Samobójca
BYĆ może, że Nikołaj Erdman pisząc swą sztukę, chciał stworzyć gorzką komedię. Dziś po blisko 60 latach od jej powstania gorycz przesłania komediowość, nawet wówczas, gdy zachowane zostały wszystkie jej inscenizacyjne atrybuty. Kazimierz Kutz nie chciał nas ani martwić ani straszyć. Przygotował spektakl doskonale oddając atmosferę sztuki. Trzymał się wiernie tekstu. Aktorzy zagrali postacie jakie z tego tekstu wynikają. A przecież było bardziej straszno niż śmiesznie.
W tej telewizyjnej inscenizacji po raz kolejny, po "Opowieściach Hollywoodu" Janusz Gajos objawił całą potęgę swego aktorstwa. Był po prostu doskonały. Takim komplementem należałoby uhonorować większość wykonawców "Samobójcy" - Elżbietę Karkoszkę, Izabelę Olszewską, Krzysztofa Jędryska i innych. Mnie bardzo podobał się Jerzy Trela po raz pierwszy od dłuższego czasu w roli nie tyle może komediowej co charakterystycznej - świetny. Uważam również, że na szczególne wyróżnienie zasługuje doskonale skonstruowana i współbudująca nastrój przedstawienia muzyka Jana Kantego Pawluśkiewicza. Nie ma co mnożyć komplementów, pokazano nam doskonałą, choć gorzką sztukę, doskonale wyreżyserowaną i zagraną.