Artykuły

Okrutne dionizje XXI wieku

"Podróż zimowa" w reż. Mai Kleczewskiej Teatru Polskiego w Bydgoszczy i Teatru Powszechnego w Łodzi. Pisze Jarosław Jakubowski w Expressie Bydgoskim.

Bydgoska premiera "Podróży zimowej", czyli pytania pozostawione bez odpowiedzi

Maja Kleczewska wróciła do Teatru Polskiego w Bydgoszczy spektaklem, w którym otwiera przed nami tajemnice ludzkich piwnic. Ale czy dowiadujemy się więcej niż z plotkarskich portali?

To piękne wizualnie przedstawienie. Kameralna scena z błyszczącą czerwoną wykładziną i długą białą zasłoną wokół imituje najpierw dom weselny. Od razu zostajemy uprzedzeni: nie o wesele, radość tu chodzi, ale o zniewolenie kobiety, która z chwilą zamążpójścia staje się własnością samca. A samiec? I tu nie pozostawia nam się złudzeń. Jego jedynym celem jest zaspokojenie własnych popędów.

Emblematy zbrodni naszych czasów

Następnie dom weselny staje się piwnicą, o czym zostajemy poinformowani w monologu doświadczonej Hausfrau. Co działo się w piwnicy Josefa Fritzla i piwnicy, z której uciekła Natascha Kampusch - wszyscy z grubsza wiemy. Dewiant mający dzieci z własną córką i dziewczyna regularnie gwałcona przez pedofila. On i ona to emblematy zbrodni czasów Internetu - kat i ofiara (choć w innych sprawach) idealnie sformatowani na potrzeby tabloidów, na potrzeby mechanizmu kupna i sprzedaży.

W monologach, które stanowią większość materiału tekstowego przedstawienia, słyszymy skargę na świat, który fascynuje się zbrodnią, ale zapomina o ofiarach. Przekonująco w roli skrzywdzonego dziecka wypada Julia Wyszyńska. Jej postać jest czystym łkaniem i tęsknotą za czułością. Wzruszająca kreacja. Jasnym punktem spektaklu jest też Piotr

Świetnie w spektaklu zagrał Piotr Stramowski (z prawej), który wcielił się w rolą męskiej prostytutki. W fantastycznym przebraniu wykonuje przed nami taniec godowy człowieka sprowadzonego do roli seksualnego produktu Stramowski, który gra męską prostytutkę, oferującą swoje usługi w sieci. Z wielkim złotym łbem królika założonym na głowę wykonuje przed nami taniec godowy człowieka sprowadzonego do roli seksualnego produktu. Mateusz Łasowski i Jakub Firewicz jako ojcowie dewianci oraz Małgorzata Witkowska i Beata Ziejka jako żony przymykające oko na to, co dzieje się w piwnicy, równie dobrze znajdują się w rolach. Karolina Adamczyk gra molestowaną córkę, która odreagowuje traumę szybkim seksem z kim popadnie.

Uciekanie od odpowiedzi

A jednak piekło duetu Jelinek-Kleczewska jakoś mnie nie przejęło.

Owszem, zobaczyłem efektowne dionizje XXI wieku, ale widzę je na każdym prawie portalu internetowym. Gdy w końcowej sekwencji zasłona znika i postaci przenoszą się do szpitala psychiatrycznego z lustrzanymi ścianami, miałem wrażenie, że to raczej ucieczka od odpowiedzi na pytania: Dlaczego ojciec gwałci swoje dziecko? Dlaczego w wielu rodzinach panuje przemoc? Dlaczego tyle kobiet cierpi? To, że wszyscy jesteśmy winni, to żadna odpowiedź.

Ciekawym zabiegiem było wprowadzenie postaci komentatora - Michała Czachora. To on zadaje jedyne w zasadzie istotne pytanie tego spektaklu: dlaczego mielibyśmy przejmować się losem gwałconego dziecka, skoro nikt nie przejmuje się nami? Z tym bolesnym pytaniem wychodzimy z teatru.

Trzy dni na sztukę

I nie zepsuje tego nawet scena-nieporozumienie, rozbierana orgia w farbach i pierzu, która nie wynika z niczego, ale jest chyba autoironicznym znakiem rozpoznawczym pani reżyser. Zdaje się to potwierdzać końcowy monolog, w którym przebrany za kobietę Czachor mówi w kółko to samo, w kółko to samo...

Spektakl można obejrzeć jeszcze dziś, jutro i pojutrze. Początek o godzinie 19.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji