Z czego się śmiejecie?
Takie pytanie postawił Mikołaj Gogol w finale swego nieśmiertelnego "Rewizora", natychmiast na nie odpowiadając: z siebie się śmiejecie!
Adresaci tych słów na pewno szczerze się bawili, oglądając gogolowskich "bohaterów"; ale niekoniecznie odnosili ich do siebie - niełatwo przyznać się do słabostek i wad, i to tak jaskrawo wyeksponowanych...
Lata mijały, a "Rewizor" nie starzał się, a dzisiaj wydaje się bardziej aktualny niż kiedykolwiek. Tkwimy przecież w apogeum hipokryzji i korupcji. Smutne to, ale możemy się z nich śmiać - za sprawą Gogola, no i w Poznaniu Teatru Muzycznego. Najnowsza jego premiera to "Jedzie Rewizor", komedia muzyczna oparta na sztuce Gogola, z librettem Mirosława Łebkowskiego i Stanisława Wernera, z muzyką Jana Tomaszewskiego (w aranżacji; Michała Łaszewicza). Jest okazja do świetnej zabawy - ze znajomych; prominentów, VIP-ów; ale oczywiście nie z nas samych, skądże! Daniel Kustosik z wielkim wyczuciem i znajomością tekstu, i teatru wyeksponował kluczowe kwestie i sceny, odkrywając nadspodziewane umiejętności aktorskie większości
wykonawców. Głównie panowie zaskakują odrębnością i wyrazistością kreowanych postaci (zwłaszcza Wiesław Krupa - Horodniczy, Wiesław Paprzycki - Sędzia, Władysław Kalemba - Kurator, Jarosław Patycki - Bobczyński, Bartosz Kuczyk - Dobczyński). Wśród pań zdecydowanie wyróżnia się aktorsko i wokalnie Iwona Kotzur, jest znakomitą gogolowską Horodniczyną.
Przerobić "Rewizora" na musical jest trudno. Partytura to zresztą najsłabszy atrybut przedstawienia. I mimo starań Daniela Kustosika, Władysława Janickiego (choreografia i znakomity ruch sceniczny) oraz Anny Bobrowskiej-Ekiert (funkcjonalna i efektowna scenografia) spektakl ma miejsca także dramaturgicznie "puste"; nie potrafią ich zapełnić wstawki baletowe. Ale ma też fragmenty bardzo udane, absorbujące wartkim tempem i rozwiązaniami scenicznymi, pełne charakterystycznego komizmu - zwłaszcza prolog i początek pierwszego aktu, a także scena wizji Horodniczyny.