Artykuły

Wspomnienia nie mogą zastąpić rzeczywistości

EWA DAŁKOWSKA jest przekorna. Lubi się śmiać. Ma wyraziste poglądy. Przed laty Agnieszka Osiecka pisała o niej: - To chmurno - szalona dziewczyna i krucha, delikatna aktorka o wielkich możliwościach.

Będziemy mieli okazję się przekonać, jak wykorzystała swoje możliwości, gdy zobaczymy ją w filmie "Smoleńsk" Antoniego Krauzego, w którym zagra Marię Kaczyńską.

Rodzice chcieli, by była pianistką

Urodziła się we Wrocławiu. Ojciec pochodził z poznańskiego, był adwokatem. Tuż przed emeryturą zaczął pisać pracę doktorską. Twierdził, że z ambicjami naukowymi musiał poczekać, aż dzieci dorosną i się usamodzielnią. Mama wywodziła się ze szlacheckiej rodziny z kielecczyzny. Zrezygnowała z pracy zawodowej i poświęciła się wychowywaniu trójki dzieci. - Rodzice ufali nam, każdy miał prawo do własnego zdania, poglądów. A to zobowiązuje - mówi Ewa Dałkowska. Rodzicom zawdzięcza dystans do siebie i poczucie humoru.

- Nie byłam żadnym cudownym dzieckiem. Uczyłam się jednak dobrze i byłam dobra z każdego przedmiotu. Chciałam nawet studiować biologię - wspomina. - Moja polonistka powiedziała na to, abym się lepiej nie wygłupiała i poszła do szkoły teatralnej - śmieje się. Sprzeciwili się rodzice. Wybrała więc polonistykę. I przypomniała sobie, jak kiedyś wymarzyli sobie, żeby była pianistką. Od piątego roku grała na pianinie. Uczyła się w szkole muzycznej. Gdy jednak w czwartej klasie okazało się, że musi powtarzać rok - zrezygnowała. Ale ze swoich marzeń nie zrezygnowała, odłożyła je tylko na chwilę...

Magister filologii proszony na scenę

Podczas studiów na Uniwersytecie Wrocławskim związała się ze studenckim teatrem Kalambur. Postanowiła wtedy - zdaję do PWST w Warszawie. Pierwsza próba - nie powiodła się. Kolejna - do krakowskiej PWST - tak! Przez 2 lata łączyła studia we Wrocławiu z aktorstwem w Krakowie. - Ojciec chciał, bym ukończyła polonistykę. Dla taty wykształcenie to była rzecz święta - mówi pani Ewa. - Pierwsze kroki na scenie stawiałam jako magister filologii polskiej. Zakuwałam na sedesie ze świeczką, bo Krysia Tkacz, z którą dzieliłam pokój, nie znosiła światła w nocy - śmieje się.

Po dyplomie - studia aktorskie dokończyła już w Warszawie, gdzie mieszkał jej mąż - zaangażowała się do Teatru Śląskiego w Katowicach, którego dyrektorem był wtedy Ignacy Gogolewski. Szybko została zauważona i doceniona.

Po dwóch sezonach przeniosła się jednak do Warszawy do Teatru Powszechnego, prowadzonego przez Zygmunta Hubnera. I została tu 34 lata! Stała się jedną z aktorskich wizytówek sceny. Wystąpiła m.in. w "Barbarzyńcach", "Antygonie", "Balladynie". Za rolę Maryjki w "Prezydentkach" nominowana była do Nagrody Feliksa.

Nie odcina kuponów od przeszłości

Ale pani Ewa odeszła z Teatru Powszechnego. Nie odcina się bowiem kuponów od tego, co się zrobiło. Spotkanie z Krzysztofem Warlikowskim, dyrektorem Nowego Teatru, sprawiło, że jej zawodowe życie nabrało nowego tempa. A zaczęło się od zastępstwa za Stanisławę Celińską w "Dybuku". Na festiwalu w Edynburgu Warlikowski powiedział: - Chcemy, żebyś z nami była. Została.

Życiowym mottem aktorki są słowa jej mistrza - Aleksandra Bardiniego: Biegnij i bądź w locie. - Nie rozpamiętuję przeszłości, nie lubię podsumowań, jubileuszy. Wspomnienia nie mogą zastąpić rzeczywistości - mówi.

Popularność przyniosły jej filmy: "Noce i dnie", "Aktorzy prowincjonalni", "Bez znieczulenia", "Szpital przemienienia", "Nadzór", "Życie Kamila Kuranta", "Kobieta z prowincji", "Korczak" i film Janusza Majewskiego -"Sprawa Gorgonowej", osnuty na tle słynnego w okresie międzywojennym procesu poszlakowego, w którym Ritę Gorgonową oskarżono o zamordowanie swojej pasierbicy.

Ma wyraziste poglądy. Mocno angażowała się w sprawy polityczne. W stanie wojennym współtworzyła Teatr Domowy, będący sprzeciwem wobec zaistniałej rzeczywistości. Od 2001 roku niezmiennie wspiera Prawo i Sprawiedliwość w kolejnych wyborach. W 2005 była członkinią Honorowego Komitetu Poparcia Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich.

Dwukrotna mężatka. Pierwsze małżeństwo, jeszcze studenckie, przetrwało 5 lat. Po rozstaniu przez jakiś czas była sama. Tomasza Miernowskiego, kierownika produkcji, poznała podczas realizacji zdjęć do "Nocy i dni". Akurat rozstał się z dziewczyną, która miała grać w filmie... Olesię Chrobotównę. Tę rolę zaproponował pani Ewie. - Może pasowałam mu na wiejską dziewkę? - śmieje się. Wkrótce zamieszkali wspólnie. Początkowo miał to być związek "na kocią łapę". Ale ojciec pani Ewy postawił ich przed faktem dokonanym - przysłał przekazem pieniądze na koszty wesela! Wzięli cichy ślub w Kazimierzu nad Wisłą, miasteczku, które jest pani Ewie niezmiennie bliskie.

Nowo poślubiony małżonek spytał: - Czy wytrzymasz ze mną przez rok? Spróbuję - odpowiedziała. Właśnie mijają 33 lata ich wspólnego życia. - Nasza rodzina to wulkan, który co jakiś czas wybucha. Po burzy świeci słońce i nie jest nudo. Ciągle jeszcze jesteśmy dla siebie intrygujący. Czy można chcieć więcej? -pyta retorycznie. Mieszkają na wsi pod Warszawą. Ich dom jest z bali, kryty strzechą. Ogromny ogród, blisko las, pola, łąki. Spokój i odgłosy natury.

Im mniej wychowywałam, tym synowi było lepiej

- Narodziny syna były najpiękniejszym wydarzeniem w naszym życiu. Dość późno zostaliśmy rodzicami i postanowiliśmy, że nie będziemy Ksaweremu serwować ani nakazów, ani zakazów. Im mniej się wtrącałam do wychowywania syna, tym było mu lepiej - śmieje się pani Ewa. - Ksaweremu bardziej odpowiadała droga zawodowa ojca, poszedł więc w jego ślady.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji