Artykuły

Ja jestem tylko pretekstem, drobną iskrą

- Nie uczestniczę w celebrze dyrektorów, nie pławię w "dyrektorskiej świetności". Pracuję. By coś dobrego, mądrego działo się w Poznaniu. Myślę, że tak się dzieje. Jeden wpis, nawet z brzydkim wyrazem, nie może tego zaprzepaścić - mówi EWA WÓJCIAK, dyrektorka Teatru 8 Dnia, która wywołała burzę swoją oceną nowego papieża.

"No i wybrali ch..., który donosił wojskowym na lewicujących księży" - tak na Facebooku na wiadomość o wyborze Jorge Bergoglia na nowego papieża zareagowała Ewa Wójciak, dyrektorka poznańskiego Teatru Ósmego Dnia. I wywołała burzę w środowiskach prawicowych. Prezydent Poznania Ryszard Grobelny chce odwołać Wójciak - do tego namawiają go miejscy radni w specjalnej uchwale. Zastępca Grobelnego przeprosił zaś za słowa dyrektorki teatru, a jutro w Poznaniu mają się odbyć dwie demonstracje - w obronie i przeciwko Wójciak.

Marcin Krzemiński, Radio TOK FM: Spodziewała się pani burzy po tym wpisie na Facebooku?

Ewa Wójciak, dyrektorka Teatru Ósmego Dnia: - Nie spodziewałam się, bo to był wpis prywatny. Dawno minęły te czasy, gdy zasłyszane w prywatnej rozmowie słowa mogłyby stać się pretekstem do takiej awantury.

Jestem nowicjuszką na Facebooku. I oczywiście - może z racji wieku - nie do końca zdawałam sobie sprawę ze skutków, jakie mogą nastąpić. To nie zmienia faktu, że to był mój prywatny wpis i mam do niego prawo. I nie jest to powód, by mnie z tego rozliczać. Brzydkie słowo? Przecież jest to słowo, którego wszyscy czasem używamy. Myślę, że 90 procent Polaków. Polska jak zwykle jest mistrzem świata w hipokryzji. W tej dziedzinie, gdyby przyznawano punkty, zajęlibyśmy pierwsze miejsce!

Wycofuje się pani z tych słów o papieżu?

- Myślę o papieżu jak najgorzej. Użyję sloganu: "wybór ten zranił dogłębnie moje uczucia". Jest to człowiek bez kwalifikacji do takiego stanowiska. Nie jest ważne, czy on na kogoś doniósł, czy bezpośrednio "popchnął" kogoś do katowni ESMA (najmroczniejsza katownia w Buenos Aires - red.). Ważne jest to, że robił karierę, był jednym z prominentów Kościoła argentyńskiego w czasach, gdy zamordowano tam w straszliwy sposób 30 tysięcy osób (historycy szacują, że junta odpowiedzialna jest za śmierć od 8 do 30 tys. osób - red.).

W Argentynie Kościół był z juntą. Stał w jednym szeregu. Dlatego uważam, że papieżem nie powinien zostać człowiek, który żył i rozkwitał w sensie zawodowym w najgorszym, najpaskudniejszym w tamtych czasach reżimie na świecie.

Jutro dwie manifestacje: jedna wspierająca panią, druga - przeciw, organizowana m.in. przez poznańską radną PiS, panią Lidię Dudziak. Słyszała pani o tym?

- Słyszałam, oczywiście. No cóż... Nie znam pani Dudziak. Mam jednak pewność, że moje koleżanki z teatru podejmą ją herbatą. Bo jak będzie taka pogoda jak dziś, to pikieta może być nieprzyjemna. Teatr jest gościnny i otwarty. Radna Dudziak nie będzie narażona na to, że mnie spotka. Zapraszam na herbatę (śmiech).

Ale jak pani odbiera to, że wokół pani osoby odbędą się jednego dnia aż dwie demonstracje?

- Żyjemy od paru lat w kraju, który staje się polem bitwy. Jak się okazuje, najdrobniejszy pretekst może stać się początkiem kolejnej batalii. Niepokoi mnie to. Mam wrażenie, że w Polsce po prawej stronie narasta fanatyzm. Tak, niestety, to wygląda. Wiem, od kogo dostaję e-maile, wpisy na Facebooku. Tak ordynarne i podszyte jakimś ohydnym seksualnym kontekstem, że posłałabym je w prezencie tym radnym z PiS-u, by zobaczyli, z kim stanęli w szeregu. To absurd. Ja jestem tylko pretekstem, drobną iskrą. Prawej stronie chodzi tylko to, żeby walczyć, walczyć, walczyć! No trudno.

Dziękuję młodym ludziom, którzy zdecydowali, że w tej sytuacji staną naprzeciw. Bo tak jest zawsze: jak jedna strona się bije, to ktoś po drugiej stronie się do tej bitki podnosi.

Nie obawia się pani, że straci stanowisko dyrektora?

- Nie ma za wiele prawnych możliwości, by taką rzecz zrealizować. Aczkolwiek bycie dyrektorem nie jest planem na resztę mojego życia. Przypominam: ja jestem dyrektorem w teatrze, który powstał naszymi siłami: zespołu i mojego. Decyzja, bym to ja była dyrektorem, była decyzją całego zespołu. To nie jest teatr, który zawsze był, miał zaplecze, administrację i dotacje. I dyrektora wyłanianego w konkursie...

To jest inny teatr i inny rodzaj dyrektorowania. Nie uczestniczę w celebrze dyrektorów. Nie cieszę się specjalnie, nie pławię w "dyrektorskiej świetności". Pracuję. Robię dużo, by coś dobrego, mądrego działo się w tym miejscu. Myślę, że tak się dzieje. W związku z tym jeden drobny wpis, nawet gdy użyty w nim był brzydki wyraz, nie może tego zaprzepaścić.

Ale radni i prezydent mówią, że teatr jest jednak dotowany przez miasto.

- To prawda. Ale teatr wywiązuje się z tej dotacji w sposób znakomity. Natomiast moja prywatna osoba jest czymś od teatru oddzielnym. Nie mogą być moje prywatne wtręty i rozmowy traktowane jako wypowiedzi oficjalne. Nie ma ku temu żadnych podstaw. Powiedzmy sobie szczerze: to było z podsłuchu!

Napisałam to prywatnie, jako Ewa Wójciak, na swoim prywatnym profilu, skierowanym do kilkunastu znajomych i przyjaciół. Niewielu, ich liczba była bardzo ograniczona. Nie miało to charakteru publicznego. Nie było ani formą odezwy, ani komunikatu do szerszego grona. Ani w imieniu dyrektora teatru, ani tym bardziej w imieniu teatru. Napisała to Ewa Wójciak do przyjaciół. Dla mnie to była całkowicie prywatna rozmowa.

Na zdjęciu: Ewa Wójciak w "Teczkach", Teatr Ósmego Dnia

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji