Tragedia Makbeta w Teatrze Słowackiego: w sztuce jak w życiu
Na co dzień są małżeństwem. W nowym spektaklu Redbada Klijnstra też zagrają małżeństwo. I to jedno z najsłynniejszych w historii literatury: Makbeta i Lady Makbet.
A chodzi o Radosława Krzyżowskiego i Dominikę Bednarczyk. Aktorzy mają podobno jednak niepisaną zasadę, że po wyjściu z teatru nie rozmawiają o swych rolach. Czasem tylko przeciągną pracę jeszcze na powrót samochodem do domu. Ale gdy drzwiczki się zatrzasną - cisza.
Spektakl "Tragedia Makbeta" w sobotę będzie miał premierę na dużej scenie przy pl. św. Ducha 1. Z dramatu mistrza ze Stratfordu w tej inscenizacji wyjęte zostały tylko sceny z Hekate, gdyż najnowsze badania dowodzą, że nie napisał ich sam William Szekspir. Ale będzie za to dodatek. Tekst w przekładzie Stanisława Barańczaka został bowiem wzbogacony o kilka zdań zapożyczonych od Marka Edelmana. - Szekspira nie da się grać współcześnie, pomijając Holocaust - uważa reżyser.
Według jego wizji Makbet ma być everymanem - parafrazą ambitnego Polaka we współczesnym świecie. Całości przedstawienia reżyser starał się nadać aspekt moralitetu. - Każdy z nas jest nikim, a chciałby być kimś - diagnozuje ducha dzisiejszych czasów Klijnstra.
W pozostałych rolach występują ponadto m.in.: Tomasz Międzik (Duncan), Grzegorz Mielczarek (Malcolm), Krzysztof Piątkowski (Donalbain), Marcin Sianko (Banquo) i Tomasz Wysocki (Macduff). Spośród wielu nazwisk związanych z przedsięwzięciem warto zwrócić uwagę także na Roberta Blackera, dramaturga Stratfordzkiego Festiwalu Szekspirowskiego.