Artykuły

Przedstawienie na barana

W plebiscycie na najnudniejsze przedstawienie sezonu duże szanse ma "Joko świętuje rocznicę" w Dramatycznym.

Trzeba mieć specyficzne poczucie humoru, aby wystawiać sztuki francuskiego satyryka Rolanda Topora oraz bawić się na nich. Bohaterowie "Trzech dramatów panicznych", w skład których wchodzi zagrana w Dramatycznym jednoaktówka, przeżywają niecodzienne przygody: jedni mieszkają pod stołem, inni walczą z zapchaną toaletą. W sztuce "Joko świętuje rocznicę" miasto opanowuje grupa tajemniczych delegatów, którzy każą się nosić przechodniom na barana. Wszyscy godzą się chętnie z nową rolą tragarzy z wyjątkiem głównego bohatera, który chce zachować resztki godności. Lecz w końcu i on łamie się pod presją kolegów i zmienia się w płatnego wierzchowca.

Nie zawracałbym sobie głowy tym, co o sztuce Topora mają do powiedzenia literaturoznawcy, którzy upatrują w niej metafory wyzysku klasowego. Dla mnie jest to przede wszystkim długi dowcip, który trzeba umieć opowiedzieć, aby publiczność na końcu nie zapomniała, o co chodziło na początku. Reżyser Piotr Cieślak nie jest, zdaje się, specjalistą od opowiadania dowcipów, przynajmniej na scenie. Jego wymuszony humor pogrąża przedstawienie w serii nieudanych gagów, które ze wstydem oglądałbym w amatorskim teatrze w Głuchej Dolnej, co dopiero w Teatrze Dramatycznym miasta st. Warszawy.

Oto kilka z nich: aktorka wchodzi na scenę w wieczorowej sukni i płetwach. Maska płetwonurka opada jej co chwila na oczy. Kupa śmiechu. Inny aktor potyka się o rurę i wali na ziemię. Boki zrywać. Grupa wykonawców je palcami szatkowaną kapustę. Jeden mówi z pełnymi ustami, plując na kolegów przeżutą kapustą. Inny próbuje zjeść atrapę mózgu. Po prostu można skonać ze śmiechu. Jest też kilka pomysłów wzruszających. Na przykład siostra głównego bohatera nosi protezę i kuleje. Kaleka tragarzem - zaśmiewamy się do łez.

Oczywiście typ humoru reżysera wynika z typu humoru autora, który każe swoim bohaterom wymiotować, sikać publicznie oraz ćwiartować zwłoki. Tylko że Topor nawet w najbardziej fekalnym dowcipie jest przynajmniej oryginalny, czego nie można powiedzieć o dowcipach Piotra Cieślaka.

Aktorzy w tym wszystkim robią to, co zwykle w podobnych sytuacjach, to znaczy grają metodą "ratuj się, kto może". Ratują się za pomocą min i okrzyków, a także potknięć i przewrotów. Współczuję Waldemarowi Barwińskiemu, który jako tytułowy Joko musi nosić koleżanki i kolegów. Cierpiący wyraz jego twarzy mówi sam za siebie.

Po "Zimie pod stołem" i "Joko" do wystawienia została już tylko jedna sztuka z cyklu dramatów panicznych Topora: "Da Vinci miał rację", w której główną rolę odgrywają fekalia. Zapowiada się ubaw po pachy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji