Artykuły

Fredrowskie przebieranki

Długo Andrzej Łapicki zastanawiał się, czy jednoaktówki Aleksandra Fredry sprawdzą się dzisiaj na scenie. Bo za krótkie, by grać je samodzielnie, grane po kilka nie zawsze się tłumaczą, Ale admirator Fredry znalazł sposób, by z wieczoru trzech drobiazgów uczynić spektakl.

Nie jest to całość równie mocna, jak wielkie komedie Fredry, które wcześniej Łapicki inscenizował. Warto jednak wiedzieć, że teatralny program dokładnie przypomina, że drobiazgi Fredrowskie Andrzej Łapicki wielokrotnie przedstawiał w telewizji. A to znaczy, że jego spotkanie z Fredrą miniaturzystą nie było żadną próbą, ale raczej dopełnieniem dotychczasowych realizacji. Kluczem doboru tytułów okazała się sprawa tożsamości bohaterów i - oczywiście - miłość. We wszystkich jednoaktówkach tego wieczoru bohaterowie udają kogoś innego - czynią to panie i panowie, a z gry między nimi wyłania się uczucie.

W "Intrydze na prędce" romansowy młodzian pada "ofiarą" pułapki zastawionej przez ojca, który upatrzonej kandydatce na synową każe odgrywać rolę heroiny z sentymentalnej powieści. W "Pierwszej lepszej" zadufany w sobie kawaler modny postanawia pojąć żonę na chybił trafił, oddając się w ręce swej wybranki, której nie umiał wcześniej oświadczyć zamiarów. Wreszcie "Nikt mnie nie zna" młody człowiek, już żonkoś, dostaje nauczkę za podejrzliwość i udawanie kogoś innego - tym razem zabawa w cudzą tożsamość okazała się niebezpieczna i gdyby nie komediowa konwencja mógłby bohater nieźle oberwać.

Powstała całość zabawna, z lekkością skrojona, celowo ujawniająca teatralne szwy, obramowana refleksjami Fredry - m.in. słowami komediopisarza z "Odludków i poety", które po mistrzowsku (choć tylko z taśmy) powiedział sam Andrzej Łapicki:

...uczą pisać drugich,

nim nauczą siebie,

Białe dotąd swe pióra

zaczernią dla ciebie,

I gdy ich tylko głosy

przerwą czasem ciszę,

Musisz się w końcu spytać:

Dla kogo ja piszę?

Te gorzkie słowa, adresowane do nieżyczliwych recenzentów, do zabawnego spektaklu dodały ton refleksji i przestrogi. Ale nie z lęku przed urażonym Fredrą proponuję Państwu spędzić wieczór w Teatrze Polskim z jego jednoaktówkami. Nie ma wprawdzie w tym spektaklu porywających ról (sama materia taka), ale jest solidna robota i kilka z werwą pokazanych epizodów, a zwłaszcza rólki stróża karczemnego, a potem lichwiarza Łapki w bajecznie kunsztownym wykonaniu Wiesława Michnikowskiego i podwójna rola Julii i panny Marty i kresów energicznej Zuzanny Lipiec. Zwraca uwagę także obdarzony siłą komiczną Marcin Jędrzejewski w dwóch epizodach niezbyt rozgarniętych służących. Nie w pełni przekonują Piotr Bąk i Dominik Łoś, choć bez zarzutu mówią wierszem, jak zresztą wszyscy w tym przedstawieniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji