Artykuły

Słuchając oddechu publiczności

- W Betty jest wiele cech mojej matki, innych kobiet, które gdzieś kiedyś widziałam, i pewnie sporo ze mnie - mówi MARTA LIPIŃSKA przed dwusetnym spektaklem "Namiętnej kobiety" w Teatrze Współczesnym w Warszawie.

Rozmowa z Martą Lipińską przed dwusetnym spektaklem "Namiętnej kobiety":

Słuchając oddechu publiczności

Od prawie dwóch lat gra pani Betty w "Namiętnje kobiecie". Jaka to postać?

- Bardzo ją lubię. Bogata, kolorowa, mająca wiele wymiarów. Daje mi szansę pokazania aktorskich umiejętności. Chociaż przyznam szczerze, że bite dwie godziny na scenie kosztują mnie sporo wysiłku, zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Po każdym spektaklu jestem półżywa ze zmęczenia.

Czy przez ten czas Betty się zmieniła?

- Nie. W tym teatrze jesteśmy umówieni, że to, co zostaje zaakceptowane w dniu próby generalnej, gramy przez wszystkie przedstawienia. Pracując nad rolą, zbierałam wszystkie możliwe doświadczenia i układałam z nich jedną żywą osobę. W Betty jest więc wiele cech mojej matki, innych kobiet, które gdzieś kiedyś widziałam, i pewnie sporo ze mnie.

Spektakl ten sam, ale widzowie za każdym razem inni...

- Rozróżniamy różne rodzaje publiczności. Wiemy, kiedy jest bardziej poważna i utożsamia się ze starszymi osobami na scenie. Gdy na sali zasiada dużo młodzieży, reakcje są bardziej spontanicznie. Wyczuwamy, jak ludzie słuchają przedstawienia. Nie tylko dzięki

brawom, ale poprzez oddech widowni, który się słyszy. Jeśli oddźwięk jest żywy, publiczność żywiołowa, to pomaga grać. Ale zdarza się też widownia bardzo serio. Kiedy graliśmy podczas sylwestra, wszyscy przyszli pięknie ubrani, planując, że później wrócą do domów wypić kieliszek szampana. Bardzo poważnie potraktowali przedstawienie, byli niezwykle nobliwi i uroczyści.

Ze Współczesnym jest pani związana od początku swojej kariery. Jakie miejsce w pani dorobku zajmuje "Namiętna kobieta"?

- Znaczące. To bardzo duża i odpowiedzialna rola komediowa, wymagająca ode mnie sporo wyczucia, żeby nie przesadzić. I, co miłe, ludzie bardzo mnie lubią w tym przedstawieniu. Nie zawsze tak jest. Często rola, którą sami cenimy i która naszym zdaniem stanowi krok do przodu, nie ma takiego odzewu. A tu pełny sukces, bo jest bardzo dobrze oceniana i przez publiczność, i przez recenzentów.

W Teatrze Współczesnym

W niedzielę [28 sierpnia] odbędzie się dwusetne przedstawienie "Namiętnej kobiety" Kay Mellor w reżyserii Macieja Englerta. Główną bohaterką tej gorzko-komicznej sztuki jest grana przez Martę Lipińską Betty. Kobieta w dniu ślubu swojego syna, Marka (Piotr Adamczyk), zamiast pełnić obowiązki gospodyni znika nagle na strychu. Tam odwiedzi ją przybywający z zaświatów kochanek Craze (Andrzej Zieliński). W roli męża wystąpi Krzysztof Kowalewski.

Marta Lipińska ukończyła PWST w Warszawie w 1962 r. W tym samym roku otrzymała angaż we Współczesnym, gdzie pracuje do dzisiaj.

Na zdjęciu: Marta Lipińska i Piotr Adamczyk w scenie ze spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji