Artykuły

Pusty śmiech pełen Pokory

Historyjkę o ministrze romansującym z sekretarką posła opozycyjnej partii Ray Cooney wziął z pierwszych stron brytyjskiego "Suna". Niestety, w "Oknie na parlament" angielski komediopisarz sprzedaje również ideologię brukowców, według których politykę uprawiają wyłącznie ludzie nadpobudliwi seksualnie, a poziom pośladków wyznacza punkt widzenia spraw honoru i miłości.

Anegdota jest wątła. Minister (Jerzy Schejbal) już, już ma świntuszyć, gdy w oknie odkrywa "trupa". Wzywa na pomoc gamoniowatego sekretarza-maminsynka i zaczyna się gonitwa od fatalnego okna, które "uśmierca" kolejnych bohaterów, do szafy, od sypialni do hotelowego basenu. Ciało (Marek Feliksiak) staje się raz bratem ministra, raz bratem sekretarza, więc po kwadransie absurd unosi się już pod sufitem.

Wojciech Pokora, reżyser spektaklu, nie zrobił nic, aby zatrzeć szmirowatość tekstu i na domiar złego poprowadził grę aktorów na granicy dobrego smaku. Zamaszyste gesty, ryki, tupoty i podskoki - jak to w farsie - bawią do czasu. W chwilach pauzy ze sceny zieje przerażającą pustką. Ronnie (Stanisław Melski) ściga Jane (Małgorzata Ostrowska), co chciała z ministrem. Pamela (Halina Skoczyńska) ściga George'a (Krzysztof Dracz), a George siostrę Foster (Halina Rasiakówna). Trudno się zatem dziwić, że gdy się nabiegają i natupią, nie mają siły na seks. Przeszkadza zadyszka, rozbite przez Ronniego drzwi, namolny kierownik hotelu (Bogusław Danielewski) i szelmowski kelner (Tomasz Lulek).

Po kwadracie sceny przez dwa akty biega kilka osób, z których jedne chcą, ale nie mają gdzie, inne mają gdzie, ale nie mają z kim. Nieobecna na scenie mamuśka George'a wdziera się w tok akcji, wysyłając na zwiady powabną siostrę Foster. "Trup" ściele się gęsto, a okno opada raz po raz stukając kogoś w głowę. I nikt - łącznie z bohaterami - nie wie, po co.

Ekspresja aktorów ginie w natłoku wydarzeń i rewii kostiumów. Jane prezentuje biały dezabil i takież koronkowe pończoszki. Pamela preferuje czarną koszulkę i peniuar, siostra Foster i Ronnie - kąpielowe ręczniki. Jerzy Schejbal znów mówi do siebie, "osierocając" tylne rzędy, a Krzysztof Dracz podskakuje wykrzykując "o ja cię", co wywołuje zachwyt na sali.

W inscenizacji Pokory protagoniści przede wszystkim skaczą przez okno, a homoseksualizm jest praźródłem humoru. Nawet jak na bulwarową farsę to trochę mało, by spektakl uznać za zdarzenie teatralne. Gdyby nie bunt aktorek - które zagrały wbrew reżyserowi serio - Małgorzaty Ostrowskiej i Haliny Skoczyńskiej, byłby artystyczny skandal.

"Okno na parlament" żenuje wtórnością wobec francuskich mistrzów gatunku. Żadnego liryzmu, żadnego wdzięku papierowych postaci, cytaty z filmów braci Marx, erotyczne gesty rodem z ul. Gwarnej. Zbyt to prymitywny świat, by wzbudzić beztroski śmiech. Wszystko i wszystkich i tak przebija - ni w pięć, ni w dziewięć - pokaz różowej, gładkiej pupy Ronniego.

Aby wytrzymać dwie godziny na szmirze Cooneya, wystarczy kupić bilet i wstąpić na drinka. Alkohol stępi wrażliwość widzów, dla których komizm to coś więcej niż grepsy z podrzędnego kabaretu, a wpływy z kasy zadowolą teatr, który "Okno na parlament" wystawił. Na szczęście nie do każdego okna trzeba zaglądać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji