Artykuły

Mistrz, Małgorzata i Stalin

Zanim napisał "Mistrza i Małgorzatę" głodował w sowieckiej Moskwie i wiele ryzykował tylko tym, że był porządnym człowiekiem. Życie Bułhakowa było jak chodzenie po linie nad przepaścią. Jak ono wyglądało na co dzień pokazuje odnaleziony w archiwach KGB dziennik pisarza - o książce "Dziennik Mistrza i Małgorzaty" pisze Leszek Bugajski w Newsweeku.

To odkrycie było wielką sensacją literacką czasów pierestrojki, bo dziennik Michaiła Bułhakowa przez kilka dziesięcioleci uważany był za stracony na zawsze. Historycy literatury ubolewali nad tym, bo wiadomo, że wciąż są spragnieni wiedzy, a tym bardziej spragnieni im bliżej pisarzowi do genialności. A Bułhakow stał się w ciągu drugiej połowy ubiegłego wieku jednym z najbardziej cenionych i popularnych pisarzy świata. Czytelnicy jego magicznej, zabawnej i dramatycznej powieści "Mistrz i Małgorzata" też są zainteresowani życiem prywatnym ulubionego autora. Nic w tym dziwnego. To zainteresowanie przez lata zaspokajały biografie Bułhakowa, poświęcone mu leksykony, wspomnienia - z biegiem lat półka z książkami o życiu i twórczości Michaiła Bułhakowa stała się o wiele dłuższa od półki na której stoją książki pisarza. Teraz straciły na znaczeniu, bo dostępne są dzienniki samego Bułhakowa i jego trzeciej żony Jeleny.

Dziennik Mistrza

Pisarz zaczął prowadzić notatki na początku lat 20., gdy osiadł w porewolucyjnej Moskwie i starał się znaleźć sobie miejsce w jej życiu literackim i teatralnym. Utrzymywał się z prac dziennikarskich, podejmował się także innych zajęć, które wpadały mu w ręce, np. urzędniczych, był konferansjerem w małym teatrzyku, aktorem, ale przede wszystkim pisał swoje pierwsze książki i sztuki teatralne, nad którymi pracę zaczął już wcześniej. Był chwalony za pisarski talent, ale też - co było oczywiście groźne w sowieckiej Rosji - oceniany bardzo negatywnie za polityczną postawę, która objawiała się nie w jawnej wrogości do powstającego ustroju, ale dystansem i próbami obiektywnego czy satyrycznego opisu nowych porządków. Nic dziwnego, że nie wiodło mu się dobrze.

Początek jego dziennika to przede wszystkim opisy ciężkiego życia, kłopotów z pracą, poszukiwaniem pożyczkodawców, trudnych decyzji, które z posiadanych rzeczy można sprzedać, by zdobyć pieniądze na żywność i opał. "Dołączyłem do trupy aktorów wędrownych; będę grał na peryferiach miasta - notował na początku 1922 roku. - Oczywiście przez te spektakle nie będę miał czasu na pisanie, zaklęte koło. Prawie z żoną głodujemy". Dziennik Bułhakowa to opisy moskiewskiej codzienności, dość zdawkowe relacje ze spotkań towarzyskich, ostrożne opowieści o życiu literackim. Zdawkowe i ostrożne, bo musiał sobie zdawać sprawę z tego, że zapiski wzmocnione szczerymi opiniami i prawdziwymi ocenami mogą być niebezpieczne dla autora w przypadku, gdy dostaną się w łapy tajnych agentów czy przypadkowych donosicieli.

I miał rację. 7 maja 1926 roku w jego mieszkaniu funkcjonariusze OGPU przeprowadzili przeszukanie i skonfiskowali maszynopis opowiadania "Psie serce" i właśnie trzy zeszyty dziennika. Bułhakow jakoś specjalnie władzy nie podpadł, ale - jak wiadomo - rewizje i niekiedy im towarzyszące aresztowania nie były w tamtych czasach czymś w ZSRR niezwykłym. Wystarczył byle pretekst, na przykład donos wysłany przez jakiegoś zawistnika. Jak komentuje Wiktor Łosiew, autor opracowania dzienników, "po ukazaniu się takich utworów pisarza, jak Biała gwardia, Diaboliada, Fatalne jaja i innych, po udziale w publicznych dyskusjach () pisarzowi zaczęli się bacznie przyglądać nie tylko krytycy literaccy, ale również polityczne organy śledcze".

Po konfiskacie rękopisów Bułhakow natychmiast zaczął obsyłać władze prośbami o ich zwrot argumentując, że dziennik jest mu niezbędny do kontynuowani pracy pisarskiej. Po wielu perypetiach dziennik zostaje mu zwrócony na przełomie lat 20. i 30. Co robi Bułhakow? Wrzuca go do pieca i podejmuje decyzję, że już nigdy nie wróci do pisania dziennika. Nic nie wiadomo o tym, co wtedy myślał, ale można sobie wyobrazić, jak był wzburzony takim naruszeniem jego prywatności i że postanowił już nigdy nie narażać się na takie jej gwałcenie.

Ten dramatyczny gest pisarza przeszedł do literackiej legendy i była to przez wiele lat legendą o utraconym bezpowrotnie skarbie światowego piśmiennictwa. Aż nagle - w 1989 roku - do Rosyjskiego Państwowego Archiwum Literatury i Sztuki została przekazana kopia dziennika Bułhakowa odnaleziona w archiwach KGB. Po lekturze znawcy orzekli jednak, że tekst jest zmanipulowany - ktoś go skrócił, przepisywał z wieloma błędami i znacznie niszcząc specyfikę stylu pisarza. Zaczęto podejrzewać, że to po prostu fałszywka. Ale nie, to był tekst przepisany dla partyjnych dostojników, prawdopodobnie dla Stalina i Mołotowa, bo w tamtych czasach najwyższe władze trzymały rękę na literackim pulsie. Wkrótce po tym odkryciu okazało się, że w jeszcze głębszych archiwach KGB odnaleziono fotokopie dziennika i tak oto w 1993 roku mogło dojść do ich pierwszej publikacji.

Dziennik Małgorzaty

Kiedy minęły emocje związane z odzyskaniem i spaleniem dziennika Bułhakow musiał jednak zacząć odczuwać brak codziennych zapisków, z których mógłby czerpać realia przetwarzane potem w powieści o tym, jak w Moskwie pojawił się diabeł. I po kilku latach prosi swoją żonę - trzecią, która kochała go bezgranicznie i uważała za wielkiego pisarza, Mistrza i która była pierwowzorem Małgorzaty z jego największej powieści - o to, by właśnie ona spisywała dziennik. No i od 1 września 1933 roku mamy skrupulatne zapisy tego, co Bułhakow robił, co mówił, jak pracował. Powstał niby to dziennik żony pisarza - Jeleny, ale tak naprawdę dziennik pisarza spisywany ręką żony. On jest bohaterem, właściwie jedynym - inni są tylko niezbędnym tłem, od niego tylko bije blask. Ona jest mu bezgranicznie oddana.

Z dzisiejszej perspektywy można powiedzieć, że bez niej świat nie poznałby jego twórczości. Tak jak za życia chroniła go przed kłopotami i przepisywała jego utwory, tak po jego śmierci (1940), ba, już w kilka dni po śmierci męża, rozpoczęła starania o publikację jego utworów, to ona po latach przemyciła za granicę wszyty w płaszcz maszynopis "Psiego serca", a potem oczywiście rozpoczęła awanturę, że wydano je na Zachodzie bez jej wiedzy i zgody.

Dziennik Jeleny Bułhakowej, podobnie jak wcześniejsze zapiski jej męża, są dość zdawkowe, co nie dziwi jeśli pamięta się, że pisane były w sercu super totalitarnego państwa, w okresie szczególnie mocnych represji względem środowiska pisarskiego. "Swoje dzienniki () Bułhakowowie pisali w bardzo ciężkich czasach - potwierdza ich badacz Wiktor Łosiew - kiedy ostrożni ludzie w ogóle starali się nie dokumentować bieżących wydarzeń, a tym bardziej życia osobistego". Ale i tak są, jak to podkreśla, "wybitnym świadectwem tamtej epoki". Opresja, w jakiej upływało życie pisarza i jego żony, jest faktycznie dotkliwa, choć trzeba także pamiętać, że jednak od kiedy Bułhakow zdobył pewien środowiskowy rozgłos i pracę w światowej sławy teatrze MChAT, ich pozycja była w tamtej rzeczywistości raczej uprzywilejowana. Chadzali do restauracji, wiedli bogate życie towarzyskie, bywali na przyjęciach, wyjeżdżali na letnisko, stać ich było na zakup "cudownego futra z amerykańskiego niedźwiedzia grizzly". Można nawet w zapiskach Jeleny Bułhakowej trafić na coś tak śmiesznego w niezamierzony sposób: "poszliśmy wszyscy () do Metropolu. W czasie kolacji licytowałyśmy się - trzy panie - która z nas ma cięższe życie".

A z drugiej strony jest autor "Mistrza i Małgorzaty" wyczerpany codziennymi obowiązkami i pracą nad powieścią. Pisze w liście: "W ciągu siedmiu lat napisałem szesnaście utworów różnych gatunków i wszystkie przepadły. Ta sytuacja jest nie do zniesienia". Do tego dochodziła jeszcze uciążliwa codzienność państwa budującego przodujący ustrój: kilkakrotnie wraca sprawa zakupu maszyny do pisania, która absorbowała uwagę pisarza i jego żony przez wiele dni, starania o dodatkowy przydział papieru, gdy okazało się, że Bułhakow wyczerpał roczny limit przypadający na jednego pisarza (4 kg), nie wspominając już o ciągnącej się latami krzątaninie wokół zdobycia większego mieszkania. Teraz te jej dzienniki, poprzedzone tekstem dziennika Bułhakowa i uzupełnione jego listami ukazują się u nas - powstała imponująca i poruszająca księga o życiu w sowieckiej Moskwie w czasach międzywojennego dwudziestolecia.

Diabelski plan

Oba dzienniki i cały zawarty w nich opis moskiewskiej codzienności i życia literackiego środowiska jest rzeczywiście wybitnym dokumentem czasów, ale prawdziwe przerażenie budzą dopiero wtedy, gdy czyta się je równolegle z obszernymi komentarzami, których autor przywołuje wiele cytatów z donosów - Bułhakow otoczony był donosicielami, którzy pracowicie relacjonowali komu trzeba jego wypowiedzi, raportowali o poglądach itp. Groza I tak doszliśmy do największej zagadki wszystkich opowieści o życiu Bułhakowa: na czym polegał stosunek Stalina do pisarza? Miał na koncie całą serię bardzo - jak na warunki stalinowskiej Rosji - ryzykownych politycznie utworów, które były niedopuszczane do publikacji czy wystawienia na scenie, wpłynęło mnóstwo donosów na niego, były wypowiedzi i listy samego pisarza, który nie uginał się pod presją i dość wyraźnie ujawniał w oficjalnych pismach swój dystans do władzy radzieckiej ("Byłem całkowicie po stronie białych, patrzyłem na ich wycofywanie się z przerażeniem i konsternacją" - mówił odważnie w czasie przesłuchania, nawiązując do swoich perypetii z czasów wojny domowej po zwycięstwie bolszewickiej rewolucji). Ba, nawet otwarcie domagał się, by go wydalono (!) z ZSRR, skoro nie pozwala mu się na publikację utworów.

Jak wiadomo tamtejsze władze w tamtych czasach za mniejsze przewinienia aresztowały i skazywały pisarzy (i nie tylko) na więzienie czy zsyłkę (w dzienniku aż się roi od notek o aresztowaniu znajomych). Tymczasem Stalin, mimo powracającej co jakiś czas nagonki czujnej politycznie prasy na Bułhakowa, na wszystko to przymykał oko. "Badacze () do tej pory nie znaleźli uzasadnionego wytłumaczenia owej niezwykłej decyzji" - pisze Łosiew. A nawet zatelefonował do pisarza, co było wydarzeniem niezwykłym i załatwił mu pracę w teatrze, gdy ten popadł w szczególną biedę. Wiadomo, że docenił jego talent i był kilkanaście (!) razy na przedstawieniu "Dni Turbinów" Bułhakowa, kilka razy widział inną jego sztukę.

Coś "Dni Turbinów" w nim poruszyły, ale to nie jest wytłumaczenie - Stalin musiał mieć jakiś diabelski plan, którego nie zdążył zrealizować, bo Bułhakow zachorował i zmarł w 1940 roku. Można się domyślać, że chciał swoimi manipulacjami przemienić uchodzącego za wzór szlachetności i niezłomności pisarza w pisarza socjalistycznego. Z jednej strony jego twórczość była blokowana, co doprowadzało Bułhakowa do frustracji i depresji, z drugiej był stale zachęcany do pisania sztuk agitacyjnych oraz ideologicznie słusznych. Był nawet taki moment, że wydawało się iż Bułhakow "pękł" - tuż przed śmiercią napisał sztukę o młodości Stalina "Batum". Okazało się jednak, że była to sztuka prawdziwa a nie agitacyjna, o człowieku przeżywającym rozterki, a nie o pomniku. Stalin się nią zachwycił, ale kategorycznie zabronił wystawiania. Bułhakow chyba nie wierzył w to, że "Batum" poprawi jego los. I pewnie fakt, że zakaz wystawiania bezpośrednio poprzedził wybuch jego choroby - jak się okazało śmiertelnej - to czysty przypadek.

A swoją drogą ciekawe, czy gdyby Stalin zezwolił na wystawienie sztuki i publicznie okazał swój entuzjazm, za czym musiałyby iść jakieś zaszczyty spływające na autora, czytalibyśmy dzisiaj "Mistrza i Małgorzatę" z takim samym entuzjazmem. Jaka wtedy byłaby wymowa powieści o diable w Moskwie, ucieleśnieniu zła, które w zderzeniu z realiami świata okazało się nie takim znów złem, jak ów świat. I czy - przede wszystkim - byłaby ona dziełem kochanym na całym świecie i uznawanym za jedną z najwybitniejszych powieści XX wieku? Czy też może spełniłaby się czarna wizja jej autora z okresu, gdy gorączkowo kończył pisać tę właśnie powieść? "Co będzie dalej?, pytasz. Nie wiem. Prawdopodobnie schowasz ją do biurka czy szafy, gdzie leżą moje zniszczone sztuki, i będziesz czasami o niej wspominać" - pisał w liście do żony.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji