Człowiek, który był Czwartkiem wkrótce w naszym teatrze
"Chestertonowska przypowieść sceniczna o Czwartku ożywiła nasz teatralny światek pogrążony po uszy w repertuarze życiowym. Nie udał się Calderon, ale udał się Chesterton. Górnolotnie rzekłbym: przez szparę przedostały się na scenę i powiały wiatry kosmiczne" - tyle "O człowieku, który był Czwartkiem" Chestertona w recenzjach teatralnych - Irzykowski.
Nową adaptację "Człowieka" dla sceny Teatru im. Żeromskiego przygotował Edmund Pietryk.
Czy będzie to przedstawienie równie mocno zrobione, jak to, które oglądał przed laty Irzykowski? Czy podobnie poruszy widownię - okaże się już niedługo. Premiera "Koszmaru" Chestertona przewidziana jest na 29 grudnia.
Na razie można powiedzieć jedno, adaptator sztuki i reżyser jest wielkim pasjonatem Chestertona, a próby przygotowywanego spektaklu przebiegają niezwykle gorąco.
- Powinien to być spektakl kontrowersyjny, prowokujący - mówi Edmund Pietryk. - Sprawą najtrudniejszą było przedstawienie trudnych treści w atrakcyjny sposób. Chciałem wybić na I plan tezę mojego ulubionego autora o konwencjonalności naszego życia, udowodnić, jak istotna jest prawda o umowności wszystkiego co nas otacza. Jednocześnie chciałem nasycić sztukę gorączką współczesnego świata.
Bardzo zależy mi na tym abyśmy przedstawieniem nie kokietowali środowiska, chociaż tak się może pozornie wydawać, bo w scenicznym "Człowieku" są wątki kryminalne i sporo akcentów komediowych, a dla myślących smakoszów dialogu i dobrej konwersacji, ale powiedzieli coś od siebie na tematy najbardziej dręczące współczesnych ludzi.
Atmosfera przygotowań rzeczywiście jest gorąca. Zespół ogromnie zapalony, można mówić o współtworzeniu spektaklu przez wszystkich biorących udział, szczególnie zaś o Janie Golce, scenografie. Jego pomysły dekoracji rodziły się w trakcie dyskusji, wydaje mi się, że zrobił je z dużym poetyckim wyczuciem.
- Po raz pierwszy jestem tak zafascynowany rolą - mówi Włodzimierz Mancewicz, odtwórca Symea, głównej postaci spektaklu. - Logika i spontaniczność to cechy, które chcemy wydobyć w tym przedstawieniu. Przygotowanie roli jest niezwykle trudne ale i pasjonujące. Gdy pracuję nad tekstem klasycznym mniej więcej wiem, jak grać. Tu postać rodzi się i pełnieje z próby na próbę. Obawiam się mówić o tej roli, bo zamierzenia ogromne, a jak nie wyjdą?
- Ryzyko jednak musieliśmy podjąć - dorzuca E. Pietryk.
- W tym jest cały urok, a czy się sprawdzi odpowie już widownia.