Artykuły

Naród sobie zrobił zażynki

"Zażynki" w reż. Katarzyny Kalwat w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Julia Rybicka na swoim blogu FiT-steria.

Trzymam z mafią z "Nowego" Teatru rzecz jasna, usłyszłam. Gdyby jednak tak było nie zjawiłabym się na spektaklu Teatru Polskiego.

Anna Wakulik laureatka wielu nagród, pisarka dramatów stworzyła "Zażynki". Reżyserii podjęła się Katarzyna Kalwat biorąc do swojego zespołu świetnych aktorów: Annę Sandowicz, Mariusza Adamskiego i Wiesława Zanowicza.

W czwartkowy wieczór wraz z koleżanką z kawusią pod ręką wlatujemy do Polskiego. Mimo zarezerwowanych miejsc, siadamy na schodach, bo stamtąd mamy lepszy widok i "lepiej czujemy scenę". Hipsteriada pełną parą.

Zaczyna się. Troje bohaterów pojawia się przed publicznością. Bardzo minimalna scenografia. Fotel ginekologiczny, jakieś krzesło, oraz wielka figurka Matki Boskiej. No i starczy. Jest idealnie. Skromnie i dosłownie.

Historia młodej dziewczyny z małej wioski, wychowanej w kulcie Matki Boskiej, mocno zagłębionej w zabobony i ludowe przesłania. Maryśka zachodzi w ciążę z tamtejszym księdzem. Wyjeżdża jednak do stolicy poddać się aborcji. Wróci do miasteczka myśląc (słusznie), że po raz kolejny jest w ciąży, jednak z kimś innym tym razem i poddaje się "skrobance" znowu. Zdradzać szczegółów jak zawsze nie będę.

O czym jest sztuka? O miejscowych imprezach typu dożynki? O kulcie Matki Boskiej Niepokalanej, o aborcji, o miłości? O wyborach? Dla mnie- o miłości, braku zrozumienia, traceniu zaufania, o człowieczeństwie.

W jednej z wypowiedzi 'pana piszącego' Stefana Drajewskiego, z którymi recenzjami się prawie nigdy nie zgadzam, pada świetne zdanie:

"Na pierwszym planie miał być dramat samotności, niemożność nawiązania autentycznych relacji między kobietą a dwoma mężczyznami, między ojcem i synem Ale trudno oderwać się od religii i polityki, które za mocno weszły w życie bohaterów."

Poniżej odsyłam do całości:

http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/710795,teatr-polski-w-poznaniu-zazynki-anny-wakulik-recenzja,id,t.html

Trudno mi się z tym nie zgodzić. Ta historia ma wiele den. Z jednej strony polityczne. Zwłaszcza w czasach, gdzie głośno mówimy o aborcji, jednocześnie zabraniając kobietom takowej się poddawać. Totalny brak tolernacji. Nie miejsce jednak na takie rozważania. Ale też pokazane są relacje między kobietą, a mężczyzną (mężczyznami w różnym wieku, z różnych "środowisk"). Małomiasteczkowy wątek to nic innego jak tło, zarys charakterologiczny głównej bohaterki i otaczającej ją "schizy" matkobosko-czyjnej?

Wielkim atutem jak dla mnie ( co przez naród zostało skrytykowane) jest to, że aktorzy grają kilka postaci jak np. pan Wiesław Zanowicz (ojciec, doktor). Mimo tego, że czasem jako widz gubię się kim jest w danym momencie, to uważam że zagrane to zostało dość zgrabnie. Czasem jednak zagłuszał i próbował swoją aktorską siłą rzucić w cień młodych aktorów, ale nie obrażająć broń Boże nikogo, z obserwacji twierdzę, że "starsza" gwardia ma takie nawyki. Jednak jego wartszat jest tam bardzo potrzebny, mimo iż z początku myślałam, że to Andrzej Seweryn.

Jeśli już mowa o aktorach to postać Ani Sandowicz jest postacią niezwykle trudną do zagrania dla kobiety. Tak mi się wydaje. Emocje jednak, które kumulują się wewnątrz aktorki wychodzą na scenie z każdą minutą. Wszystko jest poukładane, nie ma w jej graniu chaosu. Momentami głos zanika, ginie w tej teatralnej przestrzeni, ale jest to wynik akustyki, której należałoby się przyjrzeć. Monologi, niezywkle piękne i "czyste" momentami ostre i smutne, które wygłasza Ania wstrząsnęły mną bardzo. Myslę, że dla kobiet to dość wyjątkowe słowa i kobieta.

Postać, którą polubiłam jednak najbardziej i wcale nie dlatego, że jest młodym, przystojnym aktorem (chociaż fakt miło się patrzy), który był tak bardzo charakterystyczny i charyzmatyczny to Mariusz Adamski. Stworzył on faceta bardzo konkretnego dlatego tak mocno zwróciłam na niego uwagę. Siła, którą porażał widzów na scenie sprawiła, że muszę przyjrzeć się jego talentowi w innych dziełach. Mometami paraliżował widza, w pozytywnym sensie.

Każdy z trójki aktorów nie miał lekkiego zadania. Przede wszystkim temat, który zostaje w niej opowiedziany nie należy do łatwych.

Sztuka porusza, chwyta za serce, daje do myślenia. To jedna z tych, co po wyjściu z niej jeszcze długo pamiętasz konkretne dla Ciebie sceny i słowa. Nikt jednak nie jest doskonały, więc jakieś małe niedociągnięcia w "Zażynkach" także się znajdą.

Tak czy owak aktorom i twórcom zjawiska dziękuję za wzruszenie, którym mnie poczęstowaliście mimo, iż "trzymam z mafią z Nowego" Naród sobie zasługuje na szansę ode mnie. Daję kredyt zaufania po obejrzeniu tego spektaklu i obiecuję odwiedzać was częściej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji