Artykuły

Pod włoskim kostiumem

Trzech Króli albo włoskie święto Beffany, to dzień zabawy, kiedy renesansowy świat radował się, a na dworach wystawiano komedie. Stąd prawdopodobnie zaczerpnął Szekspir tytuł do jednej z najwspanialszych swych sztuk, któ­rej prapremiera odbyła się właśnie jednego z tych niezwyk­łych wieczorów około roku 1600. "Wieczór Trzech Króli" opar­ty jest na tak częstym wówczas motywie miłosnego qui pro quo. Para bliźniąt traci się z oczu w czasie burzy. Dziewczyna wciela się w postać chłopca i w męskim stroju służy księciu, w którym jest zakochana, ten zaś - szaleje z miłości do Oli­wii, ona znów traci głowę dla pełnego subtelnego wdzięku książęcego pazia (przebranej Violi). Poprzez skonstruowanie tego osobliwego trójkąta nieszczęśliwie zakochanych, zakpił so­bie Szekspir z obowiązujących norm, poddał w wątpliwość znaczenie, jakie ma dla miłości i namiętności -- płeć. W jego zresztą epoce, kiedy role dziewcząt w teatrze spełniali chłop­cy, była to jeszcze bardziej złożona, piętrowa wręcz, przebie­ranka, w której chłopiec grał dziewczynę przebraną za chłop­ca. Jest w "Wieczorze" więcej takich akcentów - brata Violi - Sebastiana - ratuje od śmierci i ochrania zafascynowany erotycznie nim Antonio.

Temu wyidealizowanemu światu miłości przeciwstawio­ny jest inny wzorzec egzysten­cji, bardziej fizyczny, zmysło­wy. Uosabia go "kwartet" - Maria, Fabian, Czkawka i Chudogęba. Oba światy łączy postać błazna Feste. Pod włos­kimi kostiumami, za murami fantastycznej Ilirii, kryje się misternie zawoalowany obraz elżbietańskiej dolce vita.

Maciej Englert nie akcen­tuje zbyt silnie w swej inscenizacji seksualnej ambiwalencji bohaterów, ciężar przedstawienia przesuwając raczej z wątków liryczno-komicznych na komiczno-rubaszne.

Przedstawienie klimatem przypomina chwilami dziewiętnastowieczną farsę, chwilami - jest odzwierciedleniem szeks­pirowskiego świata. Na plan pierwszy wysuwają się dość brutalną kreską zarysowane sceny rodzajowe, w których do­minuje krwista kompania Czkawki i Chudogęby.

Występujący w roli Sir An­drzeja Chudogęby Wiesław Mi­chnikowski budując postać ko­rzysta z bezkresnego, jak się zdaje, arsenału środków. Ambi­tnie partneruje mu Krzysztof Kowalewski. Obaj komicy tak bardzo kontrastujący ze sobą - i warunkami, i stylem gry - stworzyli kompozycję wy­wołującą na sali nieustające salwy śmiechu. Słabiej na ich tle wypadła druga część kwar­tetu: Marta Lipińska (Maria) i Marek Bargiełowski (Fabian).

W grupie lirycznej najlepiej zaistniała Agnieszka Suchora jako Viola, szczególny kunszt aktorski prezentuje w scenach z Oliwią. Jolanta Piętek (Oli­wia) nie bardzo, niestety, przy­pominała renesansową damę. Raczej młodopolską femme fatale. Dość blado wypadł Woj­ciech Wysocki w roli Księcia. Mógł też postać Antonia głę­biej dointerpretować Marcin Troński. Malvolio Krzysztofa Wakulińskiego okazał się inte­resujący tylko w momencie czytania listu, a i to głównie dzięki komizmowi jakim wzma­cniają tę scenę Czkawka, Chudogęba i Fabian.

W przedstawieniu "Wieczoru" prezentowanym przez Te­atr Współczesny 29 stycznia w Bydgoszczy uleciał gdzieś ko­mizm sceny spowiadania Malvolia przez udającego księdza błazna Feste. Na premierze wypadło to lepiej. Podobnie zresztą bardziej podobała mi się wówczas rola Adama Ferencego (Feste).

Przepiękną nadał spektaklowi oprawę plastyczną Marcin Stajewski. Walory inscenizacyjne wzmacnia też bardzo znakomi­ty zespół instrumentów daw­nych pod kierownictwem Jac­ka Urbaniaka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji