Artykuły

Zemsta - tak , zgoda - nie

"Zemsta" w reż. Krzysztofa Jasińskiego w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.

W już prawie 200-letniej tradycji wystawiania "Zemsty" Aleksandra Fredry nastąpił wyłom. Polskie spory zaszły tak daleko, że reżyser Krzysztof Jasiński zdecydował się w finale komedii wprowadzić zasadniczą zmianę. Po stówach Cześnika - Daniela Olbrychskiego "A więc zgoda, a Bóg wtedy rękę poda" Rejent Andrzej Seweryn ucieka i uniemożliwia porozumienie. Olbrychski zostaje więc z wyciągniętą dłonią, w nikomu już niepotrzebnym, anachronicznym geście. I z tego śmiać się absolutnie nie wypada, choć przedstawienie zostało zrealizowane w żywym tempie i z doskonałymi rolami komediowymi. Wszystkie postacie fredrowskiej perełki są tutaj przerysowane, groteskowe, niektóre nawet nadmiernie, bo Podstolinie Joannie Trzepiecińskiej kazano prócz kuszenia ciałem jeszcze zaciągać z wileńska. Na tym tle bohaterem numer jeden staje się rewelacyjny Papkin, Jarosław Gajewski, który w swojej śmieszności jest najbardziej serio. Cały spektakl, stanowiący popis aktorstwa, skrzy się dowcipem nakierowanym trochę na mentalność młodych widzów, co tylko podnosi jego atrakcyjność. Znakomicie zresztą spisuje się para młodych kochanków - Klara, doskonała w poetyckiej interpretacji oraz pantomimicznych epizodach Lidia Sadowa, i towarzyszący jej Wacław - Paweł Krucz. Mimowolną bohaterką przedstawienia okazała się też tłumaczka języka migowego siedząca na proscenium, której obecność jest jednym ze sposobów przybliżenia sztuki teatralnej niesłyszącym. Za ten gest w stronę niepełnosprawnych należą się dyrekcji Teatru Polskiego w Warszawie osobne brawa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji