Artykuły

Teatr zamożny albo zależny

Co jest lepsze - wystawianie fars w celu załatania budżetu, wynajmowanie sal teatralnych na pokazy mody czy finansowanie ambitnego programu z wpływów z baru i kursu kreatywnego pisania? - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

Sesja w Operze Wrocławskiej, która zainaugurowała w środę kongres ISPA (Międzynarodowego Stowarzyszenia Sztuk Performatywnych), miała być poświęcona transformacji w Europie Wschodniej i jej wpływowi na kulturę. Spotkanie zdominowały jednak tematy bardziej aktualne: zagrożona niezależność kultury na Węgrzech i napięta sytuacja w Turcji. Krytyczka z Węgier Andrea Tompa opowiadała o powrocie cenzury do węgierskiego teatru, który pod rządami Viktora Orbána został poddany politycznej kontroli: władze mianują podporządkowanych sobie dyrektorów, a teatrom niezależnym odbierają środki na działalność. Zespoły postrzegane jako liberalne czy lewicowe nie mają szans na publiczne dotacje.

- Sytuacja przypomina lata 80., kiedy na Węgrzech obowiązywała cenzura. Ze zdumieniem odkrywam, że na sceny wraca język aluzji politycznej, reżyserzy wystawiają klasykę: Szekspira i Gogola, aby za pomocą metafor mówić o rzeczywistości, unikają natomiast sztuk współczesnych, mówiących wprost - mówiła Tompa.

Artyści na pierwszej linii politycznego konfliktu

Máté Gáspár, do niedawna menedżer głośnego budapesztańskiego teatru Krétakör, prezentował dane, z których wynikało, że jedynie 3 proc. liczącego 150 mln euro budżetu kultury na Węgrzech trafia do organizacji pozarządowych. Rządzący na Węgrzech Fidesz promuje państwowe instytucje zależne ekonomicznie od władzy, nie pozwalając na rozwój kultury niezależnej. Efekt - najlepsi węgierscy reżyserzy pracują za granicą: Árpád Schilling reżyseruje opery w Niemczech, Kornél Mundruczó wystawił niedawno w TR Warszawa "Nietoperza".

Jeszcze trudniejsza sytuacja jest w Turcji. Uczestników kongresu zelektryzowało wystąpienie Leman Yilmaz, dyrektorki Festiwalu Teatralnego w Stambule. Yilmaz mówiła o tureckiej rewolucji, w której udział biorą także twórcy teatralni, i apelowała o solidarność z protestującymi. W poniedziałek pokojowy protest w Stambule rozpoczął turecki choreograf i performer Erdem Gunduz. Przez wiele godzin stał bez ruchu na placu Taksim, wpatrując się w Centrum Kultury im. Atatürka udekorowane tureckimi flagami i portretem ojca tureckiej demokracji, które policja zawiesiła na miejsce zdjętych opozycyjnych transparentów. W ten sposób demonstrował przeciwko przemocy tureckich władz brutalnie tłumiących demonstracje.

Środowiska artystyczne po raz kolejny są w Europie na pierwszej linii politycznego konfliktu. Dyskusja o Węgrzech i Turcji toczyła się na tle zdjęć z happeningów Pomarańczowej Alternatywy, która w latach 80. za pomocą surrealistycznych akcji ulicznych z udziałem tłumów wrocławian kruszyła system komunistyczny.

Kryzys, dotacje i prywatni sponsorzy

Główne pytanie, które kongres ISPA postawił przed 300 gośćmi z 50 krajów, dotyczy wpływu kryzysu gospodarczego i politycznego na kulturę. Sztuki performatywne: teatr, taniec, opera, są szczególnie wrażliwe na polityczne i ekonomiczne zawieruchy - są drogie w produkcji i eksploatacji, wymagają obecności artystów wykonawców, nie można ich powielić, zamknąć w magazynie i odłożyć na lepsze czasy. Działają tu i teraz, stąd ich finansowanie było kluczowym tematem kongresu.

Na poprzedzającej go dwudniowej Akademii ISPA zderzyły się ze sobą dwa modele finansowania kultury: anglosaski - oparty na sponsoringu i przedsięwzięciach komercyjnych, i europejski - oparty w większości na dotacjach publicznych. Oba mają swoje dobre i złe strony: system dotacji publicznych pozwala na realizację ambicji artystycznych i rozwój nowych języków sztuki, uzależnia jednak program artystyczny od kaprysów polityki, czego przykładem są Węgry czy sytuacja w teatrach warszawskich. Działający w Wielkiej Brytanii i USA system komercyjno-sponsoringowy daje niezależność, ale jednocześnie pozostawia niewielki margines na poszukiwania artystyczne i eksperyment.

Robert Tobson, szef artystycznego centrum The Lowry w Manchesterze będącego połączeniem teatru, galerii i ośrodka edukacji, z zazdrością słuchał Pawła Łysaka, dyrektora Teatru Polskiego w Bydgoszczy, opowiadającego o ambitnym programie tej głośnej sceny. The Lowry ma astronomiczny w porównaniu z polskimi instytucjami budżet 16 mln funtów, z czego tylko 9 proc. to dotacje publiczne. Resztę trzeba wydobyć od sponsorów lub zarobić, grając kasowe musicale. - Gdyby Paweł musiał iść moją drogą, musiałby zniszczyć to, co osiągnął artystycznie - nie ukrywał Robson.

Sytuacja dotowanych instytucji publicznych w Europie będzie jednak coraz trudniejsza. Przedłużające się spowolnienie gospodarcze powoduje cięcia w wydatkach na kulturę, oszczędności zaczynają odbijać się na programach festiwali i instytucji teatralnych. Nieuniknione będzie sięgnięcie po inne źródła finansowania.

Teatr zbuduje biurowiec, żeby zarobić na program

Duże zainteresowanie podczas Akademii ISPA wywołał warsztat, który poprowadził Jim Beirne, szef Live Theatre z Newcastle. Ta prywatna scena specjalizuje się w nowej dramaturgii, która jak wiadomo, nie przynosi wielkich dochodów i obarczona jest dużym ryzykiem. Aby sfinansować ambitną działalność, teatr wypracował nowatorskie modele biznesowe oparte na idei społecznych przedsiębiorstw, z których cały zysk idzie na realizację misji.

Jednym z takich przedsięwzięć jest płatny portal internetowy, za pomocą którego początkujący dramatopisarze uczą się tworzyć teksty na scenę pod opieką wybitnych autorów - rocznie przynosi to ponad 100 tys. funtów zysku. Teatr uruchomił także restaurację i pub z własnym gatunkiem piwa oraz zainwestował w centrum kreatywnej przedsiębiorczości w zabytkowym budynku starej szkoły. Obecnie Beirne pracuje nad projektem wielkiej inwestycji, która obejmuje kupno powierzchni biurowych w atrakcyjnym punkcie miasta na brzegu rzeki, budowę biurowca i parku edukacyjnego dla dzieci. Budżet inwestycji to 9 mln funtów, część ma pochodzić z nisko oprocentowanej pożyczki od władz miasta. Projekt ma przynieść teatrowi pół miliona funtów rocznego dochodu - można za to wyprodukować pięć nowych spektakli lub zorganizować zajęcia dla kilkusetosobowej grupy młodzieży.

Czy taki model jest możliwy do zrealizowania w Polsce? Na takie połączenie biznesu i sztuki patrzy się u nas wciąż podejrzliwie, jest to też trudne od strony prawnej. Czy jednak polski teatr nie żyje w hipokryzji? Co jest gorsze - wystawianie fars w celu załatania budżetu, wynajmowanie sal teatralnych na pokazy mody czy finansowanie ambitnego programu dramaturgicznego z wpływów z baru i kursu kreatywnego pisania? Społeczne przedsiębiorstwa mogłyby dać instytucjom kultury stabilność i programową niezależność. Pytanie tylko, czy twórcy są do takich działań przygotowani.

Demokracja bez sztuki?

Nowe modele finansowania kultury nie mogą jednak oznaczać wycofania się państwa z odpowiedzialności za ten sektor. Podczas świetnej dyskusji o duchowości i gospodarce w miastach XXI wieku Benjamin R. Barber, autor głośnej książki "Dżihad kontra McŚwiat" i nowej książki "Gdyby burmistrzowie rządzili światem", mówił o kluczowym znaczeniu kultury i sztuki dla demokracji: - Sztuka nie potrzebuje demokracji, przetrwa i bez niej, czego przykładem był rozwój sztuki w krajach totalitarnych. Ale demokracja bez kultury i sztuki nie przetrwa. Kultura daje nam wyobraźnię i innowację, wartości, bez których nowoczesne społeczeństwa nie mogą się rozwijać. Demokracja potrzebuje sztuki, aby było więcej demokracji - przekonywał politolog z Nowego Jorku.

Chwilę wcześniej Anthony Field, producent teatralny i były dyrektor finansowy brytyjskiego Arts Council, ujął to bardziej dosadnie: - Politycy zlikwidowaliby kulturę i sztukę, gdyby mogli, bo wartości, które niosą kultura i sztuka: prawda i wiara, są im kompletnie obce. Nie możemy im na to pozwolić.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji