Artykuły

Spotkanie twarzą w twarz

Aktorzy bawią się przestrzenią, swoimi rolami oraz wyobrażeniem o nich samych jako o ludziach niepełnosprawnych - o spektaklu "...I my wszyscy. Odcinek 0" w reż. Justyny Sobczyk z Teatru 21 w Warszawie pisze Katarzyna Skręt z Nowej Siły Krytycznej.

Aktorzy Teatru 21 prowadzonego przez Justynę Sobczyk pokazali, jak łatwo skomponować swoje życie na bazie scenariusza prostego serialu, mieć pod kontrolą każdy jego aspekt oraz wejść w rolę jednej z postaci. Jednak zadali również pytanie: czy właśnie tego oczekujemy? A także czy serial może zastąpić prawdziwą egzystencję, a fikcja - rzeczywistość?

Choć teatr tworzą osoby dotknięte zespołem Downa i autyzmem, nie stwarzają one dystansu pomiędzy sceną a widownią. "I my wszyscy. Odcinek 0" to spotkanie twarzą w twarz z tym, czego ludzie boją się najbardziej - odmiennością. Jednak na scenie pojawiają się osoby dokładnie takie same jak my: z podobnymi problemami, kompleksami, dylematami, ale także niesamowitym poczuciem humoru oraz talentem. Twórcy chcą pokazać, jak cienka granica dzieli prawdę od fałszu.

W "...I my wszyscy..." pojawiają się co najmniej trzy przestrzenie: sceniczna, autentyczna oraz zapośredniczona poprzez ekran telewizora. Widzowie przyszli obejrzeć spektakl, a aktorzy odgrywają fabułę od początku do końca. Jednak obie strony mają świadomość, że fikcja sceniczna łączy się z rzeczywistością otaczającą nas w przestrzeni teatralnej. Aktorzy często wychodzą z roli, ale wydają się mieć tego świadomość. Nie okłamują widzów, denerwują się, kiedy ktoś powie swoją kwestię nie tak jak trzeba lub w nieodpowiednim momencie. Gdy coś takiego się dzieje, widać ich stres i zakłopotanie. Widzowie również wydają się zestresowani uczestnictwem w nietypowej dla nich sytuacji, nie wiedzą, na jaką reakcję mogą dać sobie przyzwolenie. Bariera po obu stronach pęka bardzo szybko.

Aktorzy bawią się przestrzenią, swoimi rolami oraz wyobrażeniem o nich samych jako o ludziach niepełnosprawnych. Wielokrotnie powtarzają te same sceny, potęgując rutynę dotykającą życie (ich, nasze i naszych serialowych kopii). Podejmują problem braku zatrudnienia, wspólnego mieszkania oraz miłości. Na płaskoekranowym telewizorze ustawionym na środku sceny transmitowana jest w planie rzeczywistym deklaracja każdego z mężczyzn, że to on jest Maćkiem z "Klanu". Następnie wszyscy zostają przedstawieni jako postaci z tego serialu. Jednak aktorzy postanawiają stworzyć swój własny serial, a nawet kilka jego wariantów: film niemy, scenę z życia małżeńskiego oraz typowy film miłosny. Jednak najważniejsze okazuje się nagranie ze sklepu elektronicznego, w którym aktorzy kupują samodzielnie telewizor. Kolejny raz pokazują, jak ważna jest dla nich możliwość funkcjonowania w społeczeństwie na równych zasadach.

"...I my wszyscy. Odcinek 0" nie kończy się wraz z oklaskami widzów. Aktorzy jeszcze długo stoją na scenie ciesząc się, dziękując wszystkim za przybycie oraz życząc wspaniałego dnia zakochanych. Szczerość intencji a także energia, z jaką podchodzą do wykonywanych przez siebie czynności, spotkała się z ogromnym entuzjazmem widzów. Siłą Teatru 21 jest radość przełamująca bariery, które wydawały się nie do przejścia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji