Artykuły

Ci, co spłonęli

"Morrison/Śmiercisyn" w rez. Pawła Passiniego w Opolskim Teatrze Lalek. Pisze Jacek Sieradzki w Zwierciadle.

Zastępy zmarłych idoli krążą po polskich scenach. Od Kurta Cobaina we Wrocławiu przez Michaela Jacksona w Gdańsku, Judy Garland i Ninę Simone w Warszawie, aż po Karin Stanek w Katowicach. Skąd ta popularność muzycznych gwiazd w teatrze? Pewnie z fascynacji ludzi sceny (może i podszytej lekką zawiścią) artystami pochodniami, spalającymi się bez reszty i na estradzie, i w życiu. I w buncie, gdy rockman wyrzucający z siebie protest przeciw podłości świata skupia i uwalnia całą wściekłość zgromadzoną w duszach jego fanów. Strzępkę i Demirskiego najbardziej pociągał buntowniczy aspekt twórczości Cobaina i jego partnerki Courtney Love (Teatr Polski we Wrocławiu). Paweł Passini inaczej: w pięknym, i co tu mówić, dość bezlitosnym epitafium dla Jima Morrisona sprawdza, ile w życiu muzyka, co zaćpał w 27. wiośnie, było z geniusza, ile z marionetki, bezsilnej, gdy jej się przetnie sznurki. Ile z buntu, ile z naznaczenia śmiercią. Świat rockowca w oryginalnej, onirycznej wizji Passiniego tyleż jest tragiczny, ile absurdalny, smutno śmieszny. Poza wątpliwościami jest tylko muzyka, zwłaszcza w wykonaniu Sambora Dudzińskiego, fenomenalnego aktora multiinstrumentalisty. Teatr jest lalkowy (jeden z najambitniejszych w kraju), ale gra o dorosłej godzinie, a na widowni lekko posiwiali fani Doorsów ocierają łezkę na wspomnienie dawnych uniesień.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji