Artykuły

Oj, kot, pani matko - "Zemsta" w Teatrze Polskim

"Zemsta" w reż. Krzysztofa Jasińskiego w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Aneta Szeliga w Metrze.

Mur na scenie Teatru Polskiego. Po lewej stronie Rejent Milczek - Andrzej Seweryn, po prawej Cześnik Raptusiewicz - Daniel Olbrychski.

Stołeczny Teatr Polski świętuje 220. urodziny Aleksandra Fredry - możemy tu oglądać jego "Zemstę". Warto - Daniel Olbrychski, Andrzej Seweryn i Jarosław Gajewski dają popis swych umiejętności. A tekst napisany prawie 200 lat temu broni się sam.

Inscenizacje "Zemsty" mają w Teatrze Polskim długą tradycję - realizacja Krzysztofa Jasińskiego to szósta sceniczna wersja sztuki w jego historii. Po raz pierwszy została wystawiona w 1919 roku w reżyserii Aleksandra Zelwerowicza. Potem sięgali po nią Dejmek, Łapicki, Kilian. Ośmiozgłoskowiec Fredry wciąż zachwyca aktualnością i celnością w pokazywaniu ludzkich przywar. I mimo archaizmów, przebija się do widza ze swoim słodko-gorzkim narodowym przesłaniem.

Początek spektaklu może zmylić: pierwsza scena jest jak wybuch granatu - w rytm dyskotekowej niemal piosenki Papkina "Oj, kot" w aranżacji Piotra Rubika, z półnagim Danielem Olbrychskim w beczce, polewanym wodą. Widz oszołomiony muzyką i zdezorientowany, tylko czeka, aż na scenę wjadą hondy jak u Januszkiewicza w słynnej inscenizacji "Balladyny". Nic takiego się nie dzieje. Muzyka cichnie, sceny są wierne oryginałowi, a aktorzy ubrani w klasyczne, staropolskie stroje. Rolę Cześnika Raptusiewicza reżyser powierzył Danielowi Olbrychskiemu. Porywczy szlachciura, pieniacz i raptus, choć już w nieco podeszłym wieku, wciąż jest pierwszy do szabli. Przypomina Sienkiewiczowskich bohaterów, z których odgrywania przecież Olbrychski znany jest najlepiej. Od "Zemsty" właściwie zaczęła się jego przygoda z aktorstwem, jeszcze w liceum zagrał Papkina, potem był też kilka razy Cześnikiem, a nawet Dyndalskim w filmie Wajdy. W rozmowie z "Metrem" mówił: "Znam ten tekst na pamięć, na próbach często podpowiadam młodszym kolegom. A najbardziej lubię tego Cześnika. Chyba jakoś najlepiej pasuje do mojego charakteru".

Partneruje mu Andrzej Seweryn jako Rejent Milczek, który mimo habitopodobnego kontusza i złożonych rąk nie ustępuje mu w porywczości, maskowanej słynną mantrą - "Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba". Na ich tle para amantów Wacław i Klara wypada nieco blado, ale i Lidia Sadowa, i Paweł Krucz starają się swoim postaciom nadać charakteru. Zwłaszcza Klara wypada bardzo temperamentnie - Wacław to przy niej nie amant, a raczej chłopiec zagubiony w sieci intryg. Świetnie wypada też Podstolina w interpretacji Joanny Trzepiecińskiej, której kwestie wybrzmiewają z charakterystycznym kresowym zaśpiewem. Na plan pierwszy wybija się Papkin w rewelacyjnym wykonaniu Jarosława Gajewskiego. Świetnie wygrywa komediowy rys swojej postaci, dwoi się i troi na scenie, podtrzymując dynamizm akcji, a przy tym subtelnie nawiązując kontakt z publicznością. To w większości młodzi ludzie - uczniowie, którzy "Zemstę" mają na liście szkolnych lektur. Dla nich to rewelacyjna szansa, żeby tekst Fredry, miejscami być może trudny, na scenie ożył i pokazał swój aktualny potencjał. To świetna lekcja literatury - na której z pewnością młodzi nie będą się nudzić. A że tak jest, świadczyły żywiołowe brawa na koniec spektaklu, wyklaskiwane w rytm skocznego "Oj, kot", który długo jeszcze po wyjściu z teatru dźwięczy w głowie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji