Artykuły

HAMLET W WIELICZCE

Szapołowska i Gajos, Zapasiewicz i debiutujący jako książę duński Czernecki zjechali 130 metrów pod ziemią. Padło fam słynne pytanie: "Być albo nie być".

Teatr Telewizji to typowo polska specjalność. Jednak od kilku lat poniedziałkowe spektakle nie przypominają już teatru. Zdecydowanie bliżej im do filmu - realizują je reżyserzy filmowi, przy użyciu jak najbardziej filmowych środków. Jednym

z ważniejszych przedstawień telewizyjnych ma szanse stać się "Hamlet" w reżyserii Łukasza Barczyka. Trwają przymiarki, aby pokazywać ten spektakl na normalnych, płatnych pokazach w kinach.

Barczyk, jeden z najbardziej cenionych młodych reżyserów, od dawna myślał o wystawieniu "Hamleta". Dlatego bez wahania przyjął propozycję ówczesnego dyrektora Teatru Telewizji Jacka Wekslera. Spektakl oczekiwany jest z wielkim zainteresowaniem. I to z kilku powodów.

Pierwszy to miejsce, gdzie zrealizowano zdjęcia. Barczyk postanowił zarejestrować spektakl w Wieliczce.

PLENERY POD ZIEMIĄ

Zdjęcia odbywały się zarówno w kopalni soli, jak i w Muzeum Żup Krakowskich. Miejsce akcji - sale i chodniki kopalni - miało wpływać na odbiór tekstu. Jednocześnie istniało niebezpieczeństwo, że Wieliczka przytłoczy spektakl. Członkowie ekipy twierdzą, że nie dali się uwieść temu miejscu. Niezwykłość realizacji widać szczególnie w scenach, które u Szekspira rozgrywają się w plenerze - na cmentarzu, podczas pogrzebu Ofelii, czy w scenie przybycia łodzią aktorów. Trudno wtedy uwierzyć, że to wszystko dzieje się 130 metrów pod ziemią...

Ekipa przygotowywała się do realizacji wyjątkowo starannie. Barczyk wraz z operatorem Pawłem Edelmanem przed zdjęciami szczegółowo rozrysowali wszystkie ujęcia. Ich "Hamlet" rejestrowany był w całości w systemie High Definition (system wysokiej rozdzielczości znany np. z amerykańskich filmów Zbigniewa Rybczyńskiego). HD umożliwia transfer na dowolny nośnik, dlatego istnieje możliwość wykonania kinowej kopii "Hamleta" na taśmie światłoczułej 35 mm.

KRÓLOWA GRAŻYNA I DEBIUTANT

Reżyser pozyskał do współpracy wybitnych aktorów. Królową Gertrudę gra rzadko ostatnio oglądana w telewizji Grażyna Szapołowska. Klaudiuszem jest Janusz Gajos. Zbigniew Zapasiewicz gra Poloniusza, a Jan Frycz - Ducha Ojca. Barczyk chciał, aby Hamleta zagrał aktor niekojarzący się widzowi z żadną inną postacią. Dlatego rolę tytułową otrzymał debiutant: Michał Czernecki.

- Łukasz wypatrzył mnie na Festiwalu Szkół Teatralnych i zaprosił na zdjęcia próbne - opowiada Czernecki. Reżyser przed przystąpieniem do zdjęć przeprowadził kilka prób. Celowo jednak obaj z aktorem nie dopracowywali wszystkiego perfekcyjnie do końca, żeby potem na planie grać według ustalonych schematów.

- Choć "Hamlet" był wymarzonym dzieckiem Łukasza, mogłem sobie pozwolić na podsuwanie mu własnych pomysłów i, co ważne dla mnie, byłem wysłuchany - dodaje Czernecki. - Nigdy nie zastanawiałem się, dlaczego Łukasz wybrał akurat mnie. Myślę, że liczył na to, iż zderzenie mojego entuzjazmu z doświadczeniem reszty aktorów przyniesie dobre efekty.

Aktor przyznaje, że na początku było mu trudno. - Nie dość, że byłem debiutantem, to jeszcze gdzieś w głowie siedziało mi, że pracuję z aktorami "z najwyższej półki". Jednak nikt z moich starszych kolegów nie dał mi odczuć, że czegoś mi brakuje. Traktowali mnie serdecznie - szczególnie Jan Frycz. Czasem w trudnej chwili życzliwe klepnięcie po plecach i słowa: "Dobrze idzie", mogą bardzo pomóc.

Czy Hamlet stanie się dla Czerneckiego przepustką do kariery - czas pokaże. Jednak już dziś warto zarezerwować sobie czas na obejrzenie przedstawienia.

Emisja zaplanowana jest na 29 marca. Być może kilka dni wcześniej odbędzie się w Wieliczce pokaz specjalny z udziałem twórców przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji