Artykuły

Raczak o Wójciak: Sacrum i obscenum

Jak bym dziś nie oceniał Ewy Wójciak i jej najbliższych współpracowników, będę bronił ich praw do wolności wypowiedzi. Nawet jeśli ekspresji w nich więcej niż mądrości i prawdy. Bo nie jest to kwestia uprawnień aktorów - pracowników miejskiej instytucji. Chodzi o święte prawa nas wszystkich - obywateli RP. Wolność ekspresji, nawet wulgarnej, jest święta. Jedyną karą za nadużycie jest głos opinii publicznej - pisze Lech Raczak, współtwórca Teatru Ósmego Dnia, na blogu Towarzystwa Kontrrewolucyjnego Tu Jest Teatr!

Sprawa jest aktualna, szeroko znana i komentowana. Przypomnijmy jednak parę faktów.

Na wieść o wyborze kardynała Bergoglio na papieża aktorka Ewa Wójciak zareagowała na Facebooku obscenicznym słowem i przypomnieniem o uwikłaniu argentyńskiego kościoła i - jej zdaniem - nowego biskupa Rzymu w "brudną wojnę" po stronie junty gen. Videli. Ten wpis możemy jeszcze uznać za brawurową lecz prywatną wypowiedź. Parę godzin później pojawiła się jednak osobiście w studio WTK, lokalnej poznańskiej telewizji, gdzie - podpisana na ekranie "Dyr. Teatru Ósmego Dnia" - potwierdziła swój pogląd jak i przywiązanie do formy wypowiedzi ("Bergoglia za chuja nie przeproszę" - jak to ładnie streścił jeden z komentatorów). I tu, w telewizji, sprawa przestała być prywatnym poglądem z facebooka, stała się publiczną wypowiedzią dyrektora miejskiej instytucji. (Późniejsze tłumaczenia Ewy W. o intymnym wymiarze facebooka, wobec jej obecności na ekranie telewizora, za pośrednictwem którego własny wpis powtórzyła i spopularyzowała, możemy traktować jako dość naiwne wykręty).

W chwilę później w radiach, telewizjach, gazetach i w internecie rozpętała się burza, której grzmoty i błyskawice musiały do wszystkich nas dotrzeć. Nie będę więc jej opisywał, choć nie mogę się oprzeć, by nie przytoczyć paru związanych z nią ciekawostek. I tak na przykład na stronach internetowych feralnej telewizji WTK, w której studio nawałnica się zaczęła, wybór Argentyńczyka na papieża skomentowało prawie 400 osób, a występ E. Wójciak ponad 1.400 - ot, proporcja! I tu, i na setkach innych stron internetowych ok. 90 procent komentatorów, w sumie tysiące ludzi, potępia aktorkę. Zabawne - lub jak kto woli - przerażające jest przy tym, że obrażeni wulgarnym słowem obrońcy wiary, religii, Przykazań, Kościoła, papiestwa i Franciszka, którego imiennik nawet z krwiożerczym wilkiem gawędził przyjacielsko, w stronę Wójciak wylewają całe szamba obscenów seksualnych i fekalnych - zamiast Świątyń i Okopów Św. Trójcy zdają się wznosić przeciw niej w imię boże latryny i burdele.

Nie warto opisywać żałosnych popisów politykierów i propagandystów. Trzeba jednak zwrócić uwagę na reakcje pracodawców Ewy Wójciak - prezydenta i odpowiedzialnego za kulturę wiceprezydenta Poznania i - przede wszystkim - Rady Miasta, która w specjalnej uchwale zażądała zerwania kontraktu z dyrektorką "Ósemek" - miejskiej instytucji. Innymi słowy - represjonowania jej za wygłoszenie w drastycznej formie kontrowersyjnego poglądu.

Dwadzieścia lat temu odszedłem z Teatru Ósmego Dnia; z dzisiejszymi "Ósemkami" łączy mnie bardzo niewiele - mamy wspólną historię, z której zresztą usiłują mnie usunąć zawłaszczając we czworo to, co było twórczym dorobkiem i moim i znacznie szerszej grupy artystów. Mam do nich też pretensję, że dezawuują ów dawny dorobek artystyczny zastępując sztukę i poszukiwanie publicystyką teatralną jesteśmy - mówiąc wprost - skonfliktowani. Jak bym jednak dziś nie oceniał Ewy Wójciak i jej najbliższych współpracowników, będę bronił ich praw do wolności wypowiedzi. Nawet jeśli ekspresji w nich więcej niż mądrości i prawdy. Bo nie jest to kwestia uprawnień aktorów-pracowników miejskiej instytucji. Chodzi o święte prawa nas wszystkich - obywateli RP.

Powtórzę: nie bronię Ewy Wójciak - zapewne zresztą czuła by się tym upokorzona. Podejrzewam zresztą, że sama od dawna znosi chrust i smolne szczapy na własny stos, by stanąwszy na nim patetycznym gestem wywołać krzyk zgrozy, oburzenie, protest i środowiskowe poparcie. (Gdy spektakl nie ma żaru, trzeba zażegać płomienie w przestrzeni pozaartystycznej). Sprawdziło się to w poprzednich konfliktach z miejską władzą: w starciu z wiceprezydentem Hincem i z radnymi ze wszystkich ugrupowań. Problemem nie są prowokacje "Ósemek". Problemem są ci z radnych (urzędników, posłów, proroków, kapłanów), którzy usiłują sobie uzurpować prawa do wyznaczenia zakresu wolności wypowiedzi. Takie próby obserwowaliśmy już wielokrotnie. Teraz stało się to w Poznaniu; dzieje się to też w Lublinie, niestety, zdarzy się zapewne w innych jeszcze miejscach. I te pokusy, zapędy i procesy należy powstrzymać.

Wolność ekspresji, nawet wulgarnej, jest święta. Jedyną karą za nadużycie jest głos opinii publicznej. Także, kurwa, ten obsceniczny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji