Artykuły

Złote czasy radia, czyli teatru

Dzisiejsze zainteresowanie radiem ma w sobie coś z hipsterskiej mody na retro. Spektakle tylko do słuchania przeżywają renesans, także za sprawą audiobooków. Ograniczenie przekazu do dźwięku daje nowe możliwości - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

Radiowy festiwal "Dwa teatry" w Sopocie (tegoroczna edycja odbyła się na początku czerwca) wyglądał osobliwie - publiczność siedziała w kinowej sali i patrzy w pusty ekran. Z głośników słychać produkcje Teatru Polskiego Radia. W tym roku przegląd wygrała wyprodukowana przez Dwójkę "Mewa" w reż. Igora Gorzkowskiego. Tekst Borysa Akunina, współczesnego autora stylowych kryminałów, nawiązuje do klasycznej sztuki Czechowa. Konstanty, niespełniony młody poeta, u Czechowa popełnia samobójstwo - tutaj zostaje zamordowany. Kto zabił? Zegar wciąż wskazuje 21:07, a kolejni podejrzani przedstawiają swoją wersję zdarzeń.

W konkursie było też sporo polskiej literatury. Z okazji Euro 2012 PR sięgnęło po "Mecz" Janusza Głowackiego. Dramat powstał w 1976 r., w czasach triumfów polskiego futbolu, jeśli więc nowe słuchowisko w reż. Janusza Zaorskiego brzmi aktualnie, to z innego powodu - korupcję sportowi działacze przysłaniają sloganami o misji i społecznej roli piłki nożnej. Forma sztuki nawiązuje do radiowych relacji i retorycznych kwiatków piłkarskich komentatorów.

Paweł Łysak otrzymał w Sopocie laur za reżyserię - "Proroka Ilji" według dramatu Tadeusza Słobodzianka. Łysak to jeden z najczęściej reżyserujących w radiu twórców teatralnych. - W radiu trzeba myśleć inaczej niż w teatrze - mówi. - Staram się, aby powstało coś, czego na scenie bym nie zrobił. Czasy wspólnego słuchania radia już odeszły, przekaz radiowy jest kameralny, to zwracanie się do jednego odbiorcy. Wyzwaniem jest zachowanie spójności mówionej opowieści.

Że słuchowiska wciąż zbyt często ograniczają się do dźwiękowej ilustracji dla literatury, uważa reżyserka Weronika Szczawińska. - Gubiona jest eksperymentalna tradycja gatunku - mówi. Sama razem z multiinstrumentalistą Krzysztofem Kaliskim zrealizowała "Dźwiękowy zapis doliny" Tymoteusza Karpowicza, bardziej niż jako dramatopisarz kojarzonego dziś jako poeta-lingwista. W zmyślonym autorytarnym państwie dwóch profesorów pracuje nad dźwiękowym Wunderwaffe - "bombą soniczną". Szaleni naukowcy interesują się także zaawansowanymi technikami audioinwigilacji. Gdzieś w tle są echa rewolty obyczajowej końca lat 60. - tęsknota za nią sprawia, że zaangażowane w projekt młode "króliki doświadczalne" się buntują. Na prapremierę sztuka czekała 43 lata.

Szczawińska: - Teksty Karpowicza są projektem teatru niemożliwego. Takiego, który stawia przed realizatorami wymóg nieustannego redefiniowania medium. Niektóre wątki jego tekstów są niemożliwe do zrealizowania w teatrze, inne - w radiu.

Dlatego zamiast w studiu aktorzy występują na scenie wrocławskiego Teatru Współczesnego. Mówią nie tylko do słuchaczy Radia Wrocław, ale też do obecnej na widowni publiczności. Jedna z klasycznych strategii muzycznej awangardy stosowanych w teatrze Karpowicza to aleatoryzm - zaprzęgnięcie do pracy żywiołu przypadkowości. Wykonawcy na żywo losują taśmy z materiałem dźwiękowym, które odtwarzane są potem w starych magnetofonach z lat 70. Tak, dzisiejsze zainteresowanie radiem ma w sobie coś z hipsterskiej mody na retro.

Inny pomysł to sięganie po "nieteatralne" formaty. W "Meczu" Zaorskiego rolę tę odgrywa stylizacja na sportowy komentarz. Ale możliwych rozwiązań są dziesiątki. Na sopockim festiwalu można było wysłuchać niecodziennej realizacji powieści Michela Houellebecqa "Mapa i terytorium" w reż. Agnieszki Lipiec-Wróblewskiej i Andrzeja Brzoski.

Spora część słuchowiska rozgrywa się w studiu radiowym. Magdalena Cielecka wciela się w dziennikarkę prowadzącą rozmowę z głównym bohaterem, artystą Jedem Martinem (Andrzej Chyra). Lipiec-Wróblewska wychodzi od powieściowego pobocznego wątku zabójstwa samego Houellebecqa - w tej roli Marek Kalita. Zamiast opowiadać książkę, tworzy autonomiczny utwór - 45 minut przetykane zainscenizowanymi reklamami i nagraniami archiwalnymi.

Na analogiczny pomysł wpadł Jan Klata. Tuż przed objęciem dyrekcji Starego Teatru w Krakowie zrealizował w radiu bardzo krakowską powieść - "Dumanowskiego" Wita Szostaka. Książka to alternatywna historia fikcyjnego bohatera narodowego, który żyje 123 lata - od ostatniego rozbioru Polski do odzyskania niepodległości. Zostaje prezydentem Republiki Krakowskiej, poznaje Mickiewicza i Słowackiego, którym w przejaskrawionych realiach podwawelskiej senności odechciewa się pisać - pierwszy zostaje biskupem, drugi giełdowym geniuszem (bo autor "Kordiana" faktycznie grał na giełdzie paryskiej).

Klata z dramaturgiem Sebastianem Majewskim nadali radiowej wersji kształt snującego się bez końca festiwalu komentatorów, "ekspertów", dziennikarzy mnożących spekulacje na temat życiorysu fikcyjnego "ojca ojczyzny". Emisja słuchowiska trwała cały dzień - 11 listopada w Radiu Kraków. "Dumanowski" wchodził co godzinę, w okolicach serwisów informacyjnych - niczym wirus infekował program rozgłośni. Jak będzie się go słuchało w całości po wydaniu w formie trzypłytowego albumu CD?

Właśnie - jak wysłuchać słuchowiska, jeśli akurat nie możemy tkwić z uchem przy odbiorniku? W czasach iTunesa, empetrójek i telewizji na żądanie ograniczenie możliwości obcowania z teatrem radiowym do jednorazowej emisji wydaje się anachroniczne. Teatr Telewizji zaczyna udostępniać swoje zbiory w postaci DVD. Nieprzebrane zasoby archiwów teatru radiowego pozostają dla zwykłego śmiertelnika niedostępne. Polskie Radio ma sklep internetowy, ale teatr w ofercie nie występuje.

Dlaczego nie zamieszczać słuchowisk w formie internetowych podcastów? Albo czemu nie rozpowszechniać nagrań na CD czy w serwisach sprzedających audiobooki?

Zresztą dźwiękowe książki są dziś "inscenizowane" z coraz większym rozmachem i zaangażowaniem dziesiątek aktorów. Przykładem saga Sapkowskiego o wiedźminie czy ostatnio powieść Stanisława Lema "Niezwyciężony" zrealizowana dla Audioteka.pl przez Grzegorza Pawlaka - z efektami dźwiękowymi i muzyką grupy Ścianka. Wystąpili m.in. znany z "Jesteś Bogiem" Marcin Kowalczyk czy Arkadiusz Jakubik, narratorem jest Krystyna Czubówna.

Ze słuchowiskiem można na razie spędzić wieczór w prawdziwym teatrze. Całą ich serię - realizowanych na żywo z udziałem publiczności - planuje Stary Teatr w Krakowie ze studencką rozgłośnią Radiofonia. Kuratorami projektu są aktorzy Krzysztof Zarzecki i Dominik Stroka, rozpoczął go Michał Borczuch przedstawieniem "W tym domu czeka w uśpieniu zmarły Cthulhu" według prozy H.P. Lovecrafta. Cthulhu - bóg-potwór z pogrążonego w morskich głębinach mitycznego miasta R'lyeh. Aktorzy i widzosłuchacze spotkali się z nim pośród kłębowiska kabli w Strefie BE - nowej przestrzeni krakowskiego teatru, której okna wychodzą na plac Szczepański. - Świat dźwięków pozostawia przestrzeń do wypełnienia, nie bez powodu w czasach literatury oralnej najlepsi poeci byli ślepcami, jak Homer - opowiada Marcin Cecko, dramaturg słuchowiska.

Kolejna odsłona cyklu już 15 czerwca. Na performance oparty na eseju "Podrażnienia (o!głosie)" Elfriede Jelinek oraz jej powieści "Jesteśmy przynętą, kochanie" zaproszą reżyserki Iga Gańczarczyk i Magda Stojowska oraz saksofonistka i artystka audio Anna Zaradny. - To będzie coś pomiędzy instalacją, teatrem a koncertem - zapowiadają autorki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji