Artykuły

Magnetyzm ciał

Minęło zaledwie kilka sezonów, a otwarte po długiej przerwie war­szawskie Rozmaitości stały się sceną, o której się mówi. Ziściło się to, o co zabiegał były dyrektor Piotr Cieplak, chcąc stworzyć "najszybszy teatr w mieście", to znaczy taki, w którym młodzi ludzie znajdują coś dla siebie i nie są skazani na staroświeckie przedstawienia, wiejące przeraźliwą nudą. Grzegorz Jarzyna zajmując miejsce Cieplaka przejął jego koncepcję teatru. Pokazał "Śluby panieńskie" według Aleksandra Fredry, ta lektura szkolna, zwykle odstraszająca mło­dzież, w interpretacji Sylwii Torsh vel Grzegorza Jarzyny - zdziałała cuda. Jego "Magnetyzm serca" przyciąga tłumy; w dzień spektaklu przed we­jściem do Rozmaitości kłębią się grupy młodzieży, a przed kasą ustawia się długa kolejka po wejściówki. Oprócz wycieczek szkolnych są też indywi­dualni licealiści, którzy przychodzą z własnej, nie przymuszonej woli. Pod­czas przedstawienia młoda widownia reaguje entuzjastycznie, prawie jak na koncercie któregoś ze swoich idoli. Ale też "Magnetyzm serca" Jarzyny nie przypomina żadnego z do tej pory wystawionych Fredrowskich spektak­li. Reżyser dekonstruuje ograniczony sztywnymi regułami dramat Fredry, w nowym świetle pokazuje intrygę, lekceważy wiersz, w który ujęte są wypowiedzi postaci. Jednym słowem, rozbija utwór w gruncie rzeczy klasyczny, bezpardonowo wdziera się do niego i porządkuje go po swojemu. Ta głęboka ingerencja mogłaby zakra­wać na prowokację i świadczyć o bez­czelności, tupecie i zbyt dużej pewnoś­ci siebie młodego reżysera, gdybyśmy wzięli pod uwagę, że zdaniem Jarzyny tekst nabiera pełnego kształtu w kon­frontacji z poszczególnym czytelni­kiem. Dopiero w wyniku takiej indywi­dualnej lektury słowo pisane zaczyna istnieć. Jest to więc stale jeden i ten sam utwór, a jednak za każdym razem inny. Tym razem oglądamy komedię Fredry przefiltrowaną przez wyobraź­nię Grzegorza Jarzyny. Jeżeli więc zaufać reżyserowi, nie chodzi mu wca­le o polemikę z autorem "Ślubów pa­nieńskich". Czyta ten dramat bez kontekstów tak, jakby autor napisał go dzisiaj. Co najwyżej, na zasadzie ciep­łej ironii, polemizuje ze stereotypem wystawiania jego tekstów i z naszymi przyzwyczajeniami scenicznymi. I oto wyłania się następująca historia. Mi­łosne perypetie Fredrowskich postaci stają się dla Jarzyny pretekstem, żeby pokazać uwikłanie człowieka w formę. Nawet jeżeli forma się zmienia, nie potrafimy się od niej uwolnić. Każda scena rozgrywa się właściwie w innym czasie. Razem z bohaterami Fredry wędrujemy przez kolejne epoki, i ob­serwujemy, jak stają się więźniami co­raz to nowych konwencji. Najpierw skrywają miłosne żądze, nie mogą przyznać się do uczuć i bardzo się męczą. W finale, który dzieje się w czasach techno, bez skrępowania zaspokajają swoje potrzeby seksualne. Temperamentna Klara (Magdalena Cielecka), mająca zadatki na kobietę modliszkę, stopniowo staje się coraz bardziej wyzwolona. Nieśmiała Aniela (Maja Ostaszewska) zrzuca w końcu gorset, dając ujście namiętnościom. Gustaw (Zbigniew Kaleta) pod koniec nie jest w stanie okiełznać swego pożądania. Ckliwy, flegmatyczny Al­bin (Cezary Kosiński) znajduje się w podobnym położeniu. Również stary Radost (Janusz Michałowski) zaczyna w finale uganiać się za Dobrójską (Magdalena Kuta). Magnetyzm serc przeradza się więc w magnetyzm ciał, nad którym postaci nie potrafią już za­panować. Jednak swoboda seksualna i luz są tylko kolejną pozą. Wydają się jarzmem narzuconym przez współ­czesny świat, a bohaterowie jedynie dostosowują się do mody panującej dzisiaj. Na dodatek taki brak wszel­kich barier okazuje się niebezpieczny. Widać to także na przykładzie, świet­nie tu ustawionej, drugoplanowej po­staci służącego Jana (Mirosław Zbrojewicz), który staje się coraz bardziej arogancki, niczym nieskrępowany, tak że pod koniec pojawia się w baranicy jaskiniowca, upodabniając się do czło­wieka pierwotnego. Jan, który cofnął się w rozwoju, w przedstawieniu Ja­rzyny paradoksalnie stanowi kolejne stadium. Reżyser ostrzega: wyzbycie się zahamowań prowadzi do odczłowieczenia.

Treść spektaklu współgra z jego formą. Trzeba tu zwrócić uwagę na pracę Magdaleny Maciejewskiej, au­torki scenografii i kostiumów. Od początku widać, że oglądamy świat sztucznie wykreowany, nieautentycz­ny tak, jak w gruncie rzeczy nieauten­tyczni są bohaterowie, którzy w nim egzystują. Salonik Pani Dobrójskiej znajduje się w głębi sceny. Pod koniec pierwszego aktu Radost zasuwa kurty­nę, co sugeruje, że mamy do czynienia z cudzysłowem teatralnym. Jarzyna nie próbuje tworzyć iluzji rzeczy­wistości. W trakcie przemieszczania się w czasie Aniela i Klara nakładają stale nowe kreacje, jak na pokazie mody, a pod koniec estetyka tego bar­dzo atrakcyjnego plastycznie przed­stawienia zbliża się do lansowanej przez tak dziś poczytne kolorowe ma­gazyny. A przecież prawdziwe życie jest gdzie indziej i wygląda inaczej.

Można postawić Jarzynie zarzut, że mnoży efekty ponad potrzebę, że nie potrafi zrezygnować z niektórych pomysłów, co byłoby z korzyścią dla przejrzystości spektaklu. Mnie to jed­nak nie przeszkadza, bo to dopiero piąty spektakl tego bardzo zdolnego 31-letniego reżysera, który po prostu nie potrafi okiełznać rozwibrowanej wyobraźni. Niepokoi mnie jednak coś innego. Nie wiem, czy jego zamysł - bo chcę wierzyć, że odczytałam go traf­nie - jest dla wszystkich w równym stopniu czytelny. Moim zdaniem Ja­rzyna inscenizuje finał "Magnetyzmu serca" w sposób farsowy. Bohaterowie biegają po scenie, zrzucając z siebie ubrania i galopem pędzą do łóżka. W ten sposób reżyser zaznacza - jak mi się zdaje - dystans do rzeczywis­tości, którą pokazuje. Niestety, nie dostrzega tego młodzieżowa publicz­ność. Sądząc po reakcjach, zakończe­nie idealnie trafia w jej gust. Widzi ona na scenie swój świat, błyskawicz­nie się w nim odnajduje i utożsamia. Odniosłam wrażenie, że zaraz ktoś krzyknie z widowni: Jest cool, że żyjemy w takich czasach! Młodzi ludzie, którzy są w większości odbior­cami tego przedstawienia, rozumieją je więc opacznie, wbrew intencjom reżysera. I to jest - jak sądzę - największe niebezpieczeństwo i para­doks spektaklu Jarzyny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji