Artykuły

TERMOPILE POLSKIE

Przygotowanie tego spektaklu trwało długo: pełne siedem miesięcy. Najpierw praca nad tekstem. Trudna, niewdzięczna, posuwająca się w żółwim tempie. Trzeba było wiele odrzucić, sporo skrócie, by zamknąć całość przedstawienia w takiej jednostce czasowej, która jest do zniesienia przez przeciętnego widza. Przedstawienie trwające ponad 3 godziny, nawet jeśli to jest wielki Szekspir - nie sprawdza się najlepiej w odbiorze. Psychika ludzka posiada ograniczane możliwości percepcji. Ulega zmęczeniu. Uwaga słabnie, rozluźnia się - to normalne prawo psychologii. Później było wspólne czytanie przykrojonego utworu, analiza poszczególnych jego scen, postaci i dialogów, pamięciowe przyswajanie tekstu przez aktorów. Wreszcie rozmowy ze scenografem, kompozytorem i choreografem. Uzgadnianie wzajemnych działań. [----][Ustawa z dn. 31VII 81 r., O kontroli publikacji i widowisk, art. 2, pkt. 6 (Dz. U. nr 20, poz. 99, zm.: 1983 Dz. U. nr 44, poz. 204)]. Krzysztof Babicki, adaptator i reżyser "Termopil polskich" w jednej osobie, natrudził się niemało, by doprowadzić do ich premiery. I już za to należy się mu nasza wdzięczność. Bo inscenizacja dramy historycznej Micińskiego - trzeba to zaakcentować - daleka jest od sukcesu artystycznego, po który Babicki sięgał dotychczas łatwo, może nawet za łatwo, patrząc na jego działalność w teatrach "Wybrzeża" i Krakowa.

Od napisania "Termopil polskich"' I upłynęło prawie trzy czwarte wieku: powstały one na przełomie lat 1913/14. W opinii teoretyków i praktyków teatru uchodziły przez długi czas za dzieło niesceniczne. Dopiero w r. 1970 wprowadził je na scenę Stanisław Hebanowski udowadniając - przynajmniej częściowo - błędność takiego poglądu. Czym są dziś dla nas "Termopile polskie"? Kroniką historyczną w stylu Szekspira. Ich tematem jest przyszłość konkretna i realna: Polska za panowania króla Stanisława Augusta. Polska upokarzana przez sąsiadów, wyniszczana przez ich wojska i spiski, w końcu całkowicie zniewolona. Ale "Termopile..." są także rodzajem religijnego misterium, którego najgłębszym i jedynym tematem jest walka dobra i zła, światła i mroku, Boga i szatana. Kronikarz ujawnia chęć dokumentowania realnych zdarzeń poprzez przywoływanie żywych obrazów z przeszłości. Twórca misterium ma ambicje dużo większe. Chce nie tylko pokazać rzeczywistość historyczną, ale także ją zrozumieć, zapanować nad nią intelektualnie. Ujawnia bardziej myślenie historiozoficzne niż pamiętnikarskie, teologiczne niż polityczne. W przedstawieniu Babickiego oba te nurty znajdują swój wyraz, pokazane raz lepiej raz gorzej przez reżysera. Ma ono strukturę otwartą, skomponowaną z luźnych epizodów i scen, podawanych jakby w poetyce snu. W prologu ukazana jest śmierć głównego bohatera: księcia Józefa. A cały spektakl układa się w retrospektywny zapis tego, co pojawiło się w świadomości umierającego; wszystkie bolesne wspomnienia a także przeczucia i nagłe olśnienia.

Niekiedy doznawałem uczucia zawodu. Całość przedstawienia jakby się rozpadała na pojedyncze scenki, wybornie zresztą zamierzone; ale niespójne ze sobą, istniejące same dla siebie. Np. rozmowa carycy Katarzyny z Kniaziem Patiomkinem. Epizod sam w sobie teatralnie wyborny, świetnie zagrany przez Annę Polony i Krzysztofa Globisza, ale wyskakujący z konwencji widowiska poetyckiego, jakim niewątpliwie miały być "Termopile polskie", rozrzedzający je w naturalistycznej dosłowności. Najmniej podobała mi się pierwsza część przedstawienia Babickiego. [----] [Ustawa z dn. 31 VII 81 r., O kontroli publikacji i widowisk, art. 2 pkt. 6 (Dz. U. art. 20, poz. 99, zm.: 1983 Dz. U. nr 44, poz. 204)].

Jest w spektaklu Babickiego sporo ładnie zagranych ról i scen lub ich fragmentów: Suworow Jerzego Bińczyckiego, Stanisław August Wiktora Sadeckiego. Natomiast Jerzy Trela jako Książę Józef wypadł raczej blado, poniżej swoich, możliwości. Grał przeciw postaci i przeciw reżyserowi. Jako całość przedstawienie mocno kuleje (zresztą i tekst jest zakalcowaty). Już po kilku obrazach łamie się jego rytm, a scenę zagarnia nuda, która udziela się nie tylko widzom ale i aktorom. Zdarzają się takie momenty: chwile zaćmienia, kiedy nie wiedzą, co grają i jak grają. A tego w Starym Teatrze jeszcze nie było.

Dużo ciekawsza wydała mi się druga część "Termopil...". Ta, w której reżyser środkami bardziej syntetycznymi (niepoślednią rolę gra tu przestrzeń sceniczna umieszczana na różnych wysokościach, a także muzyka, śpiew, taniec i światło) próbuje zanalizować i zgłębić historiozofię Micińskiego oraz jego teologię, będącą stopem greckiej gnozy i polskiego mesjanizmu. To, co było ciemne, niezrozumiałe i tragiczne, bo uwięzione w historii stało się jasne, logiczne i pozbawione absurdu na skutek otwarcia się na myślenie religijne. Figura Ukrzyżowanego rozpostarta wysoko nad sceną jest metaforycznym skrótem i komentarzem do tego przedstawienia. Tylko Bóg może unieważnić absurd w świecie i pokonać moce ciemności, które zawsze zagrażały i zagrażać będą człowiekowi, a także narodom.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji