Artykuły

13 razy Edyp

- O tym "pierwszym razie" mogę z całą pewnością powiedzieć tyle, że byliśmy rozumiani. Widownia oglądała w skupieniu, a po spektaklu nagrodziła aktorów dużymi brawami - o przyjęciu "Króla Edypa" Teatru Wierszalin w Edynburgu mówi reżyser PIOTR TOMASZUK.

W poniedziałek [15 sierpnia] Teatr Wierszalin zagrał pierwszy spektakl "Świętego Edypa" na festiwalu w Edynburgu.

Jerzy Szerszunowicz: Ile osób przyszło na pierwszy pokaz "Świętego Edypa"?

Piotr Tomaszuk [na zdjeciu], szef Wierszalina: Około 50. Nie jest to tłum, ale jak na pierwsze przedstawienie, wynik całkiem przyzwoity.

Jak udało się to pierwsze granie? Jak aktorzy poradzili sobie z angielskim tekstem?

- Nie jestem w stanie ocenić, czy zagraliśmy dobre czy bardzo dobre przedstawienie. Byliśmy potwornie umordowani. Przyjechaliśmy do Edynburga do Theatre Workshop wcześniej, niż to było planowane. Przejechaliśmy prawie 2800 kilometrów. Po przekroczeniu granicy jechaliśmy non stop zmieniając się ze Zbyszkiem Lisowskim za kierownicą. Tę forsowną podróż najlepiej zniósł samochód. A po przyjeździe nie było czasu na odpoczynek. W niedzielę o północy zaczęliśmy przygotowywać scenę do "Świętego Edypa". Skończyliśmy o godzinie dziewiątej rano w poniedziałek. O czternastej zagraliśmy pierwsze przedstawienie. O tym "pierwszym razie" mogę z całą pewnością powiedzieć tyle, że byliśmy rozumiani. Widownia oglądała w skupieniu, a po spektaklu nagrodziła aktorów dużymi brawami.

Czy jest szansa, że pojawi się jakaś recenzja w edynburskiej prasie?

- Dostałem informację, że na widowni był dziennikarz lokalnej popołudniówki, więc możemy się spodziewać jakiejś informacji. Poza tym, to był dopiero pierwszy spektakl - przed nami jeszcze dwanaście pokazów.

Gracie codziennie o czternastej - czy to dobra pora na chodzenie do teatru?

- Dla dobrego spektaklu każda pora jest dobra...

Czy poza pracą przy przedstawieniu macie czas na to, by zwiedzić miasto, czy skorzystać z propozycji festiwalu?

- Czasu nie zostaje zbyt wiele. Na szczęście udało nam się wynająć mieszkanie blisko Teatru Workshop - wszędzie możemy dojść pieszo, wszędzie jest blisko.

Był pan na festiwalu w Edynburgu już kilka razy. Jak po latach wraca się do tego miejsca?

- Wszystko wygląda jak przed laty - tak stare miasta, jak Edynburg, nie zmieniają się łatwo (śmiech). Szkocja to specyficzne miejsce - jest zaskoczeniem nawet dla tych, którzy przyjeżdżają z Anglii. Dla przybyszów w Polski to w ogóle kraj dość magiczny. Z przyjemnością przypominam sobie zapamiętany w czasie poprzednich pobytów klimat i patrzę, jak reaguje reszta ekipy, która jest w Edynburgu po raz pierwszy.

Czy w dalszym ciągu wierzy pan, że "Święty Edyp" może wrócić z festiwalu ze statuetką Fringe First - czwartym takim laurem w dorobku Wierszalina?

- Trudno to w tej chwili oceniać. Jestem przekonany, że przedstawienie może się podobać. Cała reszta zależy od tego, czy uda nam się przebić do mediów. Wiele wyjaśni się po pierwszym tygodniu grania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji