Artykuły

WYCINANIE LASU

Stanisław Tym - dramatopisarz reżyser, scenarzysta, aktor teatralny i filmowy, satyryk. O specyficznym poczuciu humoru. O szczególnym spojrzeniu na świat i jego niecne sprawki. Nasze sprawki.

Zaczynał w STS-ie. Szersza publiczność pamięta go przede wszystkim z "Rejsu" Marka Piwowskiego. Na nim to właśnie, obok Maklakiewicza i Himilsbacha, opierał się dziwaczny geniusz tego filmu. Potem zagrał jeszcze dwie główne role w komedii Stanisława Barei "Miś" (której był też współscenarzystą), ostatnio widzieliśmy go w charakterystycznym epizodzie w "Wojnie światów" Piotra Szulkina.

Napisał kilka sztuk. Najbardziej znane to "Poczta się nie myli". "Kochany panie Ionesco". "Pralnia" i właśnie "Rozmowy przy wycinaniu lasu". W teatrach warszawskich jest Tym obecny niemal stale. Niedawno Teatr Rozmaitości grał "Ciemny grylaż", czyli przerobioną przez niego (wraz z Jerzym Dobrowolskim) sztukę rumuńskiego dramatopisarza Aurela Barangi pt. "Opinia publiczna". Rzecz jest - najkrócej mówiąc - o absolutnym, totalnym, wszechogarniającym, irracjonalnym już w swej doskonałości kłamstwie. Od dawna interesują Tyma mechanizmy władzy i wszelkie ludzkie na nią reakcje. O tym, między innymi, była "Pralnia", o tym także "rozmawiają przy wycinaniu lasu".

Po kilkuletniej przerwie (poprzednia premiera odbyła się w marcu roku 1975) powrócił Tym ze swą sztuką do Teatru Kwadrat. Na scenie dorodne knieje, pośród których przycupnęli na pieńkach drwale. Czekają na dostawę narzędzi pracy, czyli siekier. A czekając gawędzą sobie o tym i owym. O lasach, które już wyrąbano i o tych drzewkach, które cudem ocalały. O tym, że w jednej książce ranny łoś ryczy z bólu, a w innej pewien student zamordował siekierą dwie kobiety. Najciekawsze, że w tych pięknych czasach każdy student mógł mieć własną siekierę, a dziś... Dziś siekiery roznosi siekierowy i po pracy zabiera z powrotem.

Twarde są prawa rządzące leśną społecznością. Każdy ma tu swoje, z urzędu należne miejsce. Drwale klękają przed siekierowym, siekierowy przed gajowym, gajowy przed leśniczym, ale ten nabab stojący na szczycie leśnej hierarchii w ogóle nie pokazuje się widzom. Wszyscy jednak czują jego troskliwą obecność.

Tym obnaża zasady rządzące leśną społecznością, mechanizmy funkcjonowania leśnej zwierzchności. Śmieszni są w tym przedstawieniu wszyscy: i ci na górze, i ci na dole. i ci pośrodku. Bo wszyscy jednakowo trzęsą portkami i jednakowo kłamią. Wszyscy z równą gorliwością uczestniczą w groteskowych inscenizacjach. Niepotrzebnych nikomu albo - potrzebnych wszystkim. Ci na dole nie czują się pokrzywdzeni. Przywykli do swego lasu i jego twardych praw. Nie wyobrażają sobie innych. Dlatego w krytycznej chwili gajowemu z pomocą przychodzi zwykły drwal.

Śmiejemy się jednakowo ze wszystkich i wszyscy są nam jednako sympatyczni. Tyle że w ferworze dowcipasów dzieje się coś zupełnie nie do śmiechu. Drzewo po drzewie wycina się las. Stary i piękny. Bezmyślnie i bez sensu. A ten las - to całe i jedyne dobro leśnych ludzi. To ich przeszłość i przyszłość. Ich świat. Niszczą go własnymi rękami.

W lesie nie ma złych ludzi. Są tylko ludzie otumanieni. Godni współczucia i żałośni. "Rozmowy przy wycinaniu lasu" to obecnie najdowcipniejsze, najweselsze warszawskie przedstawienie. I najsmutniejsze zarazem.

Zagadka owego paradoksu kryje się w istocie Tymowego humoru. Humoru z pozoru tylko absurdalnego, pure nonsensownego. Tym dostrzega absurdy i nonsensy rzeczywistości i tylko ubiera je w znakomicie skrojoną formę. Wesoły rechot zamiera nam na ustach, gdy spostrzegamy, że w tym szaleństwie jest metoda. Teatr Tyma nie ucieka przed problemami bardzo istotnymi, najistotniejszymi. Po godzinie groteski i tragifarsy nie wstydzi się chwili patosu. Zaskakuje ona, ale właśnie przez owo nagłe zestawienie profanum i sacrum - przemawia bardzo silnie, wzbudza dreszcz.

Aktorzy w Kwadracie znakomicie wyczuwają ten typ humoru, to przemieszanie konwencji. Grają właśnie na granicy nonsensu, tak by wcale nielekka frazeologia sztuki dotarła do widza prawie mimochodem. By - gdy przez absurd zacznie się mówić serio - widz nie uciekł w łatwiznę: w chłodny sceptycyzm. Największy aplauz wzbudzają rzecz jasna Jan Kobuszewski jako Siekierowy i Mieczysław Czechowicz w roli Gajowego. Dwa urocze głuptasy, okropnie przy tym groźne i ważne.

Kończy Tym niemal "Weselem" Wyspiańskiego. Nawiązuje świadomie i całkiem serio. A może całe "Rozmowy przy wycinaniu lasu" nazwać można naszym współczesnym "Weselem"? Może właśnie na tyle nas dzisiaj stać? Jeśli wszystkich, to nie jest to mało. Byleśmy potrafili zdać sobie z tego sprawę.

Dużo, dużo dobrego dowcipu w Kwadracie. I trochę refleksji. Niewesołych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji