Artykuły

Własną drogą

Po mamie odziedziczyła piękny głos, a po ojcu słuch. BARBARA DOBRZYŃSKA, założycielka nowej polskiej sceny "Nasz Teatr", wywodzi się ze znanej aktorskiej rodziny Fijewskich.

Największą sławę zyskał jej wuj Tadeusz Fijewski - wybitny aktor teatralny, filmowy oraz radiowy.

Rodzice Barbary - Maria Fijewska-Dobrzyńska oraz Stanisław Dobrzyński - byli aktorami teatrów lalkowych. Oboje pracowali w warszawskim Teatrze Lalka. Mama, udając się do pracy, często zabierała córkę ze sobą. Mała Basia mogła wtedy przyglądać się pracy aktorów. Tak rodziło się w niej powołanie. - Wzrastałam w sztuce teatralnej na bardzo wysokim poziomie. Nie wyobrażałam sobie, że mogę być kimś innym - przyznaje.

Dom rodzinny nauczył ją również miłości do Ojczyzny. Rodzice walczyli w obronie stolicy zarówno w 1939 r., jak i później, w 1944 r. w Powstaniu Warszawskim. Ojciec bronił elektrowni na Powiślu, a mama była łączniczką o pseudonimie "Mary" w oddziale "Krybar" Armii Krajowej.

Od dziecka na scenie

Barbara zadebiutowała w wieku ośmiu lat w telewizyjnym dziecięcym teatrzyku Violinek prowadzonym przez nauczyciela śpiewu Zbigniewa Rymarza. Wystąpiła również w spektaklu telewizyjnym u boku znakomitego aktora Krzysztofa Opalińskiego, grając rolę osieroconego dziecka, którego rodzice zginęli podczas wojny. Po maturze wstąpiła do Zespołu Pieśni i Tańca Mazowsze. Dyrektor zespołu Mira Zimińska-Sygietyńska dostrzegła w niej talent aktorski. Barbara Dobrzyńska wybrała zawód aktora, a następnie rozpoczęła pracę w Teatrze Polskim w Warszawie. Nigdy jednak nie zrezygnowała ze śpiewania. Występowała jako solistka w Operze Wrocławskiej oraz w Zespole Cerkiewnym. Jak wspomina, zwiedziła wówczas prawie cały świat. Została też laureatką konkursu śpiewaczego im. Jana Kiepury w Krynicy-Zdroju.

W latach osiemdziesiątych Barbara Dobrzyńska występowała w Londynie w spektaklach Mariana Hemara, reżyserowanych przez znakomitą artystkę Władę Majewską. Jak wspomina, był to okres, w którym bardzo dużo się nauczyła.

- Nic nie spadało jej z nieba, do wszystkiego musiała dochodzić sama. Zawód, który wybrała, może prowadzić do sukcesów, ale jest jedną z najtrudniejszych dróg - mówi Janina Jaroszyńska, aktorka i artystka estradowa.

Okres występów Barbary Dobrzyńskiej na scenie Teatru Polskiego wspomina również znana aktorka teatralna i telewizyjna Katarzyna Łaniewska. - Zazdrościłam jej głosu, bo pięknie śpiewa - opowiada. Nie miały wówczas okazji poznać się zbyt blisko, bo jak mówi: "reprezentują trochę inne pokolenie". Jednak w ostatnim czasie spotykają się często z racji zaangażowania w wydarzenia związane ze świętami harcerskimi, obchody kolejnych rocznic katastrofy smoleńskiej czy marsze w obronie mediów katolickich. - Pan Bóg dał nam rozum, pamięć oraz talent, którym chcemy służyć innym - tłumaczy Katarzyna Łaniewska.

Uratować teatr

Swoją ostatnią rolę w Teatrze Polskim Barbara Dobrzyńska zagrała w spektaklu "Wujaszek Wania" Antoniego Czechowa w reżyserii Wieniama Filsztyńskiego. 13 kwietnia 2010 r., dokładnie trzy dni po tragedii smoleńskiej, straciła pracę w Teatrze Polskim. Nie oznaczało to bynajmniej końca jej aktorskiej kariery, a wprost przeciwnie. - Aktor, który odchodzi z teatru, odczuwa pustkę. Basia nie załamała się. Jej wciąż się chce - zaczęła sama tworzyć i przygotowywać spektakle. Jest sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Umiała zgromadzić wokół siebie bardzo interesujących artystów. Myślę, że odniesie wiele sukcesów - przewiduje Janina Jaroszyńska.

Barbara Dobrzyńska od lat realizuje swoją wizję aktorstwa. W ostatnich latach zajęła się również reżyserią. Jak sama mówi, za czasów jej młodości aktorskiej, a były to lata 70. i 80., aktorzy, śpiewacy, muzycy, reżyserzy, scenografowie, choreografowie należeli do elity Narodu. - W sztuce i kulturze panowała wtedy niepisana etyka zawodowa. Na scenach narodowych nie spotykało się takiej wulgarności i w formie, i w treści, jak to dzieje się dzisiaj. Teatr czy opera to była świątynia sztuki - wspomina. W stanie wojennym wielu jej kolegów aktorów podtrzymywało na duchu Naród, recytując w kościołach wspaniałą poezję - Słowackiego, Mickiewicza, Krasińskiego, Wyspiańskiego czy Norwida. Po 1989 r. wielu z nich odcięło się od idei patriotyzmu zawartego w twórczości tych wybitnych twórców, często biorąc udział w przedsięwzięciach czy spektaklach wyśmiewających i degradujących ich dzieła. - Taka postawa luminarzy środowiska artystycznego wywołała wielkie rozczarowanie i odcisnęła się negatywnie na polskiej kulturze. Dziś młode pokolenie Polaków nie może w teatrze karmić się pięknem słowa, formy i treści - ubolewa pani Barbara.

Blisko ludzkich spraw

Wierna wyniesionym z domu rodzinnego wartościom wybrała własną drogę aktorską. Jej barometrem jest wierność Bogu i Ojczyźnie. - Jest jednym z najżarliwszych i najaktywniejszych patriotów, jakich znam - podkreśla Hanna Szczepanowska, uczestnik Powstania Warszawskiego, harcerka Szarych Szeregów i łączniczka Powstańczej Poczty Polowej ps. "Heban". - Pełna doskonałych inicjatyw wybiera sobie do współpracy najwartościowszych ludzi. Razem wykonują świetną robotę, czynnie służąc Ojczyźnie - ocenia.

- To kobieta walcząca. Wielka patriotka i społecznik o niezwykłej wrażliwości - potwierdza Alicja Adwent, lekarz dermatolog, przyjaciółka pani Barbary. Jej mąż, Filip Adwent, również lekarz medycyny, jako poseł do Parlamentu Europejskiego był jedną z osób najgłośniej przestrzegających przed wyprzedażą polskiej ziemi oraz upominających się o ochronę życia dzieci poczętych. W 2005 r. w tragicznym wypadku samochodowym, którego okoliczności do dzisiaj nie zostały w pełni wyjaśnione, ginie poseł, jego rodzice oraz córka Maria. Od tego momentu obie panie łączy serdeczna przyjaźń ugruntowana trudnymi życiowymi doświadczeniami. - Nasze losy splotły się w trudnych momentach. Stała się bardzo bliską mi osobą - podkreśla Alicja Adwent. Jest wdzięczna przyjaciółce, że wykorzystując swój talent, służy tym wartościom, którym przez całe życie był wierny jej mąż.

Barbara Dobrzyńska jest również zaangażowana w szerzenie kultu św. Maksymiliana Marii Kolbego, patrona trudnych czasów. To dlatego w maju ubiegłego roku wzięła udział w organizowanej przez instytut im. Filipa Adwenta pielgrzymce, która zawiozła relikwie św. Maksymiliana do wspólnoty polskiej w Paryżu. - Jest jej ulubionym świętym. Wiem, że dużo czyta na jego temat, a w planach ma wystawienie sztuki poświęconej męczennikowi - twierdzi doktor Alicja Adwent.

Bardzo ciepło o Barbarze Dobrzyńskiej wypowiada się również Janina Jaroszyńska. Podkreśla jej ogromną wrażliwość, delikatność oraz ciepło. Pani Barbara bywa gościem w domu państwa Jaroszyńskich. Rozmowy toczą się wokół tego, co dzieje się z polską literaturą i teatrem. - Bardzo sobie cenię nasze nocne rozmowy. Pewne sprawy są nam wspólne. Dobrze jest spotkać kogoś, przy kim czujemy się z naszymi poglądami bezpiecznie - zauważa. Łączą ich te same poglądy i jednakowa wrażliwość. - Rozumiemy się bez słów - dodaje pani Janina.

Głos wykluczonych

Po 10 kwietnia 2010 r. Barbara Dobrzyńska stała się głosem ludzi dopominających się o prawdę o Smoleńsku, a przez to wyśmiewanych i spychanych na margines. Była jednym z nielicznych aktorów, którzy mieli odwagę przyjść na Krakowskie Przedmieście i modlić się pod krzyżem przed Pałacem Prezydenckim. Recytowała też polską poezję, czytała teksty o tematyce patriotycznej i religijnej, w tym autorstwa ks. kard. Stefana Wyszyńskiego. - Dało się wyczuć jej piękne cechy charakteru, takie jak dobroć, zaangażowanie i bezinteresowna służba - opowiada ks. Jacek Bałemba, jeden z kapłanów przewodniczących modlitwom na Krakowskim Przedmieściu. - Kocha Pana Boga i kocha Polskę. Jej obecność świadczy o niezwyklej wrażliwości na sprawy Ojczyzny - dodaje kapłan. Osoby modlące się pod krzyżem były bardzo wdzięczne pani Barbarze za solidarne trwanie na Krakowskim Przedmieściu. - Ludzie czuli się umocnieni tym, że jest z nimi ktoś znany. To podnosiło ich na duchu - twierdzi ks. Bałemba.

Teatr z serca

Plany i marzenia Barbary Dobrzyńskiej wiążą się nieodłącznie z "Naszym Teatrem". Jego działalność nie jest łatwa, chociażby z uwagi na to, że nowy teatr nie otrzymuje państwowych dotacji. Dzięki uprzejmości ks. Mirosława Nowaka, proboszcza parafii pw. Wszystkich Świętych, teatr występuje w podziemiach tamtejszego kościoła. - Myślę, że Basia znalazła swoje wspaniałe miejsce i cieszę się, że jej się udało - mówi Katarzyna Łaniewska. Postawa pani Barbary Dobrzyńskiej oraz podejmowane inicjatywy pozwalają mieć nadzieję, że dzięki takim ludziom jak ona o teatrze znów będzie można mówić jako o świątyni sztuki wysokiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji