Artykuły

Nowa Zemsta

Niespodziewanie, bez rozgłosu, ukazała się w Warszawie - trzecia inscenizacja fredrowskiej "Zemsty". Piszę "trzecia", my­śląc o tej z czerwca 1983, w Polskim, w reżyserii Dejmka oraz o następnej, Jerzego Kra­sowskiego, w Narodowym.

Obecna "Zemsta" w Teatrze Polskim jest przede wszystkim żywym, wesołym, bujnym i dobrze spojonym przedstawie­niem. Królują aktorzy, trafnie obsadzeni. Myślę na przykład o Papkinie, granym przez Jana Matyjaszkiewicza. Ta rola znalazła się na "antypodach" tradycji, zapoczątkowanej przez Woszczerowicza. Był on przygaszo­ny, melancholijny, bezradny, Matyjaszkiewicz to Papkin triumfująco wesoły, dowcipny, energiczny. Ślicznie śpiewa pio­senkę o kocie, raczej bawi się dialogiem z Klarą, niż ulega jej drwiącym wymaganiom. W sce­nach z Rejentem jest nerwowy. Ale niecałkiem serio rozumie swe otrucie "w lampce wina". Pięknie i zamaszyście wzywa do przyniesienia końcowego "roztruchana".

Mamy też w nowym spektaklu odmiennego Rejenta, dzięki grze Andrzeja Szczepkowskiego. Nie tak "pańskiego" w geście i into­nacjach, jak jego poprzednik, Ig­nacy Machowski. Za to - sku­pionego, zaciętego, niepokojące­go jurystę, konsekwentnego w rozmowie z Wacławem, oratorskiego w powitaniu Podstoliny, twardego w eoizodzie z Cześnikiem.

Witamy i nową Podstolinę, którą - na zmianę z Anną Seniuk - gra obecnie Katarzyna Łaniewska. Nie jest rokokowo-swawolna, lecz zmysłowo-czuła i nie pozbawiona gestu pańskie­go. (Pogrzebała przecież kilku mężów, obdarzonych tytułami).

Zaciekawia nowy Cześnik w interpretacji Mariusza Dmochowskiego. Ma wymarzone "dyspozycje": głos, postawę, ru­chy. Nie nazbyt stary, lekcewa­ży swe choroby i stara się zro­zumieć młode pokolenie. Nie zasługuje ten Cześnik na zarzu­ty, jakie mu stawiali niektórzy dawni krytycy (nawet Boy!) i inscenizatorzy. Ale nadmiar skrupułów nie przeszkadza mu w pieniactwie, burdach i pla­nach wzbogacenia matrymonial­nego.

Jest w nowym spektaklu Dejmka - nareszcie - para młodych, istotnie zakochanych. Marek Barbasiewicz to Wacław mocno pragnący Klary, zabaw­nie- uwikłany w konsekwencje dawnego (i grożącego przymu­sowym odnowieniem) flirtu z Podstoliną, oddzielony przepaś­cią obyczajowych pojęć od Re­jenta. Marta Żakówna to dziewczątko rezolutne, chwilami roz­bawione (nawet na widok kło­potów jej ukochanego z Podsto­liną). Co powiedzieć o Dynda1skim, w realizacji Bogdana Baera? Śmiało przełamuje tra­dycje, wywodzące się od Sol­skiego. Jest nie tyle "marszał­kiem dworu" Cześnika, co po­słusznym i trochę dziecinnym sługą. Scena pisania listu, pod "dyktando Cześnika" ma humor błyszczący.

Starcie trzech epok i stylów życia, które się w "Zemście" przewija (jak próbowałam po­kazać w mej książce "Sekrety Fredrowskie") jest w Dejmkowej inscenizacji widoczne, ale nie dominujące. Najwyraźniej się przejawia w postawach Re­jenta, Cześnika i młodych.

Po trzech "Zemstach" war­szawskich zarysowuje się odkry­cie nowego dzieła Fredry, zgod­nego z myślami prof. Pigonia. Myślę o opracowanej w teatrze gdyńskim przez Wójcickiego i Markowicza komedii pt. "Brytan-Bryś". Sto kompletów zy­skało "Dożywocie" z Drzewiczem w teatrze na Żoliborzu. "Rozmaitości" przygotowują w nowej inscenizacji Jerzego Kre­czmara - "Wielkiego człowieka do małych interesów". Niedoce­niony przez trzy pokolenia so­bie współczesnych, Fredro coraz mocniej przemawia - przeszło sto lat po swej śmierci.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji