Artykuły

Zadara wystawia Hłaskę

Polacy nie znają polskiej kultury, Jezus był hipisem, a Biblii nikt nie czyta. Michał Zadara, reżyser, któremu marzy się rewolucja, inscenizuje opowiadanie Marka Hłaski - pisze Dawid Karpiuk w Newsweeku Polska.

Za dwadzieścia minut musimy się stąd zwijać - wysoki, chłopięcy głos krzątającego się po scenie Zadary niesie się po auli Muzeum Historii Żydów Polskich. - Pakujcie rzeczy. Kto wkłada płyty do innych opakowań, niech będzie przeklęty. Mateusz, uwaga! Basiu, zrób takie coś... - aktorka Barbara Wysocka, prywatnie partnerka Zadary, słucha sugestii, a potem kilka razy uderza pięściami w powietrze. - O właśnie. Bardzo lubię, jak robisz takie rzeczy.

Chwilę później Zadara wbiega pomiędzy próbujących aktorów. - Rozumiecie - teatralnie wzrusza ramionami, tłumacząc kolejną scenę. - Oni tu już planują wyjazd: "Jedziemy? Jedziemy!" T co? I "chuj, idziemy się napić" - taki to musi mieć wydźwięk. Gadają o wyjeździe, ale nie, pójdą się napić.

Reżyserzy teatralni na próbach bywają ekspresyjni - Iwan Wyrypajew wyrywa się ze swojego miejsca i pokrzykuje po polsku i rosyjsku, Grzegorz Jarzyna stanowczym tonem przekazuje uwagi, Krystian Lupa porusza się po scenie jak w transie, odgrywając partie swoich aktorów. Tadeusz Kantor w filmie "Próby, tylko próby" dokumentującym pracę nad spektaklem "Dziś są moje urodziny" stworzył pomnik artystycznego neurotyzmu. Michał Zadara najwyraźniej świetnie się bawi.

Chodzi o Polskę

To już ostatnie próby spektaklu "Wszyscy byli odwróceni" inscenizacji kultowego opowiadania Marka Hłaski z jego izraelskiego okresu. Bohaterowie, Żydzi, którzy przyjechali z Europy, próbują ułożyć swoje życie po traumie wojny i Holokaustu. Świat, w którym wszystko runęło i nie chce się poskładać na nowo. Premiera spektaklu odbędzie się 18 lipca w niedawno otwartym Muzeum Historii Żydów Polskich na warszawskim Muranowie. Będzie dla Zadary istotna nie tylko z powodów artystycznych. To kolejny, po "Chopinie bez fortepianu" spektakl zrealizowany przez powołaną przez niego organizację Centrala. Wśród osób współtworzących projekt, obok Zadary i Barbary Wysockiej, znaleźli się m.in. kompozytor Jan Duszyński, operator Artur Sienicki, Edward Linde-Lubaszenko.

- Wiesz, jak brzmi ten Hłasko? - pytam, kiedy kilka godzin później siadamy przy kawie. - Jak amerykański tekst przetłumaczony na polski,

- Albo jak tekst do amerykańskiego filmu, prawda? - przyznaje Zadara. - Hłasko pisał o ludziach z ludu, mało który polski pisarz to robił. Nasza literatura jest strasznie pańska, sami arystokraci piszący o arystokratach, mało jest robotniczej literatur}'. Stąd się bierze amerykańskość Hłaski, on umiał zmusić język polski, aby brzmiał tak, jakby mówił go Humphrey Bogart. Żydowscy bohaterowie Hłaski to jest Singer po nazizmie i po komunizmie. Singer wiedział, że ten świat jest stracony, ale ciągle do niego wracał. A dla Hłaski nie było powrotu do żadnego świata przedwojennego, on jest produktem ludobójczej biurokracji XX wieku. Ci, co ocaleli, są już zniszczeni, wyjałowieni.

Zadara chętnie sięga po polską literaturę, choć do tej pory stawiał raczej na gigantów: Słowackiego, Mickiewicza,

Wyspiańskiego, Kochanowskiego. "Chcę opowiadać o współczesnej Polsce przez literaturę" - podkreślał w wywiadach.

I opowiadał. Jego spektakle odbiegają od kanonicznych interpretacji tekstów, "Ksiądz Marek" Słowackiego to dyskusja

o antysemityzmie i sensie Powstania Warszawskiego, "Odprawa posłów greckich" Kochanowskiego to historia o świecie na krawędzi zagłady. W "Jezusie Chrystusie Zbawicielu" Zadara właściwie nie zauważa kontrowersyjnej postaci autora spektaklu, Klausa Kinskiego. Reinterpretuje najważniejsze dogmaty religii chrześcijańskiej. Religią i jej miejscem we współczesnym społeczeństwie zajmował się także w "Kupcu" Mikołaja Reja. Do polskich obsesji wrócił w perwersyjny sposób przy okazji spektaklu "Utopia będzie zaraz" opartym w części na "Księgach narodu polskiego" Adama Mickiewicza (pokazanych w scenerii zakładu fryzjerskiego). W "Weselu" Wyspiańskiego zobaczył radykalny atak na społeczeństwo.

- Ale w szkole nikt tak "Wesela" nie przedstawi - przyznaje Zadara. - "Wesele" czyta się przez Wajdę i tyle.

Co takiego zobaczył w tekście Hłaski - Izraelskie opowiadania Marka Hłaski są nieprowincjonalnym momentem literatury polskiej - tłumaczy. - Hłasko był w stanie zająć się problemami ludzi, dla których hasła takie jak Grunwald czy Targowica nie istnieją. Miał tę wolność, żeby na emigracji pisać o tym, czego doświadcza, Gombrowicz, pisarz większy od niego, mieszkając w Buenos Aires, walcząc z Polakiem w Polaku, był cały czas w Polsce. A Hłasko był od tego wolny. Podobnie było z Norwidem, on też potrafił patrzeć szerzej. To rzadkość w polskiej literaturze, w wielkiej polskiej literaturze zwykle chodzi o Polskę, Tymczasem polskie dyskusje są kompletnie nieistotne wobec współczesnego dyskursu ponadnarodowego. Prawdziwe, globalne problemy w ogóle u nas nie istnieją.

Muzeum Hańby Polskiej

Zadara zmaga się z polskością od wczesnego dzieciństwa. Miał trzy lata, kiedy stąd wyjechał. Mieszkał w Niemczech, w Austrii, studiował w USA. Tam poznawał polską literaturę i teatr, na uczelni wystawiał m.in. "Kurkę wodną" Witkacego. A potem postanowił, że wróci. - Zrozumiałem, że nie chcę być człowiekiem bez tożsamości, jak Izrael Berg u Hłaski. Chciałem pogrzebać w Polsce, w tym, co mnie w jakimś sensie stworzyło - mówi.

Poszedł do krakowskiej szkoły teatralnej. Tam poznał Barbarę Wysocką, z którą współpracuje do dziś i która jest jego partnerką. Podobnie jak on studiowała za granicą, w Hochschule fur Musik we Freiburgu. Mają dwuletniego syna, który zanim jeszcze przyszedł na świat, stał się jednym z bohaterów radykalnego spektaklu "Anty-Edyp".

Tytuł został zaczerpnięty z książki duetu weteranów strajków studenckich we Francji w 1968 roku: filozofa Gillesa Deleuze'a i psychoterapeuty Felixa Guattariego. Wydany w 1972 roku "Anty-Edyp" był pierwszą częścią ich najważniejszej pracy "Kapitalizm i schizofrenia", w której skonstruowali pojęcie schizoanalizy. Poddawali krytyce znaczną część najważniejszych dwudziestowiecznych myślicieli, na czele z Freudem, którego metodę analityczną uznawali za narzędzie podtrzymywania faszystowskiego (czyli opresyjnego) modelu rodziny mieszczańskiej. - Schizofrenik zastępuje u nich freudowskiego neurotyka - tłumaczy Zadara, - On może połączyć wszystko ze wszystkim. Cierpi, ale może się wyzwolić, byłby szczęśliwy, gdyby świat nie był tak opresyjny.

W swoim spektaklu Zadara także połączył wszystko ze wszystkim. "Anty-Edypa" wystawił tylko czterokrotnie w Teatrze Polskim w Warszawie, Na scenie Barbara Wysocka w zaawansowanej ciąży recytowała "Edypa" Sofoklesa w towarzystwie lekarzy przeprowadzających jednocześnie USG jej serca i płodu. Uderzenia serca tworzyły rytm, wokół którego improwizowali trzej muzycy: perkusista Leszek Lorent, klarnecista Michał Górczyński oraz znany z "Pogodno" Jacek "Budyń" Szymkiewicz.

- Można było usłyszeć brzmienie serca nienarodzonego dziecka i ten rytm stał się perkusją, do której grali muzycy. Całość słyszą i matka, i dziecko, i widzowie, i muzycy. Nagle wszystko jest razem: dźwięk, rytm, krew, prąd, życie, maszyna. Człowiek jest maszyną i wytwarza maszyny.

Ważną osobą na teatralnej drodze Zadary jest Paweł Demirski, jeden z najciekawszych dramaturgów pokolenia trzydziestolatków. W latach 2003-2006 pracował w Teatrze Wybrzeże, a ówczesny dyrektor teatru Maciej Nowak zaproponował Zadarze wystawienie jego tekstu "From Poland with Love" W tamtym czasie problemy współczesnej Polski dopiero zaczynały pojawiać się w młodej literaturze, głównie za sprawą "Wojny polsko-ruskiej" Doroty Masłowskiej. W teatrze krytyczny obraz pokolenia dwudziestoparolatków i kraju, w którym żyją, wciąż był nowością.

Potem Zadara współpracował jeszcze kilkakrotnie z Demirskim, m.in. przy głośnej "Ifigenii" i "Tykocinie" wystawianym przy okazji obchodów Roku Polskiego w Izraelu. O polskim antysemityzmie pisał w programie drugiego z tych spektakli: "Ja bym chciał móc pójść także do Muzeum Hańby Polskiej, gdzie mógłbym się wstydzić za tych, którzy nie zdali wtedy egzaminu z człowieczeństwa".

Salonik, brzoza, fortepian

Z biegiem lat działalność obywatelska staje się dla Michała Zadary coraz ważniejsza. Jest związany z ruchem Obywatele Kultury, brał udział w pracach nad projektem nowej ustawy medialnej. Jako felietonista współpracuje z Krytyką Polityczną. W 2009 roku publicznie ogłosił, że nie weźmie udziału w programie TVP tak długo, jak długo jej prezesem pozostaje Piotr Farfał, były skinhead i współpracownik neonazistowskich magazynów.

Zadara: - Czasami trzeba budzić demony, żeby je wykończyć. T^k było w przypadku "Księdza Marka" w krakowskim Starym Teatrze. Trzeba było się skonfrontować z antysemityzmem, powiedzieć: "OK, nasza patriotyczna kultura bywa antysemicka, to nie jest mój wymysł, to jest wymysł Słowackiego, I już. Poradź sobie z tym, polska kulturo" Słowacki pisze: "Ty okradł i zabił Żyda, /I z jego martwego ciała / Zostawił posag Żydówce; / A sam poprowadził hufce / Jak wiatr, co się w polu miota, / Jako Polak patryjota, / Jako rycerz krwią czerwony, /Jak pan wielki oświecony,/Jak twej ojczyzny dobrodziej;/ Choć

ty zabójca i złodziej". Tego nie pisze lewacki poeta, tylko Słowacki. Wieszcz!

- Niemożliwe! - przerywam - Nasze dobro narodowe?!

- Którego nikt nie czyta. Znamy kanoniczne, narodowo-katolickie interpretacje. To niejedyny przykład. "Wesela" też nikt nie czyta, tak samo jest z Biblią. Nie trzeba być specjalnie krytycznym czytelnikiem ewangelii, żeby zobaczyć w niej historię faceta zbuntowanego przeciw wszystkiemu, budującego alternatywną wizję świata. To było hipisowskie, w tym chodziło o wyzwolenie. To nie ma nic wspólnego z Kościołem, Nic ma ludzi w polskim Kościele, którzy by powiedzieli: "Przeczytajcie, co tam jest napisane" Bo tam jest napisane, żebyśmy nie byli konserwatywni. Z polskim Kościołem jest tak jak z wieloma instytucjami - od lat nikt się nie zastanowił, po co one istnieją. Po prostu są,

- Może nikomu niepotrzebne to wyzwolenie?

- To jest problem polskiej kultury. Nie lubimy kłopotliwych tematów w naszym dziedzictwie. Stanisław Brzozowski pisze o świętym polskim spokoju, że cała polska kultura to jest przeświadczenie, że nie ma na świecie filozofii, teorii, rewolucji, ruchów robotniczych ani postępu i że jedyne, co wieczne, to salonik, brzoza i fortepian. To właśnie polska kultura.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji