Artykuły

Kuchnia, czyli piekło

Arnold Wesker należy do generacji dramatur­gów angielskich, którzy zadebiutowali po r. 1956 i których ochrzczono mianem "młodych, gnie­wnych". Połączył ich bunt przeciwko ideałom i wartościom mieszczańskiego świata, przeciwko panującym w tym świecie stosunkom społecz­nym oraz prawom obyczajowo-moralnym. Wszy­stkie ich utwory obracały się wokół problema­tyki różnic i podziałów społecznych, moralno­ści i obyczajowości mieszczańskiej, wolności człowieka i możliwości jego rozwoju w społe­czeństwie, którego wysoki standard życiowy łączył się z anachronizmem ustalonych konwe­nansów i purytanizmem norm etycznych.

Z premierą sztuki Weskera pt. KUCHNIA wystąpił Teatr Polski we Wrocławiu. Wesker, zanim zaczął pi­sać, imał się różnych zawodów; był także cukierni­kiem i kucharzem w kilku restauracjach paryskich i londyńskich. Z tych właśnie doświadczeń wyrósł pomysł sztuki. Akcja toczy się w kuchni wielkiej restauracji, której personel tworzą ludzie różnych narodowości. Narastający rytm pracy, który osiąga wprost obłędne tempo podczas wydawania obiadów, zamienia ich w automaty, a jednocześnie wyzwala konflikty, antagonizmy narodowe, nienawiści i urazy. Przestają się liczyć zadzierzgnięte uczucia przyjaźni, sympatii czy miłości. Kuchnia zamienia się w piekło lub - jak mówi autor - staje się obrazem współ­czesnego świata, życia. Jedynym odruchem, ocalają­cym ludzką godność, może być tu sprzeciw, bunt, choćby zupełnie bezsensowny.

Sztuka, której akcja składa się z luźno ze sobą powiązanych wątków, epizodów i scen, w której wy­stępuje 30 osób i znaczna część ich działań odbywa się jednocześnie w różnych punktach sceny, stawia szczególnie trudne zadania reżyserowi. Musi on stwo­rzyć przedstawienie, przypominające precyzyjny me­chanizm, którego wszystkie tryby wzajemnie się za­zębiają i sprawnie działają aż do momentu katastro­fy. Udaje się to w pełni Wandzie Laskowskiej. Na­dała ona przedstawieniu świetne tempo, które dobrze oddawało wewnętrzny rytm sztuki, rozwijającej się jak muzyczny utwór od początkowego "lento" po­przez środkową "kodę" aż do burzliwego finału. Bez­błędnie również rozwiązała najtrudniejszą sprawę ru­chu scenicznego i chyba słusznie nie zdecydowała się na krańcowy naturalizm, polecając aktorom je­dynie wiernie imitować czynności kucharskie (prze­szli oni zresztą "przeszkolenie" w kuchni wrocław­skiego "Monopolu").

Dla aktorów przedstawienie było przede wszystkim egzaminem gry zespołowej. Zdali go celująco. A niektórzy potrafili jeszcze ze swoich ról ledwie przecież naszkicowanych, epizody­cznych i właściwie stereotypowych, stworzyć postaci pełnokrwiste i pogłębione psychologicz­nie.

Wrocławska premiera KUCHNI to druga - po warszawskiej prapremierze - jej insceniza­cja w Polsce. Niestety, nasze teatry rzadko się­gają po sztuki współczesnych dramaturgów an­glosaskich. A przecież premiery Weskera dowo­dzą, że kontakt z dramaturgią angielską wzbo­gacić może nasz teatr o nowe, potrzebne do­świadczenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji