Artykuły

W Teatrze Studio z okazji Dnia Dziecka premiera spektaklu "Łauma. Bajka zbyt straszna dla dorosłych" - teatralna adaptacja popularnego komiksu Karola Kaerela Kalinowskiego.

To eksperyment, nietypowa forma. "Komiks na żywo" - jak zapowiadają twórcy. W sobotę w Teatrze Studio warsztaty i zabawy dla dzieci związane z nowym spektaklem. Premiera w niedzielę 2 czerwca.

Rozmowa z Agnieszką Glińską, dyrektorką artystyczną Teatru Studio:

Dorota Wyżyńska: Wielu rodziców nie pochwala, kiedy ich dzieci sięgają po komiksy...

Agnieszka Glińska: Inni rodzice z kolei mówią: "nieważne, co dziecko czyta, ważne, żeby w ogóle coś czytało". Ja z komiksami mam ten problem, że nie posiadam umiejętności ich czytania, nie potrafię się w to wciągnąć. Ale moje dzieci radzą sobie z tym gatunkiem całkiem sprawnie.

Komiks na żywo... Co to takiego?

- Taki wariacki pomysł. Mieszają się plany, aktorzy są jakby częścią komiksowej historii. Ten świat aktorsko-rysunkowy powstaje na oczach widzów. Niektóre elementy są wyświetlone na obrazku, niektóre odegrane na żywo.

Reżyser spektaklu - Rafał Samborski - uwiódł mnie swoim pomysłem. Zaproponował ciekawy język łączenia sztuk, na tyle intrygująco, że postanowiliśmy zaryzykować. Nie przyszedł z gotowymi rozwiązaniami, ta forma powstaje na próbach z aktorami, długo nad tym pracują. To wyzwanie, pole do eksperymentu, działające na wyobraźnię dziecka.

"Łauma" - popularny komiks Karola Kaerela Kalinowskiego - ma swoich fanów.

- Miarą dla mnie była reakcja mojej córki - dałam jej do przeczytania ten komiks i ona się absolutnie zachwyciła. "Łauma" nawiązuje do legend, przekazów ludowych, a jednocześnie jest bardzo współczesna. Współczesna jest bohaterka, dziewczynka z dużego miasta, która przenosi się z rodzicami na wieś białostocką, musi dostroić się do życia w nowym miejscu, oswoić legendy.

Rzecz jest o tym, jak dziecko sobie radzi z takimi najpoważniejszymi zagrożeniami. I jak radzi sobie z dorosłymi, którzy sobie nie radzą. To oczywiście propozycja dla trochę starszych dzieci, nie dla maluszków. Pada wiele trudnych słów, bywa groźnie, dlatego zachęcamy, aby dzieci przychodziły z rodzicami.

Teatr Studio jest miejscem przyjaznym dzieciom. Wprowadziłaś do repertuaru na stałe zajęcia muzyczno-teatralne "Ukulele", w karnawale odbył się tu wielki bal...

- Bal - mam nadzieję - stanie się naszym znakiem firmowym. Zaraz po wakacjach zaczynamy pracować nad programem kolejnej edycji. Planujemy też nowe zajęcia: warsztaty plastyczne w galerii i kursy teatralne dla gimnazjalistów. Lubię dzieci w teatrze. Dają wiarę w sens i obnażają bzdury.

W Teatrze Studio premiera "Łaumy", a naprzeciwko na scenę Teatru Dramatycznego powraca twoja kultowa "Pippi Pończoszanka".

- Powraca, żeby się pożegnać. To będą już ostatnie przedstawienia. Wracamy do tego tytułu po dwóch latach przerwy. Można powiedzieć, że wyrosło już nowe pokolenie widzów. Ci, co oglądali "Pippi" na premierze, są teraz nastolatkami. Mam nadzieję, że uda się wskrzesić tę niezwykłą atmosferę, radość i energię tego przedstawienia.

Bo nie da się "Pippi..." utrzymać na dłużej w repertuarze Dramatycznego?

- Aktorzy porozchodzili się po różnych teatrach, a nasza Pippi - Dominika Kluźniak jest już na innym etapie swojej aktorskiej drogi, ciężko jej wracać do postaci sprzed pięciu lat. Gra rolę za rolą w Teatrze Narodowym, trudno hamować jej rozwój.

Mam wrażenie, że tak jak kilka lat temu w Warszawie mieliśmy boom na teatr dla dzieci, to ostatnio tych propozycji jest zdecydowanie mniej.

- Myślę, że przyczyna jest prozaiczna, teatry mają mało pieniędzy, w ogóle niewiele się produkuje nowych spektakli. Na wszystkim się oszczędza. "Łauma" powstaje na zasadach offowych, to szalony projekt, który trafił do nas znienacka. Ale myślę o dalszych przedstawieniach dla dzieci w Teatrze Studio, mam nadzieję, że w przyszłym sezonie uda się jedno zrealizować.