Artykuły

Wspomnienie o Jerzym Nowaku

Pierwsza myśl: odszedł wielki aktor, który konsekwentnie szedł swoją drogą, misję artystyczną traktował jak najbardziej poważnie, nie zapuszczał się w żadne komercyjne zaułki i nawet - tak sądzę - nie myślał o aktorstwie jako o sposobie na to, by zostać gwiazdą - pisze Lech Bugajski w Newsweek Polska.

Jeśli schodził ze sceny Starego Teatru w Krakowie i stawał przed kamerą filmowa, to zwykle wiadomo było, że nie zagra byle czego i w byle czym. Dlatego na przykład każdy kinoman pamięta jego przejmującą, porażającą każdym pojawieniem się na ekranie rolę Zuckera w "Ziemi obiecanej" Andrzeja Wajdy.

Druga myśl: kiedy sprowadziłem się na studia do Krakowa Nowak już był jednym z filarów Starego Teatru, bezsprzecznie najlepszej wtedy - w drugiej połowie lat 60 ubiegłego wieku - scenie polskiej. Ten spotkany na ulicy czy w lokalu mężczyzna wyglądał niepozornie, jak jeden z wielu, ale rósł na scenie i to nie tylko dlatego, że ona go wynosiła ponad nas, widzów, i oświetlała, rósł, chwytał publiczność za gardło, bo miał niesamowity talent, bo dysponował siłą wyrazu, jaką rzadko który aktor jest obdarzony - na przekór swoim warunkom, głosowi. Zawsze był przekonujący, w każdej roli - tak dramatycznej, jak i komediowej.

No i myśl trzecia: Nowak miał szczęście, bo szczyt jego aktorskich możliwości zbiegł się z niezwykłym wzlotem jego macierzystego teatru. To wtedy w latach 60. i 70. w Starym reżyserowali swoje pamiętne przedstawienia Jerzy Jarocki, Konrad Swinarski i Andrzej Wajda. Bez Jerzego Nowaka z pewnością nie byłyby tak dobre jak były, ani tak pamiętne. On miał szczęście i mieli je widzowie. Później jego kariera teatralna trwała nadal, nadal dawał wielkie role (np. w "Weselu" z lat 90. czy granym setki razy przedstawieniu "Ja jestem żyd z Wesela). Ostatnio było o nim głośno w związku ze śmiałym przedsięwzięciem filmowym - dokumencie "Istnienie" Marcina Koszałki, którego tematem była śmierć.

Teraz o Jerzym Nowaku będzie cicho, bo dopędziła go śmierć. I spowodowała polskiej kulturze wielką stratę.

Na zdjęciu: Jerzy Nowak w "Umarłych ze Spoonriver", 2006 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji