Artykuły

Duchowa pornografia na słodko

MARCIN BOSAK przygotował w stołecznym Teatrze Studio monodram według skandalizującej powieści "Rachatłukum". Analiza psychiki artysty i jego namiętnej znajomości z tajemniczą kobietą to historia słodka jedynie w tytule. Premiera już dziś.

Aktor, który przez dziewięć lat był związany z Teatrem Dramatycznym w Warszawie, w tym sezonie zadebiutował na deskach stołecznego Teatru Studio rolą w "Ożenku" Gogola w reżyserii Iwana Wyrypajewa. Teraz będziemy mogli go tu zobaczyć w monodramie na podstawie książki Jana Wolkersa. Wraz z reżyserem spektaklu Sebastianem Chondrokostasem planuje również przenieść "Rachatłukum" na duży ekran.

***

Rozmowa z Marcinem Bosakiem

Piotr Guszkowski: Słowo "rachatłukum"* brzmi trochę jak żart - jest równie osobliwe, co piękne...

- ...a sama rzecz bardzo słodka na dodatek.

Jednak tytuł powieści Jana Wolkersa i twojego monodramu okazuje

się przewrotny, bo to bardzo gorzka historia.

- Cały czas walczymy, aby spektakl nie był aż tak gorzki - żeby było w nim sporo nadziei. Natomiast rzeczywiście, powieść w specyficzny sposób opowiada o miłości dość ekstremalnej. Najprościej rzecz ujmując, to próba analizy romansu dokonywana przez bohatera doceniającego szczęście po stracie.

- W dużym skrócie tak. Wyjątkowość polega na tym, że jest to powieść autobiograficzna. A Wolkers był bardzo interesującą postacią - rzeźbiarzem, malarzem, pisarzem. Niestety, tylko dwie zjego książek zostały przetłumaczone na polski. Zresztą "Rachatłukum" przeszło trochę w cieniu "Kompleksu Portnoya" Philipa Rotha - bardziej intelektualno-analitycznego. Tu jest organicznie, można by powiedzieć: zwierzęco.

Napisana dosadnym językiem, oskarżana o szerzenie pornografii powieść Wolkersa trafiła na nasz rynek na początku lat 90. Nie obyło się bez skandalu.

- Strażnicy moralności bili na alarm i książka została aresztowana, ale to kwestia obyczajowości. Staramy się zrymować z naszą obecną sytuacją pewne treści, które w "Rachatłukum" nie zostały bezpośrednio zapisane - ale wynikają z kontekstu. Chodzi o zjawisko, które możemy zaobserwować dziś w telewizji: że pod pięknym i słodkim opakowaniem znajduje się jakaś pornografia - jak u Wolkersa. Tyle że to pornografia dużo gorsza, bo duchowa. Wzorem tego, czemu chcemy się przeciwstawić, co chcemy skompromitować, jest teleturniej, który powinien nazywać się "Zrujnuj sobie życie za pieniądze". Ludzie są podłączeni do wykrywacza kłamstw. Niezależnie od tego, jaką dadzą odpowiedź, nie ma dobrego wyjścia - bo na przykład wygrywają pieniądze, lecz krzywdzą swoich najbliższych. Stąd scenografia nawiązująca do stylu telewizyjnego talk-show, którą zafundowali nam Krzysiek Lewandowski i Maciek Skomorowski, za co bardzo im dziękuję.

Czy sam spektakl również będzie utrzymany w takiej konwencji?

- Chcemy, żeby szło to wszystko w stronę erotycznej prowokacji

- seksualnego show, który na oczach widzów transformuje się nie będę mówił w co. Ale tak, to są skojarzenia, o które nam chodzi.

Monodram to dla aktora spore wyzwanie.

- Dopiero teraz dociera do mnie, jakiej wymaga to koncentracji. Chapeau bas! dla wszystkich, którzy zrobili monodramy - i te cieszące się powodzeniem, i te mniej udane - to jest ogrom pracy dla aktora.

To był twój pomysł?

- Prawie trzy lata temu dostałem propozycję nagrania audiobooka od Michała Brzozowskiego, który ma w Łodzi między innymi księgarnię Mała Litera. Wziąłem więc do ręki "Rachatłukum" i przyznam, że jest to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałem w życiu. Po nagraniu Michał powiedział: "No, niezły materiał. Może byś tak monodram zrobił z tego?". I tak się zaczęło. We wrześniu zaczęliśmy próby, ale pojawiły się pewne zawirowania. Z Sebastianem Chondrokostasem byliśmy już jednak na tyle zaangażowani w analizę tekstu i adaptację teatralną, że z rozpędu napisaliśmy scenariusz filmowy, który ma dużą szansę na realizację, bo zainteresował się nim poważny producent.

To nie byłaby pierwsza ekranizacja "Rachatłukum".

- Mam wrażenie, że film Paula Verhoevena z Rutgerem Hauerem,

z którym nasz scenariusz ma akurat niewiele wspólnego, jest w Polsce prawie nieznany. Zresztą dość powierzchownie traktuje temat na poziomie seksualnego skandalu. Oczywiście to książka napisana na fali rewolucji seksualnej, dlatego ciekawymi kąskami do komentowania są sprawy seksu i fałszywej moralności, którą Wolkers atakuje. Ale tkwi w niej też dogłębna analiza człowieka, który stracił coś najważniejszego w swoim życiu i nie może tego odzyskać. To poetycka opowieść o dojrzewaniu do miłości pozbawionej myślenia o sobie.

Czyli próbujesz swoich sił także jako scenarzysta?

- To też jest dla mnie nowa i bardzo ciekawa rola. Daje poczucie - mam nadzieję, że nie jest to poczucie złudne - że w trakcie powstawania projektu mam wpływ na więcej rzeczy.

A nie myślałeś o reżyserowaniu?

- Jeszcze nie dorosłem do tego, za mało wiem, choć coś mi się tam już w głowie kołacze.

* rachatłukum to słodki przysmak o galaretowatej konsystencji, oproszony cukrem pudrem, charakterystyczny dla kuchni głównie z obszaru Półwyspu Bałkańskiego i Bliskiego Wschodu

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji