobór tek­stów, dokonany w teatrze, umie­jętnie się uzupełnia, tworzy różnorodną, a jednak wzajem­nie się przenikającą całość.

Henryk Machalica jest dzia­łaczem robotniczym, niepokor­nym i nieulęknionym. Broni Rad Robotniczych, zarządzających produkcją. Przegrywa, wyjeżdża na prowincję, usuwa się w cień. Machalica, świado­mie postarzając postać, daje jej nie tylko gorycz doświadczenia, ale i zrozumienie zjawisk. Sub­telnie uwypukla dowcip końco­wy.

Gustaw Kron otrzymał tekst najbardziej dramatyczny: przy­gody dygnitarza, postawionego w sytuacji groźnej i odpowie­dzialnej, niezgodnej z jego psy­chicznymi dyspozycjami. Aktor dodaje tekstowi wstrząsającej naoczności. Jesteśmy, dzięki niemu, świadkami wydarzeń, słuchamy telefonów, przeżywa­my pomruk tłumu, widzimy ja­ką "cenę" trzeba zapłacić, by przebyć kilkadziesiąt metrów z sali pełnej demonstrantów do swego pokoju.

Zofia Kucówna z finezją, któ­ra umie być pełna ekspresji, opowiada niezwykłe dzieje ro­botnicy, czułej na cudzą krzyw­dę, a więc - przez to samo - i na własną. Umiejącą cenić życie, cudem uratowane. Gest aktorski jest cenny, urozmaico­ny, bogaty. Wzruszenie równo­waży uśmiech.

A wiec sukces, tym ciekaw­szy, że osiągnięty w warunkach niełatwych. Mamy nadzieję, że Teatr Narodowy uzupełni go sztukami współczesnymi, które np. ukażą sytuację naszej me­dycyny. Znam takie! A powo­dzenie sztuki Józefa Kuśmierka każe przypuszczać, że fakty mogą działać nie tylko w - teatrze faktu. Zdaje mi się, że wielka poezja Słowackiego, któ­rą szczęśliwie przypomina w Teatrze Narodowym genialny (i bardzo nam bliski!) "Samuel Zborowski" - może być dobrą wróżbą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji