Artykuły

Co opóźnia wiosnę...

Zastanawiałem się przez święta, z czego w oczach statystycznego Polaka słynie dziś Joanna Szczepkowska. Na pewno z tego, że przed laty ogłosiła w telewizji koniec komunizmu. Z tego, że w proteście przeciwko nieznośnemu reżyserowi zdjęła podczas spektaklu majtki i wypięła gołą .... Również z tego, że niedawno pozwoliła się wybrać na stanowisko szefa ZASP-u, po czym wkrótce - abdykowała. Wreszcie z tego, że co pewien czas jak czkawką odbija się jej rzekoma rywalizacja ze znaną powszechnie wybitną aktorką. Z jednym tylko statystyczny Polak ma kłopot, myśląc o aktorce Joannie Szczepkowskiej. Mianowicie z wymienieniem jej znaczących lub choćby tylko interesujących ról teatralnych, które ostatnio zagrała albo gdziekolwiek gra je obecnie - pisze Sławomir Pietras w Tygodniku Angora.

W drugi dzień świąt wielkanocnych telewizyjna emisja Pasji wg św. Łukasza Krzysztofa Pendereckiego, którą zachwyciłem się przed rokiem, kiedy w Alwerni publicznie nagrywano to dzieło pod dyrekcją samego kompozytora. Zgodziłem się wtedy z Jackiem Marczyńskim, który napisał w "Rzeczpospolitej", że jest to dopiero półprodukt. Jak zwykle się nie pomylił.

Powierzenie wizji teatralnej tego arcydzieła muzyki XX wieku Grzegorzowi Jarzynie okazało się pomyłką i błędem. Pomyłką, bo choć to wybitny reżyser teatralny, wizji takiej po prostu nie miał. Można było to wcześniej sprawdzić, prosząc o konspekt, wstępną aranżację lub choćby obszerniejsze wyjaśnienia. Błędem natomiast nazywam dopuszczenie do kombinatorstwa typu: malowanie prostokącików na twarzach wykonawców w okolicach ust, odziewanie rosłych chłopów w długie suknie z dekoltami, pozostawienie przebiegu utworu w statycznej konwencji oratoryjnej i nieliczenie się z sensem łacińskiego tekstu narratora. Wyszedł z tego pasyjny groch z kapustą, pochłonął olbrzymie pieniądze, za które można było stworzyć niejedno wybitne telewizyjne widowisko, a nie chałturniczą karykaturę męki pańskiej. Pokazywana publicznie w takim kształcie może tylko szkodzić największemu polskiemu kompozytorowi, a w szerszej skali - zniechęcać odbiorców i tak tradycyjnie już dystansujących się od muzyki współczesnej. Działania takie nikomu nie przybliżają Pasji Pendereckiego, a więc opóźniają wiosnę...

Zamiast w Wielkim Tygodniu napić się wody święconej, odbyć pokutę i chociaż w czasie Paschy przestać epatować publikę tematyką gejowską, Joanna Szczepkowska et consortes dała serię kolejnych monologów, duetów i scen zbiorowych - jak się to teraz mówi - "w tym temacie".

Pozostawiając bojowników związków partnerskich z najlepszymi życzeniami i pomalowanymi pisankami, zastanawiałem się przez święta, z czego w oczach statystycznego Polaka słynie dziś Joanna Szczepkowska. Na pewno z tego, że przed laty ogłosiła w telewizji koniec komunizmu. Z tego, że w proteście przeciwko nieznośnemu reżyserowi zdjęła podczas spektaklu majtki i wypięła gołą .... (zresztą - jak twierdzi - tylko na moment!). Również z tego, że niedawno pozwoliła się wybrać na stanowisko szefa ZASP-u, po czym wkrótce - ku naszemu rozczarowaniu - abdykowała. Wreszcie z tego, że co pewien czas jak czkawką odbija się jej rzekoma rywalizacja ze znaną powszechnie wybitną aktorką, która na skutek tej "konkurencji" przepędzona została z warszawskiego Teatru Powszechnego, po czym założyła teatr własny, a nawet dwa. W międzyczasie wyprodukowała blisko setkę premier, wyreżyserowała szereg spektakli, zagrała co najmniej kilkanaście nowych ról, filmów i programów telewizyjnych.

Z jednym tylko statystyczny Polak ma kłopot, myśląc o aktorce Joannie Szczepkowskiej. Mianowicie z wymienieniem jej znaczących lub choćby tylko interesujących ról teatralnych, które ostatnio zagrała albo gdziekolwiek gra je obecnie. Aby wieczorem widz mógł pójść do teatru i mieć z nią kontakt bardziej bezpośredni, niż tylko poprzez felietony w "Wysokich obcasach" i niekończące się polemiki na różne tematy. Udział Szczepkowskiej w licznych kłótniach i awanturach, a jednocześnie jej permanentny brak na scenie, też może opóźniać ciągle nienadchodzącą wiosnę...

Z bijącym sercem czekałem na zdementowanie informacji o ordynarnym gaworzeniu czołowych polskich polityków w loży honorowej podczas meczu Polska - Ukraina na Stadionie Narodowym. Natychmiast napisano o tym w tygodniku Jerzego Urbana. Wkrótce poproszono nas, aby wierzyć, że to nieprawda. Taki przedwczesny prima aprilis, zresztą w jak najgorszym guście...

Ale gdyby było inaczej, nie miałoby sensu jakiekolwiek czepianie się na przykład Grzegorza Jarzyny, Joanny Szczepkowskiej, muzyki Pendereckiego, poezji Szymborskiej, baletów Wesołowskiego i Pastora, entuzjastów związków jednopłciowych, kariery Kurzak, Beczały czy Kwietnia oraz teatru Jandy. Gdyby to była prawda, gdyby to była chociaż część prawdy, wiosna w naszej Ojczyźnie nie miałaby dla kogokolwiek sensu!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji