Artykuły

Cokół dla Mrożka

Posągowy majestat stanowi nieuchronne przeznaczenia polskiego pisarza, jeśli tylko jest to pisarz niepośledniej miary. Nie pomogą żadne wykręty ni chytre wybiegi - choćby nieszczęsny twórca życie strawił na szyderstwach z brązowniczej manii swych rodaków, prędzej czy później powloką go na cokół, przynajmniej rocznicę urządzą. Obchody Witkacowskie udały się nad podziw.

Przyszła kolej na Mrożka. Wielce szacowne, krakowskie instytucje - jak głosi stosowna ulotka - "organizują międzynarodowy MROŻEK FESTIVAL dla uczczenia 60. rocznicy urodzin wielkiego pisarza". Są zatem i okazjonalne przedstawienia: "Tango" w Teatrze Polskim (a tu nowa rocznica, jak znalazł! - ćwierćwiecze prapremiery).

Żarty żartami, lecz Dejmka o koniunkturalizm posądzać nie wolno. Mrożek od dawna jest jego ulubionym autorem, na afiszu teatru gości często, więc i teraz nie dziwi. Dziwi raczej wybór sztuki. "Tango" - dzisiaj? Że dzisiaj, to pewne. Spektakl, grany w pięknych dekoracjach Pankiewicza, jest bardzo pieczołowitą realizacją dramatu, z jednym, charakterystycznym przesunięciem. Oglądamy dobrze znanych bohaterów, w dwadzieścia lat później, wyraźnie się postarzeli. Artur dobiega pięćdziesiątki. Nie zmądrzał z upływem czasu, wciąż trawi go ta sama, niedojrzała pasja naprawiania świata w zgodzie z własną teorią. Damięcki konsekwentnie postać kompromituje, w zapale pieje dyszkantem, to znów mazgai się w objęciach matki.

Wymowa przedstawienia jest dość czytelna: złowrogi model z "Tanga" znowu wciela się w życie, śmieszne i żałosne pokolenie Arturów nie ustaje w wysiłkach. Przygotowuje grunt pod panowanie Edków, a Edek (Sławomir Matczak) jest młody, reprezentuje generację, która dzisiaj dźwiga zaledwie trzeci krzyżyk.

Czy to jednak diagnoza Dejmka nie całkiem trafna, czy to tekst nieco zwietrzał i nie najlepiej opisuje współczesną Polskę, dość, że przesłanie jest wprawdzie czytelne, ale niezbyt nośne. Spektakl nie rozgrzewa specjalnie widowni, raczej bawi ją komizmem poszczególnych epizodów. "Tu Mrożkowy humor nie zawodzi, wspomagany wytrawną reżyserią i pomysłową obsadą. Nieodparcie komiczne - choć każda inaczej - są Nina Andrycz i Kalina Jędrusik. Między jednym a drugim epizodem przedstawienie toczy się "po bożemu", niepostrzeżenie staje się coraz mniej współczesne, coraz bardziej akademickie. Akademicki Mrożek? Wierzyć się nie chce. A Mrożek - Dostojny Jubilat? Także trudno dać wiarę.

A jednak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji