Artykuły

Dożywocie inaczej

Wydarzeniem artystycznym miała się stać ostatnia premiera Teatru Polskiego "Dożywocie" Aleksandra Fredry.

Fredro postrzegany jest na ogół jako mistrz intrygi, w wyniku której miłosne, i nie tylko, perypetie zwień­czone bywają z reguły szczęśliwym finałem. Kilka jego utworów, w tym i "Dożywocie", stanowi wnikliwe stu­dium rodzącego się kapitalizmu, w dobrze nam znanym "sosie polskim". Bo Fredro po mistrzowsku wgląda w dusze i duszyczki Polaków, kreśląc zręczną kreską ich charaktery.

Wystawienie na deskach Teatru Polskiego "Dożywo­cia" uświetnił gościnnym występem w roli Łatki Woj­ciech Pszoniak. Wydaje się jednak, że ambicje aktora, by odczytać Fredrę nieco wbrew komediowej tradycji i tym samym nadać ludzki wymiar swemu bohaterowi, rozminęły się trochę z zamysłem reżysera spektaklu. Andrzej Łapicki deklarujący wielokrotnie swoją miłość do Fredry, z niepowtarzalną melodyką jego wiersza, po­łożył nacisk na komediowość sytuacji prowadząc pozo­stałych aktorów "po bożemu". Nieodparcie zabawna jest grająca jedyną tu rolę kobiecą młodziutka Ewa Konstancja Bułhak, a także Damian Damięcki. Znako­mitą postać stworzył Ignacy Gogolewski jako Twar­dosz, reszta aktorów, jakby speszona nadto specyficz­nym stylem gry Pszoniaka, wytraca tempo z minuty na minutę. Ale w finale duch Fredry zwycięża i publicz­ność bije gromkie brawa. Czyżby to wyraz aprobaty dla sięgnięcia po zaniedbywane na rzecz rozmaitych eks­perymentów, wartości sprawdzone, sercu miłe?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji