Artykuły

Staram się być niezależny

- Bardzo długo myślałem, zanim zabrałem się do budowania własnego teatru. Teatr to nie tylko sala. Chciałem zrobić teatr, który miałby swój klimat, w miejscu, które byłoby warszawskie, żeby miał swój własny styl. Widzowie, którzy tu przychodzą, mówią, że Kamienica ma niepowtarzalny klimat, różny od innych teatrów. I o to mi chodziło - mówi EMILIAN KAMIŃSKI, dyrektor Teatru Kamienica w Warszawie.

Od dziecka lubił chodzić własnymi ścieżkami i tak mu zostało do dziś. Mógł zostać dyrektorem cudzego teatru, ale wolał stworzyć Kamienicę.

Chodzą słuchy, że od kilku lat trudno spotkać Pana poza Kamienicą. Ma Pan czas na cokolwiek innego niż teatr?

- Raczej nie. Żyję głównie w teatrze. Mieszkam z żoną Justyną Sieńczyłło i dwoma synami w Józefowie. Mamy tam domek, przy nim wspaniały ogród i małą winnicę. Jednak tylko w nocy mam czas pomedytować ogrodzie, bo od rana muszę być w teatrze. Zwłaszcza teraz, gdy jestem przed kolejną premierą. Przygotowujemy "Porwanie Sabinek" Franza i Paula Schonthanów, w tłumaczeniu i adaptacji Juliana Tuwima. To bardzo trudne zadanie, gdyż wymaga ode mnie wiele czasu, energii. Nie tylko reżyseruję tę sztukę i gram w niej, ale zaprojektowałem też scenografię.

Dobrze słyszę? Scenografię?

- Osią scenografii są pozostałości po ponad 100-letnim domu, który zbudowany był w charakterystycznej dla okolic Otwocka stylistyce "świdermajer". W Otwocku spalił się jeden z takich opuszczonych domów. Dzięki zgodzie władz Otwocka ocalałe z pożaru fragmenty budynku posłużą jako scenografia. Naprawdę wygląda to bardzo ciekawie. Akcja "Porwania Sabinek" dzieje się w Otwocku w roku 1912.To komedia muzyczna, której premiera odbyła się 8 czerwca.

Kamienica to bardzo warszawski teatr, nie tylko dzięki lokalizacji.

- Nasz teatr programowo skierowany jest w stronę Warszawy, zwłaszcza Warszawy z okresu międzywojnia. Ten repertuar ładnie się wpisuje w architekturę Kamienicy, która powstała jeszcze w XIX wieku.

Jest to spełnienie Pana marzeń?

- Było to jedno z kategorii tych najskrytszych marzeń, na których realizację trzeba czekać latami. Bardzo długo myślałem, zanim zabrałem się do budowania własnego teatru. Teatr to nie tylko sala. Chciałem zrobić teatr, który miałby swój klimat, w miejscu, które byłoby warszawskie, żeby miał swój własny styl. Widzowie, którzy tu przychodzą, mówią, że Kamienica ma niepowtarzalny klimat, różny od innych teatrów. I o to mi chodziło.

W ostatnich latach sporo aktorów otworzyło swoje teatry. Co Was tak do tego gna?

- Mogę mówić tylko w swoim imieniu. Na ten pomysł wpadłem bardzo dawno temu, jeszcze w latach 80. Cały czas miałem w głowie przykład Tadeusza Łomnickiego, który założył Teatr na Woli. Podobno byłem pierwszym zaangażowanym w nim aktorem. W każdym razie on tak twierdził (śmiech). Miałem szczęście przyjaźnić się z Tadeuszem i przyznam, że on też mi trochę na ten temat dokuczał: - No, no, ty zbuduj, zbuduj... Wtedy zacząłem powoli o tym myśleć. Kiedyś miałem propozycję objęcia dyrekcji jakiegoś teatru państwowego, ale nie, grzecznie odmówiłem. Myślałem o tym, aby mieć własny teatr, niezależny. To jest trochę związane z moją naturą. Staram się być niezależnym człowiekiem, wtedy czuję się po prostu wolny. Dlatego chciałem czegoś, co będzie zrodzone z moich marzeń i pomysłów, od podstaw.

I tak powstał chyba najbardziej warszawski ze wszystkich teatrów w stolicy.

- Taka jest opinia wielu widzów. Warszawskie teatry bardzo rzadko zajmują się Warszawą, a Kamienica od początku idzie w tym kierunku. Z ponad 30 premier, które mieliśmy, 11 było poświęconych bezpośrednio Warszawie. Przygotowujemy również następne. Kończymy też prace nad makietą Warszawy, przedstawiającą miasto u progu II wojny światowej, w sierpniu 1939 r. Będzie ona gotowa we wrześniu. Robi ją dwoje wspaniałych ludzi. Pokażemy całe śródmieście przedwojennej Warszawy, od Pałacu Saskiego po Dworzec Główny. To będzie makieta miasta, którego już nigdy nie zobaczymy, te piękne kamienice, place, pałace.

Warszawa bardzo często przewija się w tym, co Pan robi. Czemu?

- Jestem warszawiakiem od pokoleń. Czuję, że nawet gdybym urodził się w innym mieście, to i tak byłbym związany z Warszawą, bo ja się przywiązuję do miejsca, w którym jestem.

Ale hołd Pan oddaje miastu, którego już nie ma, Warszawie bez Pałacu Kultury i Nauki.

- Pałac Kultury najchętniej bym rozebrał. Wiem, że to niemodna opinia, ale mnie kojarzy się on z narzuconym panowaniem, podobnie jak takim budynkiem symbolem była wielka cerkiew, zbudowana za czasów zaborów. W środku naszej stolicy stoi pomnik symbolizujący narzucony siłą ustrój, za którym to ustrojem kryje się krzywda tak wielu osób. To bolesne. A poza tym to jest paskudny budynek. Ta gigantomania... Sami Rosjanie zaproponowali podobno Polakom Pałac Kultury albo metro. Polacy wybrali Pałac. Tacy byli mądrzy nasi przodkowie. A przecież ile tam wspaniałych domów mogło stanąć na tym placu?

No cóż, nie pierwszy i pewnie nie ostatni głupi wybór. Wracając do tematu, czy wyobraża Pan sobie życie w innym mieście?

- Mieszkam pod Warszawą, ale tu żyję i pracuję. Jestem bardzo związany z Warszawą, ale z Józefowem też. Inna sprawa, że Józefów zawsze był warszawski, był sypialnią stolicy, płucami, tu od lat były sanatoria, letniska. Znaczną część dzieciństwa spędziłem w Józefowie, znam więc dobrze tutejsze okolice...

Wychowywał się Pan też na Gocławku.

- Moi dziadkowie przed wojną mieszkali na Mokotowie, a potem przenieśli się na Pragę i zamieszkali w starej czynszowej kamienicy na Gocławku. Rodzice najpierw mieszkali z dziadkami, a potem przenieśli się do Józefowa, gdzie mieli zakład krawiecki. Potem zamienili się z dziadkami. Całą młodość krążyłem między Gocławkiem a Józefowem. Na Gocławku też miałem swoje miejsca, w których spędzałem całe dnie, dziś tam przebiega trasa Siekierkowska. Tam było moje życie. Miałem dla samego siebie takie miejsce, gdzie jeździłem na łyżwach, dzikie lodowisko, które miało ponad 300 metrów długości! Były tam też wspaniałe tereny zielone. To było moje królestwo, mój świat, zawsze miałem swoje ścieżki.

Zazdroszczę, ja się wychowałam na miejskim podwórku.

- Ja swoje podwórko też pamiętam. Grało się na nim z chłopakami w piłkę.

Wtedy został Pan kibicem "Polonii"?

- Nie jestem kibicem piłki nożnej. Denerwuje mnie to, co dzieje się w tym sporcie z pieniędzmi. To w zasadzie nie jest już sport, tylko hazard. Zamiast sportu chodzi o kupowanie zawodników, zakłady bukmacherskie, kupowanie jakichś licencji. Chodzi o straszne pieniądze! Tyle już było afer, nie wiem, skąd jeszcze bierze się zaufanie tych biednych kibiców do tego sportu. W piłce nożnej nie widzę ideałów sportu, ciężkiej pracy, emocji, poświęcenia, uczciwej walki. Widzę za to przemożną chęć zarabiania pieniędzy.

To mnie Pan zaskoczył. Wprowadziło mnie w błąd to, że w kamienicy odbyły się obchody 100-lecia klubu "Polonia".

- To było coś zupełnie innego. W spektaklu nie chodziło o piłkę nożną, ale o historię miasta opowiedzianą na przykładzie kilku pokoleń kibiców. Historia tego klubu to kawał historii stolicy, kraju. "Polonia" powstała jako protest przeciwko carowi, to był manifest wolnościowy. Dlatego zawodnicy nosili czarne koszule. Poznałem piękną historię klubu, zrobiliśmy z tego piękne przedstawienie. Kibice jednak nie dopisali. Obiecali, że będą na nie chodzić, ale nie chodzili i przedstawienie musiałem zdjąć.

Szkoda. O czym marzy człowiek, który swoje największe marzenie zrealizował?

- Żeby to trwało i rozwijało się. Kamienica jest taka piękna. Ono daje tyle energii widzom, aktorom, mnie. Ten teatr jest moim domem. Staram się, by widzowie czuli się wyjątkowo. Serdecznie zapraszam wszystkich, aby osobiście przekonali się o magii tego miejsca. Miło rozmawiać ze spełnionym człowiekiem. Trzymam kciuki za powodzenie teatru i dziękuję za rozmowę.

***

EMILIAN KAMIŃSKI

Urodził się 10.07.1952 r. w Warszawie.

Jego żoną jest Justyna Sieńczyłło, ma z nią dwóch synów (Kajetana i Cypriana). Z pierwszego związku ma córkę Natalię.

Największą popularność przyniosły mu role w "Szaleństwach panny Ewy" i "U Pana Boga w ogródku".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji