Artykuły

Warszawa. Marthaler odkrywa Janaczka

W Operze Narodowej w niedzielę premiera "Sprawy Makropulos" Leosza Janaczka. Spektakl w reżyserii Christopha Marthalera to polska koprodukcja z festiwalem w Salzburgu.

Warto wiedzieć, że niektóre elementy tej wysoce wysmakowanej inscenizacji, a mianowicie dekoracje i kostiumy, pochodzą z pracowni Teatru Wielkiego-Opery Narodowej.

Spektakl obejrzeli najpierw widzowie festiwalu w Salzburgu, gdzie odbyła się światowa premiera w 2011 r. Teraz zostanie zaprezentowany w Warszawie. Można żałować, że w roli Emilii Marty nie usłyszymy znakomitego niemieckiego sopranu, Angeli Denoke. Jednak i bez niej "Sprawa Makropulos" zapowiada się jako wydarzenie sezonu artystycznego 2012/2013 w Operze Narodowej. Szwajcar Christoph Marthaler to przecież jeden z najbardziej fascynujących reżyserów, tworzących zarówno w teatrze dramatycznym, jak i operowym. Jego spektakle nierzadko pozbawione są akcji i mimo pewnej abstrakcyjności zdarzeń mają w sobie dużo poruszającej prawdy emocjonalnej.

Marthaler świetnie prowadzi aktorów, grupy charakterystycznych postaci, które umieszcza w wieloznacznych, chłodnych przestrzeniach, mogących się w wielu przypadkach kojarzyć z budownictwem postindustrialnym. Owe bardzo czyste formalnie przestrzenie stają się laboratorium różnorakich międzyludzkich interakcji.

W "Sprawie Makropulos" opowieść rozgrywa się symultanicznie na kilku planach, akcję uzupełniają zdarzenia po bokach sceny - w przeszklonej klatce, wielkim boksie przypominającym akwarium, w replice wystroju sali sądowej, rozgrywają się - bez słów i śpiewu - zdarzenia, stanowiące jakby podszewkę głównego nurtu przedstawienia. Marthaler ma za sobą doświadczenia teatru mimu, a obsadę "Sprawy " powiększył o postaci drugoplanowe, których nie ma w operze Janaczka.

Drugim magnesem jest właśnie tytuł i kompozytor. Świat odkrył niedawno XX-wiecznych kompozytorów słowiańskich. Wiemy o zachwycie Szymanowskim, ale o wiele większą furorę zrobił Morawianin Leosz Janaczek, uznany za jednego z największych muzycznych modernistów, zwłaszcza na gruncie opery. "Jenufa", "Przygody Lisiczki Chytruski", "Katia Kabanowa", "Z domu umarłych" (te dwa tytuły wystawiono w Operze Narodowej w Warszawie) to dzieła dziś chętnie grane i nagrywane. Zaś "Sprawa Makropulos", ostatnia opera Janaczka, uchodzi za arcydzieło, i to już od momentu swej prapremiery w Brnie w 1926 r.

Był na niej obecny Karel Czapek, autor trzyaktowej sztuki, na której Janaczek oparł libretto swej opery. Znany pisarz oświadczył wówczas, że opera "przekroczyła jego najśmielsze oczekiwania", a przecież kilka lat wcześniej podszedł bardzo sceptycznie do propozycji kompozytora.

Kto to jest Makropulos? I o czym jest sprawa? Marthaler odniósł się do wieloznaczności ukrytej w słowie "sprawa" (w wielu językach) - jak pisali krytycy po premierze w Salzburgu, reżyser "wytoczył proces współczesnemu społeczeństwu, które uległo fetyszowi młodości". Istotnie, bowiem bohaterką sztuki Czapka oraz opery Janaczka jest Elina Makropulos, tajemnicza i pociągająca dama, która w kilkunastu różnych wcieleniach, również jako Emilia Marty, przeżyła ponad trzysta lat. Jest bowiem posiadaczką zaklęcia o nazwie "sprawa Makropulos", które uczyniło ją nieśmiertelną. Czy jednak zwycięstwo nad śmiercią rzeczywiście przynosi człowiekowi szczęście? Czy warto przedłużać życie w nieskończoność? Te pytania, postawione przez czeskiego pisarza futurystę, autora terminu "robot", są dziś aktualne bardziej niż kiedykolwiek.

Warto przeczytać tę sztukę, będącą połączeniem kryminału sądowego i komedii. Jest taka możliwość, gdyż równolegle z polską premierą opery Janaczka sztuka Czapka ukazuje się nakładem wydawnictwa Axis Mundi w przekładzie Jana Gondowicza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji