Artykuły

Dramat o rewolucji i moralności

W końcu marca Teatr "Wybrzeże" zaprezentował sztukę Tadeusza Micińskiego "Kniaź Patiomkin" w reżyserii Macieja Prusa.

Miciński jest dramaturgiem politycznym, a w swej twórczości fascynował się walką idei, jego utwory mają wymiar uniwersalny. Scena gdańska ma ogromne zasługi w przywróceniu teatrowi polskiemu tego autora. Inscenizacje jego przedstawień w Gdańsku bywały wydarzeniami. Dziś chyba nie ma już wątpliwości, że Miciński ponownie wszedł w krwiobieg narodowej kultury i trwale znalazł miejsce obok Stanisława Wyspiańskiego. Przypomnijmy, że Teatr "Wybrzeże", jako jedyny, pokusił się o wystawienie tryptyku dramatycznego Micińskiego "W mroku gwiazd", na który składają się kolejno monumentalne obrazy: "Termopile Polskie" (1970) "W mrokach złotego pałacu czyli Bazylissa Teofanu" (1978) i obecnie "Kniaź Patiomkin".

Narzucają się skojarzenia między atmosferą panującą przed grudniem 1970 r. a wielkimi problemami chylącej się do upadku Rzeczypospolitej czyli owych

"Termopilów". Natomiast "Bazylissa" choć wzbudziła także dyskusje, to jednak jej odbiór był na ogół słabszy, gdyż koterie bizantyjskiego pałacu mniej intrygowały widzów, a na spór wokół idei utworu wówczas krytyka się nie zdobyła. Dziś widać jak ważny był to głos ze sceny. I oto w oddychającym jeszcze sierpniem Gdańsku pojawia się znów Miciński. Tym razem w sposób oczywisty podejmując dyskusję nad zawiłymi sprawami rewolucji. "Kniaź Patiomkin", choć realiami tkwiący w 1905 r., w wydarzeniach czarnomorskich, nie jest dramatem tylko historycznym. Najlepszy dowód, że przez dłuższy czas nie można było wystawiać sztuk Micińskiego. Od pierwszego przedstawienia L. Schillera w r. 1925 aż do inscenizacji w 1979 r. w teatrze rzeszowskim. Spektakl wiele powinien wnieść do dyskusji nad ideą rewolucyjną, jej istotą i mechanizmem oddziaływania. Nie jest to zresztą pierwszy głos w sprawie rewolucji podjęty na gdańskiej scenie, nie przebrzmiała jeszcze "Sprawa Dantona" reżyserowana przez A. Wajdę.

Dramat Micińskiego dotyka spraw polskich, a także uniwersalnych. Dramatopisarz odwołuje się do naszej tradycji narodowej, zwłaszcza romantycznej, do Słowackiego czy Krasińskiego. Lejtant Szmidt (gra go Marian Dworakowski) - ma wiele wspólnych cech z Henrykiem z "Nieboskiej").

Spektakl koncentruje się na sferze moralnej, a ściśle na etycznym wymiarze polityki i świadomości społecznej. "Stara" władza depcząc moralność wywołuje rewolucję, ale władza rewolucyjna nie powinna odchodzić od pryncypiów etycznych, bo zgubi sens rewolucyjnych przeobrażeń.

Zdanie wypowiedziane na początku buntu marynarzy:

"Nasz pancernik zmienił się w wielki sąd nad Rosją i wara obniżać znaczenia tego słowa" - samo w sobie ponadhistoryczne - inicjuje wielki konflikt ideowy, filozoficzny, moralny, metafizyczny. W rewolucji porywa Micińskiego jej znaczenie polityczne, lecz imperatywem działania ludzkiego jest dla niego walka dobra ze złem, ducha z materią, Boga z Lucyferem. Dlatego uważa, że samobójstwem dla rewolucyjnego zrywu jest grzęźniecie w zwycięskim hedonizmie, w materialnej satysfakcji czy pragmatyce klasowej. Rewolucja musi mieć wielkie cele etyczne i widzieć osobę ludzką, jako cel nadrzędny. Każda walka o utylitaria kończy się, jak orgiastyczna scena w Odessie.

Rewolucja Micińskiego nie ma wyraźnego przywódcy. Ideologiem walki jest Szmidt, osobowość bardzo skomplikowana, bo to i ludowy nawiedzony, i poeta napiętnowany udręką i osobistym cierpieniem "za miliony" i epileptyk raz wybuchający entuzjazmem to znów porażony niemocą. Jako trybun rewolucji Szmidt jest nazbyt abstrakcyjny, urzeka w nim tylko wewnętrzny ogień ewangelicznej miłości bliźniego, który nie pozwoli mu na totalizację walki, na wybuch nienawiści, zemsty czy rozlew krwi. Jego przeciwieństwem jest Wilhelm Ton - (Henryk Bista) - kondensacja zła, filozof wyznający psychologiczny nihilizm. Ton nie chce rewolucyjnej władzy, ale świat zadrży jeżeli ją przejmie. Miękka rewolucja Szmidta ostoi się próbie rewolucyjnego terroru siłą większości.

W pojęciu Micińskiego rewolucja polega na "pojęciu i obudzeniu Wolnego Człowieka". Poprawie świata musi towarzyszyć odnowa moralna, gdyż ona ostatecznie decyduje o losie walki "Biada narodowi - twierdzi autor "Patiomkina" - jeżeli sobie da sfałszować głębiny ducha i wyżyny nieba". W dramacie wyraża to najbardziej dojrzały i zdecydowany rewolucjonista, działacz, a nie ideolog, Matiuszenko (Jerzy Kiszkis) słowami: "Ludzi, którzy chcą być niewolnikami, nie można uczynić wolnymi".

Spektakl gdański to nie tylko wielkie aktualne widowisko, lecz także panoramiczny niemal przegląd aktorski teatru "Wybrzeże". A skoro tak wiele już słów padło o aktualności, niech mi wolno odwołać się jeszcze do panującej niepodzielnie poezji Miłosza (zespół gdański zrzeszony w "Solidarności" prezentował twórczość laureata Nobla w spektaklu "Światło dzienne") -

"Szczęśliwy naród, który ma poetę / I w trudach swoich nie kroczy w milczeniu".

Czy trzeba lepszego nawiązania do Micińskiego?!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji