Poszukiwanie Boga
"Biwak pod gołym niebem" może drażnić czyjeś uczucia, burzyć typowe polskie przyzwyczajenia. Na pewno nie będzie podobał się wszystkim. Jednak to co zawarł w swojej sztuce Marian Pankowski, a na scenie pokazał Jan Kulczyński, trzeba obejrzeć.
Choćby po to, żeby sprawdzić czy mamy w sobie coś z antysemity. Pankowski burzy bowiem, w dosyć brutalny sposób, chrześcijańskie wyobrażenie o Bożym Narodzeniu.
Na scenie widzimy coś na kształt szopki betlejemskiej. Jest Maryja (tutaj Miriam - Ewa Domańska) i Józef (Stanisław Niwiński). Nie przypominają jednak Świętej Rodziny znanej z obrazków, jakie dzieci otrzymują podczas domowej wizyty księdza po kolędzie. Józef jest typowym, ortodoksyjnym Żydem w jarmułce, chałacie i z pejsami. Pochodzi z... Galicji. Jego towarzysze: Bulim, Tulim, Szpulim, Srulim wyglądają podobnie.
Dla każdego katolika jest oczywiste, że Jezus był Żydem. Ale czy przedstawienie narodzin Boga w środowisku ortodoksyjnych Żydów galicyjskich nie jest ryzykowne?
Pankowski tłumaczył przed premierą, że taki obraz Bożego Narodzenia jest wynikiem jego przemyśleń na temat Boga, po pobycie w Auschwitz. Wtedy jasne i radosne wspomnienia liturgii kościelnej z dzieciństwa zderzyły się z tym co widział w obozie koncentracyjnym. - To zburzyło we mnie pogodę młodego katolika. Sztuka jest zapisem mojej rozterki filozoficznej - mówił.
Swoje zwątpienie w narodziny Chrystusa Pankowski rozpisał na losy trzech króli, pojawiających się w tym spektaklu. Kacper, Melchior i Baltazar, którzy przychodzą do Betlejem z darami dla Jezusa, zaczynają mieć wątpliwości. Szczególnie Kacper (Omar Sangare) stopniowo przestaje ufać swoim towarzyszom - pyta, błądzi, nie jest pewien, czy to dziecko, które się narodziło, jest faktycznie zbawicielem świata. - Może właśnie w tej chwili gdzie indziej rodzi się Syn Boży? Także inni bohaterowie spektaklu mają wątpliwości. Pojawiają się tutaj np. jeszcze trzej wędrowcy również poszukujący Boga.
To zupełne poplątanie biblijnych zapisów z własnymi wyobrażeniami, Pankowski tłumaczy koniecznością poddawania swojej wiary próbie. Według autora sztuki najważniejsze jest poszukiwanie. Wiara polega na ciągłej walce z wątpliwościami i zdobywaniu nowych wiadomości, nie na wygodnym trwaniu w jednym, niekoniecznie prawdziwym przekonaniu.
Z kolei reżyser Jan Kulczyński opowiadał, że przedstawienie ma obrazować ruch ekumeniczny, jaki obecnie toczy się w kulturze światowej. Chodzi o proces jednania narodów, który dla niektórych jest zrozumiały i oczywisty, dla innych natomiast nie istnieje. - Chciałbym by to przedstawienie było głosem w dyskusji - powiedział Kulczyński.