Artykuły

Bagnety i banki

- Poczuliśmy się znudzeni narracją krytyczną i atakowaniem polskich wad narodowych. Staramy się tego nie robić, bo uważamy, że to wypalony temat i przestarzałe medium, które przestało działać. Uznaliśmy, że stałe przywary Polaków się nie zmienią. Tacy, jacy byliśmy, tacy jesteśmy i będziemy. Próbujemy więc mówić o nas dobrze również dlatego, że powoływanie się na wady narodowe stało się jednym z języków władzy, która przerzuca odpowiedzialność za własną indolencję na społeczeństwo - mówi Paweł Demirski przed premierą "Bitwy Warszawskiej" w Starym Teatrze w Krakowie.

Duet Demirski - Strzępka przygotowuje "Bitwę Warszawską 1920". Premiera w sobotę w Starym Teatrze

Pomysł spektaklu zrodził się jako reakcja na film Jerzego Hoffmana.

- Bardzo nam się nie podobał - wyjaśnia "Rz" Paweł Demirski. - Pomyśleliśmy, że ci, którzy uczestniczyli w tamtej wojnie, ale nawet my, współcześni Polacy, nie zasłużyliśmy na tak kiepskie obrazowanie, na tak słaby film. Trzeba umieć o sobie dobrze opowiadać.

Patrzeć pozytywnie

Dramatopisarz zastrzega, że krakowska premiera nie jest wprost spektaklem o historii. - To nie teatr faktu, choć oparliśmy się na kilku motywach historycznych - mówi. - Jak to u nas bywa, powstała przedziwna galopada przez czasy, która dochodzi do współczesności. Docieramy do niej poprzez temat polskiej mobilizacji 1920 r. i zwycięstwa.

Paweł Demirski podkreśla, że motyw, który spaja spektakl, jest nowy dla duetu, który tworzy z reżyserką Moniką Strzępką.

- Poczuliśmy się znudzeni narracją krytyczną i atakowaniem polskich wad narodowych - wyznaje. - Staramy się tego nie robić, bo uważamy, że to wypalony temat i przestarzałe medium, które przestało działać. Uznaliśmy, że stałe przywary Polaków się nie zmienią. Tacy, jacy byliśmy, tacy jesteśmy i będziemy. Próbujemy więc mówić o nas dobrze również dlatego, że powoływanie się na wady narodowe stało się jednym z języków władzy, która przerzuca odpowiedzialność za własną indolencję na społeczeństwo.

Ważna w spektaklu jest kwestia przełomów politycznych.

- Chcemy pokazać, że nigdy nie miały one społecznych korzeni, a zawsze były inspirowane na górze - dodaje Paweł Demirski. - Modele uprawiania polityki przynoszono na radzieckich bagnetach albo związane są z pieniędzmi amerykańskich inwestorów. Może właśnie z tego wynika stosunek Polaków do władzy? Myślę, że wielu z nas wciąż myśli, iż jeszcze nie jesteśmy u siebie. W każdym razie nie czujemy się tak, jakbyśmy byli.

- Odwieczną paranoją Polaków jest ciągłe równanie do obcych wzorów. Niewykluczone, że potrzebujemy specyficznego uprawiania polityki, organizowania kraju i życia, innego niż w wysoko rozwiniętych demokracjach zachodnich - zastanawia się autor. - Może jesteśmy bardziej wschodni niż zachodni?

Tajemnicza Thatcher

Są też problemy czysto wewnętrzne.

- Może kategorie "naród" i "społeczeństwo" stały się już anachroniczne i trzeba szukać nowych mianowników, jednak nie odrzucając przeszłości? - kontynuuje Demirski. - Myślę, że duża część młodej lewicy popełnia błąd, nie uświadamiając sobie, z kim żyje w jednym państwie. Trzeba zrozumieć, kim się jest między Bugiem a Odrą. Spojrzeć na to pozytywnie. Przemocą fizyczną ani słowną nic się nie da zbudować.

Marszałek Piłsudski w spektaklu uosabia władzę.

- Portretujemy go jako człowieka, dla którego Bitwa Warszawska jest decydującą walką o swoją biografię, o to, czy powstanie plama na jego życiorysie - mówi Demirski. - Osobiście mam do Piłsudskiego stosunek ambiwalentny. Powiedział, że nie wierzy ani w socjalizm, ani w ojczyznę, tylko w przemoc fizyczną. Jest coś na rzeczy w tym powiedzeniu, jeśli chodzi o sprawowanie władzy.

Przełomowe wydarzenie historyczne spektaklu rozgrywa się w nocy z 6 na 7 sierpnia, gdy marszałek Piłsudski decyduje się wybrać jeden z trzech wariantów kontrataku, czyli ofensywę znad Wieprza.

- Naczytaliśmy się dużo, ale nie wszystko mogliśmy pomieścić w jednym spektaklu - dodaje Demirski. - Mnogość tematów jest taka, że starczyłoby na teatralny serial.

Wśród lektur znalazł się m.in. "Orzeł biały, Czerwona gwiazda" Normana Davisa, pisma i przemówienia Józefa Piłsudskiego. Z postaci historycznych pojawiają się w spektaklu Róża Luksemburg, Feliks Dzierżyński i Władysław Broniewski. W dwóch scenach występuje zawoalowana Margaret Thatcher. Autor nie chce jednak zdradzać, jakie jest znaczenie tej postaci dla dramaturgii spektaklu.

Scenografia - Michał Korchowiec. Grają m.in. Anna Radwan-Gancarczyk, Dorota Pomykała, Krzysztof Globisz, Marcin Czarnik, Juliusz Chrząstowski, Michał Majnicz.

Dwie inne premiery

Krakowska premiera to pierwsza praca duetu w Starym Teatrze. Ta narodowa scena pod nową dyrekcją Jana Klaty i Sebastiana Majewskiego przygotowała na zbliżający się weekend jeszcze dwie inne prapremiery.

W piątek - "Być jak Steve Jobs. Bohaterowie polskiej transformacji. Ballada o lekkim zabarwieniu heroicznym" Michała Kmiecika w reżyserii Marcina Libera. Spektakl nie jest biografią szefa i guru firmy Apple'a Steva Jobsa, tylko próbą zmierzenia się z żywą historią polskiej transformacji ustrojowej i ekonomicznej. Grają m.in. Anna Dymna i Mieczysław Grąbka.

W niedzielę "Wanda" Sylwii Chutnik i Patrycji Dołowej w reżyserii Pawła Passiniego. Grają m.in. Dorota Segda, Paulina Puślednik, Zbigniew W. Kaleta i Roman Gancarczyk. Autorzy badają tajemniczą postać krakowskiej Wandy, która nie chciała Niemca. Przyglądają się, jak wpada do Wisły, jak urządza sobie nowe życie na jej dnie. Patrzą też w stronę widowni: kim dla nas jest opowieść o samobójstwie w nie swoim imieniu i czy jest nam w ogóle potrzebna?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji