Artykuły

Kraków. Jerzy Nowak o pogłoskach

"Gazeta Wyborcza" bez podstaw podała informację o "nieuleczalnej chorobie" Jerzego Nowaka. - Pogłoski o mojej śmierci są mocno przesadzone - że odwołam się do znanego cytatu z Marka Twaina - powiedział nam aktor Jerzy Nowak [na zdjęciu], do którego zadzwoniliśmy po sobotnich doniesieniach "Gazety Wyborczej".

Informując o powstającym filmie "Istnienie" (o czym i "Dziennik Polski" donosił wcześniej), kręconym przez Marcina Koszałkę autor napisał m.in.: "...kończący swoje życie wybitny krakowski aktor (...) dowiedziawszy się o swojej nieuleczalnej chorobie, postanowił po raz ostatni zagrać w filmie. Filmie o sobie doprowadzonym do końca, do własnej śmierci. A nawet jeszcze dalej. Aktor zdecydował się podarować w testamencie swoje ciało Akademii Medycznej".

Z informacji wynika, że chory, dodajmy 82-letni, aktor postanowił utrwalić swoje odchodzenie ze świata wywołane nowotworem; mówi się o wizytach w Instytucie Onkologii. "Na reżysera projektu Nowak wybrał Marcina Koszałkę (ur. 1970). Koszałka jest wziętym operatorem (np. "Pręgi" Magdaleny Piekorz), przede wszystkim jednak twórcą kontrowersyjnych dokumentów, z 'Takiego pięknego syna urodziłam' na czele" - czytamy w "GW".

I choć aktor nie chciał komentować owych wypowiedzi twórcy filmu, tłumacząc się niezręcznością sytuacji, jak i tym, że jest związany umową z reżyserem i producentem i nie może zdradzać szczegółów scenariusza, to jednak przyznał, że to scenariusz i pomysł, z którym to do niego zwrócił się reżyser. Owszem, będą tam elementy autobiograficzne, we wrześniu jedzie aktor kręcić sceny w rodzinnych stronach - we Lwowie, Stanisławowie, Kołomyi - jest to jednakowoż dokument fabularyzowany.

- Zagrałem w życiu dziesiątki postaci, czarnych charakterów, teraz zagram zatem cynicznego starego aktora, który dla sławy wystawia swą śmierć przed kamery - dodał aktor.

Sam Jerzy Nowak nigdy nie był aktorem, do którego pasowałby tytuł niegdysiejszego filmu Andrzeja Wajdy "Wszystko na sprzedaż". Nigdy też nie gonił za sławą i rolami za wszelką cenę. Gdy przed laty zwrócono się do niego, by zagrał gen. Jerzego Grota-Roweckiego, którego swą fizycznością aktor przypomina, ten - w przeszłości plutonowy podchorąży 106. Pułku Piechoty Armii Krajowej - poznawszy scenariusz, uznał, że nie zagra postaci ukazanej tak niejednoznacznie, tym bardziej że sam ma do niej stosunek wręcz nabożny.

Skąd zatem owa nieszczęsna informacja w "Gazecie Wyborczej"? Wygląda na to, że to marketingowe nadużycie, w które Koszałka wciągnął nie tylko dziennikarza, ale i wypowiadających się w tej sprawie m.in. Izabellę Cywińską i Krzysztofa Zanussiego.

Film o śmierci, z wybitnym aktorem w roli głównej, pewnie jest potrzebny, tym bardziej że Jerzy Nowak nie ma nazbyt wielu ról w swoim dorobku, a w formie jest wciąż wybornej, czego daje dowód w spektaklach "Ja jestem Żyd z 'Wesela', "Babski wybór" czy wieczorze kabaretowym "Sekrety nietoperzy". Niemniej ogłaszanie przy okazji kręcenia filmu, iż aktor jest śmiertelnie chory, jest zabiegiem, którego nie chce się nazywać wprost. Po sobotniej informacji w "GW" w domu pp. Nowaków dzwonił non stop telefon od zatrwożonych i zaskoczonych przyjaciół i znajomych.

Sam Jerzy Nowak - który o tym, co się stało, porozmawiał już z twórcą filmu - zachowuje do tego mimo wszystko dystans. - Mam nadzieję, że to zapewni mi długi żywot - mówi, po czym, śmiejąc się, przywołuje fragment piosenki z przedwojennego kabaretu lwowskiego Ul:

Celikowski robi trumnę,

A ja jemu gówno umrę,

A grabarz mi grób muruje,

Niech mnie w dupę pocałuje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji