Artykuły

Wietrzenie sceny

Dla polskich działaczy teatralnych będzie to z pewnością szok poznawczy, ale dzisiejsza polityka teatralna w stolicy Rosji jest bardziej odważna i przejrzysta, niż ta prowadzona przez władze Warszawy - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej Stołecznej.

Dyrektorem jednego z teatrów miejskich zostaje awangardowy reżyser, autor 6-godzinnej inscenizacji "Fausta", nad którą pracował przez dziesięć lat. Szefem artystycznym innej sceny - eksperymentator z teatralnego undergroundu. Wyboru dokonuje 20 znanych z imienia i nazwiska krytyków i teatrologów, którzy w głosowaniu oceniają koncepcje programowe według punktacji: plus, minus, zero. Nie wiedzą przy tym, kto jest autorem, oceniają zawartość merytoryczną, a nie personalia. Władze zatwierdzają wyniki i nominują dyrektorów. Gdzie? W Berlinie? Brukseli? Paryżu? No bo przecież nie w Warszawie? Nie, ten wzorowo przeprowadzony konkurs, oparty na opiniach ekspertów, a nie widzimisię urzędników, niedawno miał miejsce w Moskwie.

Dla polskich działaczy teatralnych będzie to z pewnością szok poznawczy, ale dzisiejsza polityka teatralna w stolicy Rosji jest bardziej odważna i przejrzysta, niż ta prowadzona przez władze Warszawy. Po zmianie mera tamtejszy wydział kultury wietrzy teatralne instytucje w mieście, w których czas zatrzymał się niekiedy trzydzieści i więcej lat temu. Na pierwszy rzut poszedł Teatr im. Gogola, którego dyrektorem został Kiriłł Serebrennikow [na zdjęciu], reżyser z pokolenia czterdziestolatków, znany z głośnych inscenizacji nowej dramaturgii rosyjskiej i zachodniej, m.in. sztuk Marka Ravenhilla i braci Presniakow. To tak, jakby dyrektorem Teatru Polskiego został Grzegorz Jarzyna. Zespół aktorski, który od lat grał tam przy półpustych salach zaciekle bronił się przed zmianami, ale Serebrennikow się nie poddał. Zmienił nazwę instytucji na Gogol-Center, wprowadził nowych ludzi i nowe idee. Efekt: zapyziała scena stała się jednym z najbardziej gorących adresów kulturalnej Moskwy. Siedem premier w ciągu pięciu miesięcy, m.in. seria spektakli opartych na wybitnych filmach, takich jak "Idioci" Larsa von Triera czy "Strach" Fassbindera i adaptacja kontrowersyjnej powieści Wiktora Jerofiejewa "Rosyjska piękność", która ze względów cenzuralnych nie mogła ukazać się za czasów Związku Radzieckiego. A poza tym: filmy, spotkania, koncerty, dyskusje - teatr żyje od świtu do nocy.

Ostatnie nominacje to kolejny etap reformy moskiewskich scen: dyrektorem repertuarowego Teatru im. Stanisławskiego został reżyser Borys Juchananow, a Centrum Dramaturgii i Reżyserii pokieruje Klim czyli Władimir Klimienko, pochodzący z Ukrainy reżyser i dramatopisarz. Obaj są uczniami Anatolija Wasiliewa, awangardowego wizjonera, który kontynuuje myśl Jerzego Grotowskiego, i należą do najbardziej innowacyjnych twórców w Rosji. Fani artystycznego teatru już zacierają ręce.

Jak zwykle w takich przypadkach krąży mi w głowie pytanie, czy warszawskie władze byłoby stać na tak odważne decyzje, ale szybko przeganiam te myśli. Szkoda łamać sobie głowę podobnymi pytaniami - i tak wiadomo, jaka jest odpowiedź.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji