Artykuły

Ludzkie uniwersum

Na Scenie Kameralnej Starego Teatru - w reżyserii Wajdy wystawiane są cztery jednoaktówki znakomitego i głośnego w świecie, współczesnego pisarza japońskiego, Yukio Mishimy. Są to: "Wachlarz", "Szafa", "Pani Aoi" i "Adamaszkowy bębenek" - złączone jednym teatralnym tytułem: "Mishima". To bardzo interesujący dramaturgiczny powrót do sztuki klasycznego teatru "n".

Yukio Mishima (prawdziwe nazwisko: Kimitake Hiraoka) urodzony w 1925 r., znany polskiemu czytelnikowi z powieści "Ballada o miłości" i "Na uwięzi", odnowił starojapońską formę teatru "n", czyli swoistego poematu dramatycznego, eksponującego zjawiska tajemnicze, nienaturalne.

Sięgnięcie do twórczości tego słynnego i tragicznego pisarza wydaje się nader trafne. Na scenie objawia się - wizualnie i akustycznie - egzotyka Japonii, szalonej enigmatycznej, groźnej, w postaci uwspółcześnionej.

Autorka scenografii, Krystyna Zachwatowicz, oprawia scenę w proste i wymowne znaki. Po obu stronach proscenium ustawiła błyszczące instrumentaria muzyczne, pełne wszelakich bębenków, talerzyków, piszczałek i fletów. Czworo muzyków zasiada w gęstwinie połyskujących instrumentów, tworzących jakby dwie ustronne, misteryjne kapliczki, i gra urzekająco piękną muzykę Stanisława Radwana, stylizowany á la japonaise. W tle, w głębi sceny, rozgrywa się różnej barwy misterium życia: ludzie tęsknią, kochają się, nienawidzą, zazdroszczą, cierpią, przeżywają trwogę, rozpacz, zemstę, radość, nadzieję... Ludzkie uniwersum, w japońskiej oprawie, przeniesione do Krakowa.

Wajda, któremu japońska kultura przecież nie jest obca, prowadzi grę czterech jednoaktówek, doborowo obsadzonych, precyzyjną ręką wirtuoza sceny. Rysunek tych czterech segmentów spektaklu jest delikatny i dyskretny, zwiewny, osnuty niepokojącą poezją, wpisany w jakąś pulsującą, ciemną tajemnicę przypowieści. Prawdopodobnie Mishima nie byłby ze wszystkich szczegółów spektaklu zadowolony, może by się nieco krzywił na sentymentalnie dramatyzujące i fabularyzujące nawyki gry aktorskiej, może by go niekiedy drażniło zbytnie bogactwo gestu; mimiki, obciążone skłonnościami do psychologizmu. Chyba bliższe ideału były panie: Beata Fudalej, Anna Polony i Ewa Kolasińska. Trochę gorzej radziła sobie z wymogami japońskiego teatru męska część obsady.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji