Udana prapremiera
Sztuka St. I. Witkiewicza "Nadobnisie i koczkodany czyli "Zielona pigułka" miała w Jeleniej Górze swoją prapremierę na scenie zawodowej. Poprzednio sięgały po nią teatry studenckie, wystawił ją "Cricot 2" T. Kantora.
Dla Krystiana Lupy jest to drugie sceniczne zetknięcie z tym utworem. W ogólnym zamyśle inscenizacyjnym i interpretacyjnym spektakl nie odbiega od ubiegłorocznego przedstawienia stanowiącego jego warsztat reżyserski w krakowskiej PWST.
W czarną przestrzeń okoloną z trzech stron metalową siatką - niczym w zamkniętą klatkę - wprowadził reżyser odrealniony świat bohaterów Witkiewicza. Ludzi wyobcowanych, oderwanych od swoich społecznych, zawodowych funkcji. Bohaterów tego mikroświatka - jednoczy jedno: poszukiwanie metafizycznej ekstazy. Tajemnicy, Absolutu...
Utwór ten bardzo głęboko tkwi w Witkiewiczowskiej wizji społeczeństwa, zagrożonego rozkładem wewnętrznym, w którym upadek i degrengolada indywidualizmu otwiera przestrzeń dla zuniformizowanego niszczącego tłumu bez twarzy. Tkwi w świecie Witkacego, również w swojej warstwie formalnej, aż za bardzo. Stąd jego wieloletnia nieobecność na scenie.
Próba, jaką podjął zespół jeleniogórski - jest propozycją udaną. Lupa nie tylko bardzo uważnie odczytał zawarte w tekście myśli, pokrętnie sformułowana, ale nadał im wyraźny ekwiwalent sceniczny. Przy tym zaopatrzył przedstawienie w atmosferę niewymuszonej lekkości, z odcieniami niefrasobliwej zabawy, co pozostaje w zgodzie z podtytułem sztuki "Komedia z
trupami...". Jednocześnie spektakl pozbawiony jest przerysowań w kierunku groteski i pokazany bez przymrużenia oka. Postacie i temat reżyser potraktował poważnie, choć z dystansem, co wyraźnie zostało zaznaczone interpretacjami aktorskimi. Na tle całego zespołu zasługującego na uwagę szczególnie wyróżnili się Maria Maj w roli Zofii, Teresa Pawłowicz - Nina, Piotr Skiba - Tarkwiniusz oraz Andrzej Niwiński - jako Sir Grant.
