Artykuły

Po co w Rzeszowie nowy teatr? "Bo tak!"

Mówią o sobie "matki założycielki", ale takie trochę szalone matki, bo gdyby nie nutka szaleństwa, nigdy nie podjęłyby się stworzenia od zera nowego teatru w Rzeszowie. Mariola Łabno-Flaumenhaft i Beata Zarembianka, aktorki Teatru im. W. Siemaszkowej w Rzeszowie, dziś i jutro zagrają pierwsze spektakle wymyślonego i założonego przez siebie Teatru "Bo Tak" - pisze Magdalena Mach w Gazecie Wyborczej - Rzeszów.

Obie blondynki, w podobnym wieku, od kilkunastu lat na jednej scenie - zamiast skakać sobie do gardeł w walce o rolę, zaprzyjaźniły się. Z tej przyjaźni - jak mówią - i budowanego przez lata zaufania urodził się teatr.

- A ja sądziłam, że teatr powstał, "bo tak"! To takie kobiece...

- Dokładnie! Ale jeszcze z miłości do teatru, z tego, że chcemy się czuć potrzebne, lubimy pracować, mamy dużo energii, a w związku z tym, że mniej gramy na rodzimej scenie w "Siemaszce", mamy też więcej czasu - mówią. Chcą spełniać własne marzenia, dać sobie i innym aktorom szansę zawodowego realizowania się, ale na własnych warunkach - w sztuce, która naprawdę je zachwyca, z reżyserem, którego podziwiają, z ludźmi, których zwyczajnie lubią i cenią. Wcale nie ukrywają, że chcą też na teatrze zarabiać. Bo w "Siemaszkowej" grały w mijającym sezonie niewiele... - Czasem tak bywa, że gdy zamykają się drzwi, to otwiera się okno. Jak w teatrze jest mniej grania, to zarabia się mniej pieniędzy, a to mobilizuje do działania. Sama wciąż nie wierzę w to, co się dzieje - mówi Beata Zarembianka.

- Zbudowałyśmy dom od podstaw metodą chałupniczą - tak mówią aktorki o tworzeniu teatru. Musiały wszystkiego nauczyć się same, bo choć na teatrze znają się świetnie, to do tej pory patrzyły na niego głównie z perspektywy sceny. Teraz muszą być też menedżerkami, dbać o promocję i logistykę. Trochę znać prawo, trochę księgowość. Same ustawiały elementy scenografii, zatrudniony reżyser zamieszkał na czas pracy w domu jednej z nich.

Dały sobie radę, ale nie całkiem same. Żeby teatr mógł powstać, założyły stowarzyszenie Teatr Bo Tak, które zrzesza kilkoro ludzi różnych zawodów, m.in. aktywnie działa w nim Jarosław Babula, rzeszowski muzyk.

Dziś wieczorem długo oczekiwane narodziny, ciąża trwała książkowo - dokładnie dziewięć miesięcy. Wszystko zaczęło się od kawy. - Umówiłyśmy się na kawę przed rozpoczęciem sezonu. Żeby pogadać o tym, co będziemy grały, czy będziemy grały. Opowiedziałam o sztuce, którą dostałam od Barbary Grzegorzewskiej, mojej przyjaciółki, tłumaczki literatury francuskiej. "Musisz to przeczytać" - powiedziałam - opowiada Mariola Łabno-Flaumenhaft. - To był strzał w dziesiątkę. "Chcemy to grać, tylko to" - wiedziałyśmy od razu. Wtedy zaczęłyśmy myśleć, jak doprowadzić do premiery - dodaje Zarembianka. Co je tak zachwyciło? Światowy hit, gorąca teatralna bułeczka - fenomenalnie napisana "Prawda" Floriana Zellera. - To komedia małżeńska, ale momentami słodko-gorzka i słodko-kwaśna. Zaskakująca, do końca nie wiadomo, co może się wydarzyć ani kto mówi prawdę, a kto kłamie. Widz jest po prostu do końca robiony w konia - opowiadają aktorki. Czy na to ich zdaniem czeka rzeszowska publiczność? Dokładnie tak! - Dostajemy wiele sygnałów, że brakuje sztuk, podczas których można się zrelaksować - mówią.

"Prawdę" zagrają razem z kolegami z "Siemaszki" Markiem Kępińskim i Grzegorzem Pawłowskim. Reżyseruje Marcin Sławiński, znany rzeszowskiej publiczności ze spektakli "Szalone nożyczki" i "Przyjazne dusze".

Dziś i jutro w sali kameralnej Filharmonii Podkarpackiej pokażą spektakle przedpremierowe. Uroczystą premierę planują na wrzesień. Potem mają nadzieję grać mniej więcej pięć razy w miesiącu, głównie w weekendy, a już podczas wakacji - na terenie całego Podkarpacia.

Oczywiście na jednym tytule się nie skończy. Już szukają następnych: marzy się im musical - są po rozmowach ze specjalistą od musicali Janem Szurmiejem, a najbardziej marzy się im dramat amerykański.

Na spektakle w piątek i sobotę o godz. 20.45 na deskach sali kameralnej Filharmonii Podkarpackiej bilety sprzedają się nieźle. Wolne miejsca zostały jeszcze na sobotę. Bilety w cenie 30 zł są do nabycia w kasie filharmonii.

Mocno trzymam kciuki za teatr Bo Tak, bo kibicuję rzeszowskiemu teatrowi w ogóle.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji