Artykuły

Zabawa w Szekspira

Pierwszy dzień Festiwalu Szekspirowskiego w Gdańsku relacjonuje Tomasz Kaczorowski z Nowej Siły Krytycznej.

Rozpoczął się XVII Festiwal Szekspirowski. Rano konferencja prasowa, a wieczorem spektakl uroczyście otwierający festiwal - "Jak wam się podoba" w wykonaniu gruzińskiego Kote Marajishvili State Drama Theatre w Tbilisi. Reżyser Levan Tsuladze wziął na warsztat jedną z najczęściej grywanych komedii Szekspira. Jednak w Polsce ten tekst już dawno nie był wystawiany.

Spektakl zapowiadano jako hit festiwalu. Gruzini podobno podbili Londyn (premiera w teatrze The Globe). Jednak już po pierwszych minutach było wiadomo, że gruzińskie przedstawienie to spektakularna klapa. Zespół wyłącznie bawił się na prowizorycznie zaaranżowanej scenie (na platformie, która wysunięta lekko na przód sceny miała imitować podwyższenie scen elżbietańskich). Levan Tsuladze przeczytał "Jak wam się podoba" jako sielankę i prostą komedię omyłek podczas próby do spektaklu wędrownej trupy aktorskiej. Aktorzy odgrywali sceny z komedii Szekspira, po czym wychodzili z ról, patrząc na grających towarzyszy. Głównymi bohaterami byli zakochana w Orlandzie Rosalinda, Celia, wygnany do Lasu Ardeńskiego król - Senior oraz jego brat Fryderyk. Komedia Szekspira zderza świat dworski z beztroskim życiem na łonie natury. Na scenie oddano to za pomocą latających liści oraz pohukiwania i ćwierkania aktorów.

Możliwe, że na niekorzyść spektaklu zadziałało przeniesienie go na deski sceny pudełkowej (Dużej Sceny Teatru Wybrzeże). Kiedy oglądałem zdjęcia z pokazu w londyńskim The Globe, byłem zafascynowany obrazami i kolorami uruchamianymi przez aktorów. W Gdańsku spektakl po prostu zgubił się w zamkniętej przestrzeni, otoczonej czarnymi kulisami: barwne widowisko stało się zwyczajnie ponure. Bardzo jestem ciekawy, jak to przedstawienie zagrałoby na scenie elżbietańskiej. Dziwię się, że organizatorzy nie pomyśleli, żeby pokazać "Jak wam się podoba" na plaży albo przynajmniej w otwartej przestrzeni. To odarłoby przedstawienie ze sztucznej powagi, a widzowie mogliby się skupić na zabawie.

Nie poczułem szekspirowskiej ironii, humoru i lekkości. Już po pierwszej połowie ogromna ilość widzów wychodziła, a do końca wytrwało niecałe trzy czwarte publiczności. Zdecydowanie na niekorzyść spektaklu zadziałały niezsynchronizowane angielskie i polskie napisy, przez co męczył się wzrok i można było stracić koncentrację i orientację w fabule.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji