Artykuły

Zespół wespół

W czasach kryzysu i zmniejszonych dotacji teatry, i to z całej Europy, łączą siły, aby wspólnie wystawiać sztuki. Z różnym skutkiem - pisze Aneta Kyzioł w Polityce.

Najważniejsze spektakle ostatnich sezonów są koprodukcjami. Na "Kabaret warszawski" Krzysztofa Warlikowskiego, oprócz jego Nowego Teatru, złożyły się: festiwal w Awinionie, teatry w Luksemburgu, Paryżu, Liege i Clermont-Ferrand oraz Narodowy Instytut Audiowizualny (NInA). "Miasto snu" Krystiana Lupy jest wspólną realizacją TR Warszawa, NInA i stołecznego Teatru Dramatycznego. "Nosferatu" Grzegorza Jarzyny wyprodukowały: TR Warszawa, Teatr Narodowy oraz NInA we współpracy z londyńskim Barbican Theatre, Dublin Theatre Festival i Adelaide Festival. "Podróż zimowa" Mai Kleczewskiej powstała dzięki połączonym budżetom i zespołom aktorskim bydgoskiego Teatru Polskiego i łódzkiego Powszechnego, zaś "Titus Andronicus" Jana Klaty - dzięki współpracy wrocławskiego Teatru Polskiego i Staatsschauspiel w Dreźnie.

W ślady największych idą mniejsi. "Myślę, że w sytuacji zmniejszanych dotacji dla państwowych teatrów koprodukcje staną się coraz częstsze" - przewidywał niedawno dyrektor łódzkiego Nowego Zdzisław Jaskuła, mówiąc o planach współpracy ze stołecznym Teatrem Polskim. Teatry współprodukują, wymieniają się aktorami i spektaklami, wpuszczają na swoje sceny fundacje i stowarzyszenia. Szukają środków w unijnych programach i kiesach fundacji, piszą wnioski, aplikują, Z gospodarskiego punktu widzenia wygląda to bardzo pięknie. A z artystycznego?

Teatr globalnej klasy średniej

- Zawsze się staram, żeby koproducenci zagraniczni zapewnili większą część budżetu spektaklu - mówi Karolina Ochab, dyrektor naczelna Nowego Teatru Krzysztofa Warlikowskiego. A Tomasz Janowski, w latach 2005-11 zastępca dyrektora TR Warszawa ds. organizacyjnych i finansowych, z dumą informuje: - Przy produkcji "Nosferatu" mieliśmy kontrakty podpisane na dwa lata przed powstaniem scenariusza. To wyraz zaufania do marki TR (oraz Teatru Narodowego) i Grzegorza Jarzyny. Obaj reżyserzy swój status gwiazd światowego teatru zawdzięczają talentowi, ale także sieci Theorem. Członkowie tego działającego pod koniec lat 90. pod hasłem "East Go West" networku, czyli sieci teatrów i festiwali, wyszukiwali interesujących twórców z Europy Środkowo-Wschodniej, dofinansowywali realizacje ich kolejnych spektakli i organizowali im zachodnie tournee.

Wkrótce Warlikowski zmonopolizował rynek francuskojęzyczny, Jarzyna - niemieckojęzyczny i anglosaski. Ich teatr globalnej klasy średniej: wysmakowane wizualnie widowiska, operujące nowoczesną, popkulturową estetyką, łączącą elementy (oraz odbiorców) różnych dziedzin sztuki i podejmujące problematykę zrozumiałą pod każdą szerokością geograficzną, ma fanów na całym świecie.

Kolejne pokolenia polskich twórców działają już w realiach finansowych Unii Europejskiej. Szansą na międzynarodowe koprodukcje są dziś dla polskich twórców liczne sieci tematyczne. Np. finansowany ze środków Unii Europejskiej House on Fire - pięcioletni projekt zakładający współpracę 10 europejskich instytucji kultury i nastawiony na wspieranie artystów, którzy szybko reagują na palące społeczne kwestie; jej członkiem jest poznański Malta Festival. Polskie koprodukcje HoF - kolejne instalacje artystyczne Wojtka Ziemilskiego i chóralny teatr Marty Górnickiej - pokazują, że pierwszeństwo mają spektakle kameralne, tanie w produkcji i eksploatacji. Dopiero na 2015 r. HoF planuje większą koprodukcję - spektakl Jana Klaty, być może zrealizowany we współpracy ze Starym Teatrem w Krakowie.

Światowy sukces Jarzyny i Warlikowskiego wskazuje na to, że międzynarodowe koprodukcje to przedsięwzięcie dla grup teatralnych skupionych wokół charyzmatycznego lidera. Jednego. Trudno dzielić się zespołem aktorskim, ekipą techniczną i sprzętem, gdy spektakle muszą krążyć po świecie, w określonym w umowach czasie być pokazywane w teatrach i na festiwalach koproducentów. Dawne Rozmaitości się rozpadły, Warlikowski z częścią aktorów i techników założył Nowy Teatr, Jarzyna z drugą częścią został w TR Warszawa.

Koprodukcje komplikują pracę teatrów repertuarowych. Aktorzy muszą krążyć między spektaklami granymi w różnych częściach kraju albo świata i godzić to z próbami do kolejnych produkcji. Często koszt tych podróży, trud związany z dostosowaniem grafików aktorów i konieczność zmian w repertuarze powodują, że teatrów nie stać na częste granie spektaklu. Powstają przedstawienia efemerydy, projekty jednorazowego użytku, teatralna odmiana grantozy.

Dużym problemem koprodukcji jest tzw. projektowość. Unia Europejska lubi słowa klucze, chętniej dofinansowuje projekty z modnym hasłem w tytule (np. wykluczenie). Artyści zwykle starają się podejść do tematu w nieszablonowy sposób, ale i tak często pozostaje wrażenie wypracowania na temat.

Teatr pod grant

W Polsce najłatwiej znaleźć dofinansowanie na projekty zwalczające stereotypy we wzajemnym postrzeganiu się mieszkańców sąsiednich krajów. Tak powstaje nowoczesna odmiana teatru edukacyjnego. Popularna jest tu zwłaszcza współpraca z teatrami niemieckimi. Warszawski Teatr Powszechny ma na koncie zrealizowaną z berlińskim Fringe Ensamble, przy wsparciu Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej "Ziemię niczyją/Niemands Land" Lothara Kittsteina i Julii Holewińskiej, w reż. Franka Heuela - dziejącą się na Mazurach i mało odkrywczą. Otwarte drzwi wyważał także Jan Klata w "Titusie Andronicusie"; w spektaklu współtworzonym przez wrocławski Teatr Polski i drezdeński Staatsschauspiel polscy aktorzy widowiskowo grają krewkich barbarzyńców, niemieccy zaś - królów chylącej się ku upadkowi rzymskiej cywilizacji.

Więcej (lokalnych) emocji wzbudziła "Truskawkowa niedziela" Artura Pałygi i Kathariny Garicke, w reż. Grażyny Kani, zrealizowana przez teatry w Bydgoszczy i Wilhelmshaven, gdzie mieszka wielu Brombergerów, czyli niemieckich mieszkańców miasta wysiedlonych z Bydgoszczy po drugiej wojnie światowej. Polsko-niemiecki zespół odniósł się do kontrowersyjnego tematu krwawego linczu na niemieckich bydgoszczanach z pierwszych dni września 1939 r., którego skutkiem były czystki dokonywane na Polakach przez Niemców. Odżyły dyskusje na temat możliwej niemieckiej prowokacji.

Z sąsiadami współpracuje także Teatr im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. Realizował już spektakle wspólnie z Teatrem w Tarnopolu na Ukrainie, a w najnowszej premierze "Romea i Julii" (współpraca z Teatrem Muzycznym w Kłajpedzie i Teatrem Dramatycznym w Kaliningradzie) opowie o stosunkach polsko-litewsko-rosyjskich. Spektakl powstaje w ramach projektu "Dialog multikulturowy - multikulturowe teatry - wzmocnienie integracji społecznej i kulturowej obszarów granicznych" dofinansowanego z unijnego Programu Współpracy Transgranicznej Litwa - Polska - Rosja 2007-2013.

Sama Unia Europejska zresztą też doczekała się spektaklu. W zrealizowanej wspólnie przez teatry w Bydgoszczy, w Birmingham, Zagrzebiu i Dreźnie "Europie" (reż. Janusz Kica) tytułowa kraina jest sterylnym, białym pomieszczeniem, które stopniowo pokrywa się błękitem z liczbami w kolorze błyszczącej żółci gwiazdek krajów członkowskich UE. Postaci w garniturach i garsonkach opowiadają swoje europejskie historie: o podejrzeniach o terroryzm, wspólnych genach, bezpłatnych praktykach i... poszukiwaniu naprędce pomysłu na sztukę, żeby wydać pieniądze, które w innym wypadku zostałyby wykreślone z budżetu.

Znacznie ciekawiej na tym tle prezentują się koprodukcje rodzimych teatrów: "Podróż zimowa" Elfriede Jelinek w reż. Mai Kleczewskiej i "Miasto snu" Krystiana Lupy na podstawie prozy Alfreda Kubina. W pierwszym połączone zespoły bydgoskiego Polskiego i łódzkiego Powszechnego tworzą przejmujący spektakl o współczesnej cywilizacji zwycięzców niszczących wszystko, co inne, słabsze czy chore. Drugi, stworzony przez aktorów TR Warszawa i stołecznego Dramatycznego, jest poruszającym (i autoironicznym) obrazem końca utopii wpływu artystów na kształt świata i opowieścią o ludzkiej potrzebie tworzenia kolejnych utopii.

Teatr "Zapraszamy z pieniędzmi"

Współproducentem "Miasta snu" jest Narodowy Instytut Audiowizualny, którego szef Michał Merczyński zauważa: - System koprodukcji działa w każdej dziedzinie sztuki, teraz się rozszerza, także z powodu kryzysu finansowego w całej Europie. Jednak ja bym przestrzegał przed myśleniem, że to najlepsze albo jedyne rozwiązanie, ho to jest usprawiedliwienie dla wszystkich, którzy się zajmują polityką kulturalną w danym mieście.

Tak się jednak dzieje - koprodukcje, z konieczności, opanowały teatr. Teatr Polski w Poznaniu często współpracuje z tamtejszym Teatrem Wielkim, gdańskie Wybrzeże - z warszawską Polonią, Teatr im. Adama Mickiewicza w Częstochowie z Teatrem Atelier w Sopocie. "Shitz" Hanocha Levina w reż. Marka Pasiecznego powstał w wyniku współpracy łódzkiego Nowego i Fundacji Art-Eriae, a "Ichś Fischer" tego samego autora, w reż. Marka Kality, został zrealizowany połączonymi siłami Nowego Teatru i Teatru Imka.

Współproducentami spektakli stały się także festiwale: "Greta Garbo przyjechała", najnowszy spektakl Anny Augustynowicz w jej macierzystym szczecińskim Współczesnym współfinansował Przegląd Teatrów Małych Form Kontrapunkt w Szczecinie, a świetne "W imię Jakuba S." Pawła Demirskiego i Moniki Strzępki - Teatr Dramatyczny i Festiwal Boska Komedia w Krakowie. Nierzadko teatr daje salę, a aktorskie lub producenckie stowarzyszenia i fundacje przynoszą gotowy spektakl lub grant na jego produkcję. Chętnie widziane są dyplomy studenckie: w stołecznym Powszechnym studenci Akademii Teatralnej grają "MP4", a Studio w porozumieniu z krakowską PWST pokazuje "UFO. Kontakt" Iwana Wyrypajewa.

- Obok teatrów repertuarowych powinny istnieć miejsca otwarte, impresaryjne, współpracujące z różnymi instytucjami, organizacjami pozarządowymi. Ta współpraca mogłaby polegać na barterze - uważa Karolina Ochab i podaje przykład swojego teatru: - Nowy Teatr ma halę, w której gra, ale też zaprasza do niej fundacje, stowarzyszenia, które mają finansowanie na produkcję spektaklu lub projektu, my zaś w aporcie dajemy budynek, technikę i promocję.

Czy tak wkrótce będzie wyglądał cały polski teatr?

Na zdjęciu: "Podróż zimowa" Mai Kleczewskiej powstała dzięki połączonym budżetom i zespołom aktorskim bydgoskiego Teatru Polskiego i łódzkiego Powszechnego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji