Artykuły

Podróż w czasie i przestrzeni

Pod uwspółcześnionym tytułem "Eurocity" kryje się jedna z ostatnich komedii Fredry, niewystawiana od ponad stu lat. Dlatego powinna wzbudzić zainteresowanie.

Andrzej Łapicki, który tym uroczym widowiskiem żegna się z teatrem ja­ko reżyser, udowodnił, iż jest "ostat­ni, co tak poloneza wodzi". Wspania­ły, czujący ducha epoki reżyser, po­ruszający się w teatralnych konwen­cjach i umiejętnie przekładający dialogi, które w ustach aktorów sta­ją się jasne, naturalne i w pełni czy­telne dla dzisiejszego widza.

Eleganckie, profesjonalne podej­ście do słowa, jego sensu i właściwe­go brzmienia na scenie, jest dziś nie­modne. Dlatego namawiam tych, którzy gustują w prawdziwym teatrze, by wybrali się na to przedsta­wienie. Zobaczą krwiste charaktery, celnie acz skrótowo zarysowane po­staci, grane, jak przystało na kome­dię - z czuciem i lekką autoironią. Podróż wiąże się z pułapkami przypadkowych spotkań. Najcieka­wiej wypadły w przypadku Madame Sztok (brawurowa Ewa Gołębiow­ska- Makomaska), jej rezolutnej cór­ki Wilhelminy (obiecujący debiut Katarzyny Stanisławskiej) oraz nie­śmiałego Kropaczka (świetnie wyci­szony Marcin Jędrzejewski). W sce­nografii Łucji Kossakowskiej każda z postaci prezentuje zupełnie inny styl ubierania, od lat bliskich Fre­drze po współczesność. Podróż - w rytm standardu Glenna Millera "Chattanooga Choo Choo" - staje się więc metaforą ludzkiej drogi w prze­strzeni i w czasie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji